Sprawa dotyczyła urzędnika, który pozwał byłego pracodawcę o naruszenie dóbr osobistych w związku z upublicznieniem powodów zwolnienia. Mężczyzna domagał się opublikowania przeprosin oraz zasądzenia 5 tys. zł na konto jednej z fundacji. Jego zdaniem pozwana, pełniąca funkcję Sekretarza Gminy, w której urzędzie był zatrudniony, swoja wypowiedzią doprowadziła to naruszenia jego dobrego imienia. Kobieta w rozmowie z dziennikarką wyjawiła, że mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony z pracy w związku z wykradzeniem urzędowych dokumentów i przekazaniem ich do organów ścigania. Artykuł cytujący niniejszą wypowiedź pojawił się w lokalnej prasie. Pozwana powtórzyła to stanowisko na jednej z sesji rady gminy.
Sąd analizując sprawę ustalił, że powód był wieloletnim pracownikiem urzędu. Na przełomie 2014 i 2015 roku mężczyzna składał do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Do pisma dołączył kopie sprawozdań kwartalnych za trzeci i czwarty kwartał 2013 r. oraz trzeci i czwarty kwartał 2014 r. wykonanych przez podmiot odbierający odpady komunalne od właścicieli nieruchomości na potrzeby urzędu, a także swój login i hasło do urzędowego systemu informatycznego. Prokurator Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim na żądanie wójta poinformował go o działaniach powoda. W następstwie czego powód został dyscyplinarnie pozbawiony pracy. Decyzję umotywowano utratą zaufania spowodowaną rażącym naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych. Twierdzono, że bez uzgodnienia z pracodawcą złożył zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez organ gminy i jej pracowników.
Mężczyzna poczuł się uważony działaniem pozwanej. Jego zdaniem zarówno artykuł, jak i wypowiedź w czasie posiedzenia „były dla niego poniżające i upokarzające” oraz naruszyły jego godność osobistą i dobre imię „tym bardziej, że zarzut padł ze strony urzędującego Sekretarza Gminy B. przy pełnej zgodzie i aprobacie Wójta”. Pozwana twierdziła, że poinformowała jedynie o zaistniałych faktach. Ponadto zwróciła uwagę, że powód sam informował o swoich dokonaniach na facebook’owym profilu. Skoro powód sam dbał o rozgłos medialny, nie może twierdzić, że publikacja w prasie naruszyła jego dobra.
Sąd analizując sprawę poinformował, że powód nie wykazał, by pozwana naruszyła jego dobra osobiste. Sąd przytoczył wyrok Sądu Najwyższego (sygn. akt IV CSK 213/05) zgodnie z którym”przez cześć wewnętrzną (godność osobistą) rozumie się wyobrażenie jednostki o własnej wartości, a przez cześć zewnętrzną - opinię (dobre imię, „dobrą sławę”, reputację), jaką inni ludzie mają o wartości danego człowieka, a więc jego obraz w oczach osób trzecich. Przy uwzględnieniu tej podstawowej różnicy, dla stwierdzenia naruszenia godności osobistej nie jest konieczne, aby zarzut sformułowany pod adresem danej osoby był rozpowszechniony, a nawet - by w ogóle dotarł do wiadomości innych osób. Natomiast o naruszeniu tzw. czci zewnętrznej (reputacji), która jest oceną jednostki w oczach innych, można mówić dopiero wówczas, gdy dyskredytująca jednostkę wypowiedź dotrze do osób trzecich, zostanie upubliczniona”.
W analizowanym przypadku twierdzenia pozwanej były prawdziwe. Pozwana „ograniczyła się w swojej wypowiedzi do faktów, nie dokonywała żadnych ocen”. „Naruszenie dobra osobistego nie występuje wtedy, gdy wyrządzona drugiemu przykrość jest wedle przeciętnych ocen przyjmowanych w społeczeństwie, przykrością małej wagi, nie przekracza więc progu od, którego liczyć się już będzie naruszenie dobra osobistego” – argumentowano. Indywidualna wrażliwość zainteresowanego nie może być podstawą decyzji sądu. Ważna podczas badania sprawy powinna być obiektywna reakcja społeczna. Sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w działaniu pozwanej. „Sam fakt, że powód czuje się pokrzywdzony, nie jest zatem wystarczającą przesłanką uwzględnienia powództwa”. Z uwagi na powyższe powództwo zostało oddalone.
Wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu, sygn. akt I C 373/15