Waporyzatory i saszetki nikotynowe

Chodzi o skutki nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym i innych ustaw z 20 lutego br. (Dz.U. z 2025 r., poz. 340). Weszła ona w życie od 1 kwietnia, ale jej najważniejsze postanowienia obowiązują odpowiednio od 1 lipca br. o od 1 sierpnia. Nowelizacja zmieniła wiele. Od początku lipca opodatkowane stały się urządzenia do waporyzacji definiowane jako „wielorazowe papierosy elektroniczne, podgrzewacze i urządzenia wielofunkcyjne”. Daninie podlegają już również zestawy części do urządzeń do waporyzacji, aby „zapobiec unikaniu opodatkowania” przez sprzedaż waporyzatorów „na części”. Zarówno urządzenia jak i zestawy części zostały opodatkowane stawką wynoszącą 40 zł od sztuki. Nowelizacja wprowadziła też kolejną zmianę. Płyn do jednorazowych papierosów elektronicznych został opodatkowany sankcyjną stawką 40 zł (sankcja doliczana jest do zwykłej stawki podatku czyli 0,96 zł od mililitra płynu).

Od początku sierpnia obowiązują kolejne zmiany. Opodatkowane stały się saszetki nikotynowe i „inne wyroby nikotynowe”. Pierwsze wyroby zostały zdefiniowane jako„wyroby niezawierające tytoniu, lecz zawierające nikotynę lub jej związki lub pochodne, zmieszane lub niezmieszane z włóknami roślinnymi lub innymi dodatkami, znajdujące się w porcjowanych saszetkach lub w równoważnej postaci, które mogą być używane doustnie do wchłaniania nikotyny lub jej związków lub pochodnych przez ludzi”. Z kolei inne wyroby nikotynowe zostały zdefiniowane jako „wyroby zawierające nikotynę lub jej związki lub pochodne, które mogą być używane do wchłaniania nikotyny lub jej związków lub pochodnych przez ludzi, inne niż wyroby tytoniowe, susz tytoniowy, płyn do papierosów elektronicznych, wyroby nowatorskie i saszetki nikotynowe, z wyłączeniem wyrobów wykorzystywanych wyłącznie w celach medycznych”. Stawka podatku od obu rodzajów wyrobów podlega przy tym tzw. akcyzowej mapie drogowej, która została uchwalona jeszcze w 2021 r. Będzie więc co roku rosła. W 2025 r. będzie to 150 zł od kilograma, w przyszłym roku 200 zł, a w 2027 r. stawka docelowa wyniesie 250 zł.

Zabrakło edukacji

Gdyby na tym zakończyć opis zmian, to można dojść do wniosku iż wyglądają one na przemyślane. Czas jednak przedstawić drugą stronę medalu. Nowelizacji przepisów podatkowych nie towarzyszyła adekwatna kampania prozdrowotna, która przekonałaby Polaków do rezygnacji czy to z tradycyjnych papierosów czy też ich zamienników. Użytkownik nie wie więc, dlaczego ma rezygnować z produktu. Czy na pewno jest on zły dla jego zdrowia? Czy jest gorszy lub lepszy od tradycyjnego papierosa? Tego nie wie wielu użytkowników, a co dopiero mówić o ich bliskich czy innych osobach, których wiedza o rynku zatrzymała się w latach 90 ubiegłego stulecia.

Młodzi ludzie i tak wybiorą zaś to, co modne – tyle że teraz częściej będą to produkty nielegalne. A pamiętajmy też, że sprzyja temu fakt, iż politycy tacy jak przyszły prezydent pokazywali w najlepszym czasie antenowym, że saszetki i gumy nikotynowe są atrakcyjnym wyborem. Atrakcyjność jednorazowych i wielorazowych papierosów elektronicznych widać jest więc na każdym kroku, a szczególnie widzimy to na przykładzie młodych osób. Czy sama podwyżka podatków (a więc i ceny legalnego wyrobu) może ich przekonać, aby zrezygnować z zakupów? Jest to mało prawdopodobne.

Szara strefa za progiem

Być może jednak i tak warto podwyższyć podatki, aby załatać polski budżet przed którym stoją historyczne wyzwania? To także może okazać się krokiem bardzo ryzykownym. Przypomnijmy raport firmy doradczej KPMG z którego wynika, iż w 2024 r. szara strefa w branży tytoniowej wzrosła do 4,3 proc. z około 3,6 proc. (w 2023 r.). Nielegalnie sprzedawane było więc 1,85 mld papierosów (w 2023 r. około 1,5 mld sztuk). Budżet tracił w ten sposób równowartość 312 mln euro. Co więcej w czwartym kwartale 2024 r. szara strefa była już na poziomie 6,7 proc. Podwyżki cen legalnego wyrobu raczej nie ograniczą tego trendu, skoro równolegle Polak nie został przekonany do rezygnacji z nałogu. Klient poszuka alternatywy w „szarej strefie”. Podobne wątpliwości nie są wyłącznie polską specyfiką. Opublikowany w połowie lipca br. projekt nowelizacji unijnej dyrektywy tytoniowej (dyrektywy 2011/64/UE) zakłada, iż rosnąć mają minimalne stawki podatku na tradycyjne wyroby tytoniowe a opodatkowanymi (podobnie jak w Polsce) wyrobami akcyzowymi zostaną e-papierosy (płyn do e-papierosów) czy saszetki nikotynowe. Bruksela przewiduje też efektywniejszą walkę z „szarą strefą”, a wszystko to w trosce o zdrowie Europejczyków. Na razie jednak coraz droższe wyroby tytoniowe napędzają unijnych przestępców, co potwierdza niedawny komunikat Forum Obywatelskiego Rozwoju. Wynika z niego, że polityka unijnych prozdrowotnych podwyżek mogła być drogą donikąd. FOR alarmuje, że we Francji i Wielkiej Brytanii udział nielegalnych papierosów od 2010 r. wzrósł ponad dwukrotnie, a w Grecji aż czterokrotnie. W Wielkiej Brytanii w latach 2021-2024 sprzedaż legalnych papierosów spadła o 44,4 proc., a legalnego tytoniu do skręcania o 47,6 proc., podczas gdy liczba palaczy zmniejszyła się jedynie o 0,5 pkt proc. Konsumenci przenieśli się na rynek nielegalny – konkluduje FOR.

Czy w Polsce będzie inaczej, jeśli bierzemy pod uwagę wspomniany raport firmy doradczej KPMG i wchodzące w życie kolejne zmiany? Wątpliwości są uzasadnione.

Podwyżki w cieniu chaosu

Tym bardziej, że za wyborem szarej strefy przemawiać będzie czynnik ekonomiczny. Wyższe stawki akcyzy na legalne waporyzatory tylko według szacunków samego ustawodawcy oznaczają podwyżki cen detalicznych średnio o 50 zł brutto za sztukę. Dla wielu modeli oznacza to podwojenie obecnej ceny. Najpopularniejsze pody mogłyby kosztować od 70 do 100 zł, a nie 40-60 zł jak obecnie. Aktualne pozostają też problemy na które eksperci podatkowi jak i sama branża zwracali uwagę w trakcie prac legislacyjnych nad lutową nowelizacją. Wątpliwości było wiele i dotyczyły m.in. ewentualnej konieczności notyfikacji nowelizacji w Komisji Europejskiej. Wiceminister finansów Jarosław Neneman odpierał te zarzuty (m.in. na posiedzeniu senackiej komisji budżetu i finansów publicznych, które odbyło się 27 lutego br.) wskazując, że Bruksela takiej konieczności nie widzi. Nie odparł jednak w pełni innych zarzutów.

Eksperci m.in. Adam Abramowicz były Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców zwracali uwagę, że opracowywane przepisy wprowadzają niebezpieczeństwo nakładania akcyzy trzykrotnie (na płyn znajdujący się w wielorazowym papierosie elektronicznym), na sama urządzenie do waporyzacji jak i na pojemnik do niego (jako zestaw części do urządzeń).

- Mamy na rynku różne metody używania nikotyny. Mamy taką metodę, że jest podgrzewacz i sama nikotyna, czyli wkład do podgrzewacza. I w tym przypadku będzie akcyza na podgrzewacz, akcyza na nikotynę w tym wkładzie. I tutaj wszystko się zgadza. A w drugim przypadku będzie akcyza na podgrzewacz, akcyza na kartridż i akcyza na płyn. Wiecie państwo, że w tym momencie jeden segment rynku będzie likwidowany lub ograniczany, a drugi segment rynku bardzo mocno na tym skorzysta – wskazywał w senacie Adam Abramowicz.

Czy tak na pewno będzie? Wiceminister Neneman odpowiadając przytaczał prozdrowotne argumenty za nowelizacją (szczególnie w zakresie sankcyjnego opodatkowania płynu do jednorazowych e-papierosów), ale tych konkretnych wątpliwości nie rozwiał. Podkreślił najpierw, że nigdy nie wypowiadał się wiążąco w sprawie opodatkowania kartridży, a następnie uznał, że kartridż z grzałka nie powinien być wielokrotnie opodatkowany.

Wiceminister Neneman w tej samej wypowiedzi przypomniał jednak o tym na co branża dalej czeka. Przypomniał bowiem, że każdy może złożyć wniosek o wydanie wiążącej informacji akcyzowej w której wątpliwości wyjaśni dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Nadal czekamy jednak na opublikowanie pierwszych WIS-ów i interpretacji indywidualnych w tym zakresie, a stanowisko fiskusa które się w nich znajdzie wcale nie musi być korzystne dla przedsiębiorców. Słowem, trzykrotny podatek nadal jest w grze.

To wszystko nadal nie jest końcem pytań jakie zadają sobie obecnie najmniejsi przedsiębiorcy (to oni głównie działali na legalnym rynku) jak i importerzy oraz hurtownie obracające nowymi opodatkowanymi wyrobami.

W tle czekają zakazy

Czy bowiem na pewno muszą tak dokładnie studiować nowe przepisy skoro nie jest do nich przekonany sam ustawodawca? Pamiętajmy, że trwają prace legislacyjne nad kolejną już prozdrowotną nowelizacją (numer UD213 w rządowym wykazie prac legislacyjnych), który zakłada wprowadzenie:

- zakazu sprzedaży jednorazowych papierosów elektronicznych. Zakaz miałby być kategoryczny.

- zakazu sprzedaży innych wyrobów z nikotyną, które nie są wyrobami tytoniowymi albo wyrobami powiązanymi. Chodzi m.in. o gumy, tabletki, spray do nosa i ust oraz napoje z nikotyną. Miałyby być one sprzedawane wyłącznie „w reżimie farmaceutycznym, poprzedzonym procesem oceny dokumentacji rejestracyjnej, charakteryzującej ich właściwości farmakodynamiczne, farmakokinetyczne oraz potwierdzającej ich skuteczność i bezpieczeństwo stosowania”,

- zakazu sprzedaży aromatycznych saszetek nikotynowych (woreczków nikotynowych). Dozwolona byłaby więc wyłącznie konsumpcja saszetek o aromacie tytoniowym. To jednak w praktyce oznacza zakaz dla przeważającej części rynku.

Za złamanie dwóch pierwszych zakazów groziłaby nawet grzywna w wysokości do 200 tys. zł, kara ograniczenia wolności lub obie kary łącznie.

Projektodawcy szacują w ocenie skutków regulacji projektowanej nowelizacji, że budżet państwa straci na nowych zakazach blisko 4 mld zł na przestrzeni następnej dekady. Branża i analitycy są jednak przekonani, że są to szacunki błędne i nazbyt optymistyczne. Ich zdaniem budżet może stracić nawet 3 mld zł rocznie. Na przestrzeni dekady byłoby to nawet 30 mld zł.

Wprowadzeniu zakazów nie sprzeciwia się co do zasady resort finansów (nawet mimo uderzenia we wcześniej zakładane wpływy budżetowe z sankcyjnego opodatkowania jednorazowych e-papierosów i zwykłego opodatkowania całego rynku saszetek nikotynowych). MF zwrócił jedynie uwagę na to, że projekt autorstwa resortu zdrowia wprowadza odrębne definicje zakazanych wyrobów, które nie są skoordynowane z obowiązującymi przepisami.

Poważniejsze wątpliwości zgłosił za to resort rolnictwa. Skrytykował projektodawców m.in. za proponowanie kolejnych już zmian, których skutkiem dla przedsiębiorców może być brak przewidywalności i stabilności.

Projekt nie został jeszcze przyjęty przez rząd, a więc nie wiadomo w jakim kształcie miałby stać się rzeczywistością. To oczywiście nie sprzyja przedsiębiorcom obracającym jednorazowymi papierosami elektronicznymi i aromatycznymi saszetkami nikotynowymi.

Papierosy tradycyjne

Pojawiają się już głosy, że podatkowy lub prozdrowotny atak (bądź oba) atak na zamienniki tradycyjnych papierosów oznaczać może powrót zwykłego „dymka” na polskie ulice. Nie jest to jednak wcale przesądzone. Pamiętajmy, że nadal obowiązują przepisy wspomnianej już akcyzowej mapy drogowej podwyżek czyli nowelizacji z 29 października 2021 r. (Dz.U., poz. 2313). Przypomnijmy, że opracowany w jej ramach kompromis z branżą tytoniową skutkuje tym, że akcyza od wyrobów tytoniowych (także nowatorskich wyrobów, suszu tytoniowego, cygar itp.) rosłaby co roku o 10 proc. Kompromis został jednak złamany w nowelizacji z 18 października 2024 r. (sygn. Dz.U. z 2024 r., poz. 1681) oraz w nowelizacji z lutego br. Podwyżki będą jeszcze wyższe i obejmą większą kategorię produktów. To wbrew nadziejom ustawodawcy wydaje się dobrą nowiną tylko i wyłącznie dla przedstawicieli „szarej strefy”.