Ze zdumieniem i zażenowaniem śledziłem dyskusje związane z ratyfikacją konwencji Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Żenujące jest już to, że dokument podpisany przez stronę polską w grudniu 2012 r. został przegłosowany w Sejmie dopiero w lutym 2015 r. Zdumiewające są zacietrzewienie i demagogia przeciwników tej konwencji, mylenie przez nich pojęć i gubienie proporcji. Dochodziły do głosu – nie po raz pierwszy – oskarżenia pod adresem zachodniej cywilizacji i jej rzekomo dekadenckiego charakteru. Nazwy nurtów intelektualnych używane były w charakterze obelg.
Konwencja Rady Europy – jak żaden inny dokument – automatycznie nie eliminuje przemocy. Ułatwia jednak działania służące jej zapobieganiu
Komentarze(0)
Pokaż: