Zdumiona jestem nową modą czy może sposobem na zarabianie pieniędzy, jaki pojawił się i rozprzestrzenia w internecie – pisze pani Maria. – Ludzie publikują na żywo transmisje ze swoich domów. Pokazują się w najróżniejszych sytuacjach, bywa, że nawet w sypialni. Póki robią to dorośli, wzruszam tylko ramionami. Gdy jednak ten internetowy ekshibicjonizm dotyczy dzieci, powinno się chyba interweniować. Czy słynna sprawa poznańskiej rodziny znalazła finał w sądzie – zastanawia się czytelniczka.
Wspomniana przez panią Marię sprawa finału jeszcze nie znalazła, ale jest rozpatrywana przez sąd. Przypominamy: transmitowanie życia rodzinnego w internecie państwo D. rozpoczęli w październiku. Ojciec rodziny z trójką potomstwa umieścił kamery m.in. w salonie, przedpokoju, kuchni oraz w sypialniach, także dzieci. Po medialnych doniesieniach zainteresował się sprawą rzecznik praw dziecka i wystąpił do poznańskiego sądu. Sąd nakazał zaprzestanie transmisji, usunięcie zamieszczonego wcześniej w sieci materiału i nałożył na rodzinę tymczasowy nadzór kuratora. Rodzice do wyroku się zastosowali, choć z publicznych wypowiedzi można wnosić, że w swoim postępowaniu nie widzą nic złego – publikację traktowali jako sposób na zarobek, mieli nadzieję na liczne reklamy.
Cóż zatem jest złego w postępowaniu państwa D.? Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanowi, że władza rodzicielska obejmuje prawo rodziców do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowania dziecka z poszanowaniem jego godności i praw. Władza rodzicielska powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny. Tyle przepisy. Tymczasem publikując wizerunek dziecka w internecie, rodzice tracą nad nim kontrolę. Fotografia lub film mogą być odtwarzane, zapisywane, modyfikowane i przenoszone do innego miejsca w sieci przez nieznajome osoby, które nie muszą mieć wcale czystych intencji. A to oznacza zagrożenie.
Informacje, jak wyglądają, gdzie przebywają, co planują, jak się zachowują, jakich znajomych mają, mogą zostać wykorzystane przeciwko nim na przykład przez pedofilów, złodziei (wiadomo, że właśnie teraz w domu są tylko dzieci). Nagrania intymnych sytuacji mogą posłużyć nieżyczliwym do ośmieszania poprzez rozpowszechnianie, ale także modyfikowanie, montowanie, zmienianie faktycznie istniejącego materiału filmowego. Trzeba też pamiętać, że informacje raz zamieszczone w internecie pozostają tam na zawsze. Nawet jeśli je usuniemy, nie możemy mieć pewności, że ktoś ich nie skopiował, nie zachował i nie upubliczni w dowolnym czasie. Takie materiały mogą być wykorzystane kilkanaście lat po nagraniu. A zatem nawet jeśli nie krzywdzą dziecka w namacalny sposób tu i teraz, mogą zaszkodzić w przyszłości dorosłemu już człowiekowi gdy zechce założyć własną rodzinę albo w jego środowisku zawodowym.
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym – tak brzmi art. 47 konstytucji. Szczegółowo opisano to w innych ustawach. Ochronę wizerunku nakazuje kodeks cywilny, wszelkich informacji umożliwiających identyfikację – ustawa o ochronie danych osobowych. A publikację wizerunku od zgody przedstawionej osoby, uzależnia ustawa o prawie autorskim. A te przepisy zlekceważyli poznańscy rodzice.
OPINIA EKSPERTA
Marek Michalak, rzecznik praw dziecka
Upublicznianie na żywo obrazów z życia rodziny na stronie internetowej godzi w dobra osobiste małoletnich, narusza ich prawo do ochrony wizerunku i prywatności, może również nieść za sobą bezpośrednie zagrożenie dla życia i bezpieczeństwa dzieci. W publikowaniu przyzwoitych materiałów dzieci przez rodziców w internecie trudno z góry doszukiwać się znamion łamania praw dziecka. Jeżeli dorośli chcą to robić, powinni jednak traktować portale społecznościowe z należytą ostrożnością.
Prawa dziecka są już natomiast wyraźnie naruszone w sytuacji, gdy zdjęcia przedstawiają dzieci w niekomfortowych sytuacjach lub pozach, takich, które mogą je ośmieszać lub narażać na krytykę, zarówno dziś, jak i w przyszłości. Bezwzględnie nierozsądne i niebezpieczne jest publikowanie zdjęć dzieci nagich lub niekompletnie ubranych. Ludzie o nieczystych intencjach tylko czekają na takie okazje. Dorośli, publikując zdjęcie dziecka w sieci, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy sami chcieliby być oglądani w takiej sytuacji, miejscu albo pozie.
Bezrefleksyjne otwieranie drzwi do prywatności, a nawet intymności dziecka sprawia, że prywatność lub intymność tracą znaczenie, przestają być wartością. Tworzy się moda na wystawianie na widok publiczny wszystkiego. Jeśli tego rodzaju praktyki nie będą krytykowane, w społeczeństwie może pojawić się przekonanie, że rezygnacja z prywatności własnej lub dziecka to norma, więc w internecie wolno zamieszczać wszystko. W rezultacie gdzieś po drodze zdeptana zostaje godność dziecka, która jest przecież źródłem jego dóbr osobistych, czyli właśnie wizerunku, czci, życia prywatnego.
Podstawa prawna
Art. 47 ustawy z 2 kwietnia 1997 r. – Konstytucja RP (Dz.U. nr 78 poz. 483) . Art. 95 ustawy z 25 lutego 1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz.U. z 2015 r. poz. 583 ze zm.). Art. 81 ustawa z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631 ze zm.). Art. 23 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.). Art. 1, art. 6 ustawy 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 2014 r. poz. 1182).