Przepisy miały pomóc osobom w trudnej sytuacji finansowej. I pomogły. Ale zarazem przez nieuwagę zaszkodzono byłym małżonkom upadających.

Kuriozalny przepis może być bolesny w skutkach: jeżeli jedno ze współmałżonków zadłuży się w ciągu 12 miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia o rozwodzie i nie spłaci zobowiązań, to wierzyciele mogą upomnieć się o pieniądze u tego drugiego. Tak stało się w przypadku Grzegorza Żurawskiego, o którym jako pierwsze poinformowało Radio ZET. Mężczyzna rozwiódł się z żoną i był pewien, że rozpoczyna nowe życie (także w wymiarze finansowym). Ale po kilku miesiącach okazało się, że jego była wybranka serca narobiła długów i ogłosiła upadłość konsumencką, zaś pożyczkodawcy postanowili zwindykować mężczyznę.

– Mam spłacać nowe długi byłej żony, na dodatek z pieniędzy, które uzyskałem już po rozwodzie. To absurdalne! – nie kryje oburzenia Żurawski. I dodaje, że nie można wykluczyć sytuacji, w której była żona wykaże we wniosku do sądu fikcyjne umowy pożyczek. Sąd w ogóle tego nie zweryfikuje, bo opiera się na oświadczeniach upadłego. Wtedy zaś były małżonek ze swojego majątku spłaci nieistniejące długi, a pieniądze te mogą trafić nie do rzeczywistych wierzycieli, lecz do kieszeni przebiegłej żony.