Pięciu sędziów wycofało swoje poparcie dla jednego z kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Ten jednak nie zamierza rezygnować ze startu w wyborach.
Chodzi o Macieja Nawackiego, prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie. Pod jego kandydaturą podpisy złożyło 28 sędziów. Pięciu z nich wycofało jednak tego samego dnia swoje poparcie. Tymczasem przepisy wymagają, aby pod kandydaturą podpisało się minimum 25 sędziów.
– To oznacza, że pod względem formalnym sędzia Maciej Nawacki nie jest kandydatem na członka KRS. Brakuje mu bowiem dwóch głosów poparcia – komentuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Innego zdania jest sam zainteresowany.
Ważny moment
Z nieoficjalnych informacji wynika, że pięciu olsztyńskich sędziów powiadomiło Macieja Nawackiego o zmianie swojej decyzji, jeszcze zanim zgłoszenie jego kandydatury zostało wysłane do marszałka Sejmu. Ponoć sędzia przyjął ich oświadczenie, po czym zapewnił, że nie ma możliwości dokonywania skreśleń na formularzu zgłoszeniowym i w związku z tym dołączy ich oświadczenie i prześle wszystkie te dokumenty Kancelarii Sejmu.
Nie są znane powody, jakimi kierowała się piątka olsztyńskich sędziów. Nie chcą rozmawiać z prasą. Chętnie całą sprawę komentuje za to sam zainteresowany, który przedstawia sytuację nieco inaczej.
– Dzień przed złożeniem wniosku zostałem poinformowany przez czterech sędziów, że cofają swoje poparcie dla mojej osoby. Pisemne oświadczenie na ten temat otrzymałem na drugi dzień, w tym samym dniu moje zgłoszenie zostało przekazane do Kancelarii Sejmu – potwierdza Maciej Nawacki. Oświadczenie kolejnego sędziego kandydat otrzymał następnego dnia.
– Osoba ta nie informowała mnie też wcześniej, że straciłem jej poparcie – mówi sędzia Nawacki. Dodaje, że otrzymał jeszcze MMS-a ze zdjęciem niepodpisanego oświadczenia szóstego sędziego. Jak je traktować – już zupełnie nie wie.
Zdaniem Nawackiego wszystko to nie wpłynie w żaden sposób na jego start w wyborach. – Przepisy milczą na temat możliwości wycofania przez sędziów poparcia dla kandydatów – zauważa. – Na moment składania wniosku marszałkowi Sejmu miałem poparcie wymaganej liczby sędziów. Osoby te miały świadomość, co podpisują, ja o tym jasno informowałem, zresztą zgłoszenia dokonuje się na urzędowym formularzu marszałka Sejmu. Złożenie podpisów pod zgłoszeniem można porównać do wrzucenia do urny karty do głosowania – dodaje.
Inaczej widzi ten problem sędzia Krystian Markiewicz. – To oczywiste, że każdy z tych sędziów miał prawo wycofać swoje poparcie. Każde oświadczenie można przecież odwołać, dopóki nie wywoła ono skutków prawnych. Tutaj o żadnych skutkach nie mogło być mowy, skoro sędziowie poinformowali sędziego Nawackiego o swojej decyzji, zanim zgłoszenie zostało przekazane marszałkowi Sejmu – uważa prezes Iustitii.
Sędzia Nawacki broni swego. – Oczywiście nie podejrzewam o to żadnego z tych pięciu sędziów, którzy odmówili mi poparcia, jednak rozważając ten problem teoretycznie, to dopuszczenie możliwości cofania poparcia mogłoby służyć do utrącania kandydatur a tym samym do obstrukcji całych wyborów do KRS – podkreśla. Dodaje, że nie ma żalu do tych, którzy już nie wspierają jego starań o członkowstwo w tym organie.
– Wszyscy wiemy, jaka atmosfera towarzyszy tym wyborom. Trudno więc mieć pretensję do tych, którzy jej ulegają – zapewnia sędzia Nawacki.
Zdaniem dr. hab. Jacka Zaleśnego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, najważniejsze w tej sprawie są moment złożenia oświadczenia oraz jego forma. – Jeżeli oświadczenie o cofnięciu poparcia zostało złożone przed przekazaniem zgłoszenia marszałkowi Sejmu i miało ono taką samą formę jak to, w którym sędziowie wyrazili swoje poparcie, a więc było złożone na piśmie, to należy uznać, że kandydat nie spełnił wymogów formalnych i nie może brać udziału w dalszych etapach wyborów do KRS – wyjaśnia ekspert. Jak podkreśla, forma złożenia oświadczenia jest istotna, gdyż nie może być wątpliwości co do tego, czy sędziowie rzeczywiście cofnęli swoje poparcie, czy tylko mieli taki zamiar.
Formalność vs. moralność
Sprawa ma jednak nie tylko aspekt formalny, ale także etyczny.
Wybory do KRS w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
– Jeżeli sędzia otrzymał informację o tym, że część sędziów nie popiera jego kandydatury, to powinien o tym poinformować marszałka Sejmu, obojętnie, czy przewidują to przepisy, czy nie. Tego wymaga zwykła ludzka uczciwość – uważa Krystian Markiewicz.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że pięciu sędziów zdecydowało się poinformować o swojej decyzji również marszałka Sejmu. To bowiem do niego, zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, najpierw trafiają zgłoszenia kandydatów do KRS. On również uczestniczy w procesie ich weryfikacji. W tym celu przesyła listę ministrowi sprawiedliwości, który sprawdza, czy ci, którzy złożyli podpis pod kandydaturą, rzeczywiście pełnią urząd sędziego.
Teraz sprawa jest więc w rękach marszałka Sejmu. Zgodnie z przepisami, w razie wątpliwości co do prawidłowości złożenia wymaganej liczby podpisów, może się on zwrócić do Państwowej Komisji Wyborczej. Jeżeli ta stwierdzi, że rzeczywiście nieprawidłowości wystąpiły, marszałek Sejmu odmówi przyjęcia zgłoszenia. Kandydat w takim wypadku będzie miał trzy dni na odwołanie się od tej decyzji do Sądu Najwyższego.
Jednak zdaniem Jacka Zaleśnego to od suwerennej decyzji marszałka Sejmu będzie zależało, czy ten tryb zostanie uruchomiony. – A przecież marszałek może uznać, że w tym konkretnym przypadku wątpliwości nie występują, bo sędziowie np. wycofali swoje poparcie zbyt późno – kwituje konstytucjonalista.
Przy okazji pojawia się również zarzut braku pełnej transparentności nowego sposobu wyłaniania członków KRS. Zgodnie bowiem z ustawą listy poparcia podpisywane przez sędziów nie będą opublikowane. Nie zostaną również przekazane do wiadomości posłom.
– O tym, jacy sędziowie złożyli podpisy poparcia dla kandydatur, będą więc wiedzieć jedynie marszałek oraz pochodzący z tego samego rozdania politycznego minister sprawiedliwości – zauważa sędzia Markiewicz. Tymczasem gdyby nazwiska te były znane szerszej publiczności, przypadki jak ten sędziego Nawackiego byłyby o wiele łatwiejsze do zweryfikowania przez opinię publiczną.
Gdyby nawet zgłoszenie sędziego Nawackiego nie zostało przyjęte przez marszałka Sejmu, wybór nowej KRS nie jest zagrożony. Chętnych do zostania członkami tego organu jest 18, tymczasem Sejm ma wybrać 15. Nie słychać, aby któraś z pozostałych kandydatur budziła wątpliwości.