Choć wygrała konkurs, nie została powołana na prezesa UZP. Każdy inny po takim doświadczeniu machnąłby ręką. Nie ona.
/>
To była sytuacja bez precedensu. W połowie 2014 r. przeprowadzono konkurs na prezes Urzędu Zamówień Publicznych, komisja wskazała zwycięzcę – panią Małgorzatę Stręciwilk, po czym nic dalej się nie wydarzyło. Mijały tygodnie, miesiące, a premier Ewa Kopacz nie powoływała rekomendowanej osoby. Nie rozpisywała też nowego konkursu. Z niewiadomych względów odpowiadał jej stan zawieszenia w UZP, który trwał do końca jej rządów.
Nowy rząd ogłosił nowy konkurs. Rekomendowano trzech kandydatów, a wśród nich znów Małgorzatę Stręciwilk. I to ona w miniony wtorek została powołana na stanowisko prezesa UZP.
– Ta historia chyba najlepiej pokazuje jej charakter. Nie znam nikogo, kto po takich doświadczeniach drugi raz chciałby wejść do tej samej rzeki. Ona jednak nie zwykła się poddawać – mówi nam osoba znająca Małgorzatę Stręciwilk.
Nowa prezes jest radcą prawnym, ukończyła Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Związana z polskim systemem zamówień publicznych niemal od początków jego istnienia. Już w 1999 r. rozpoczęła pracę w UZP, gdzie początkowo zajmowała się kontrolą udzielania zamówień, działalnością szkoleniową, a w końcu została dyrektorem departamentu odwołań, który organizował rozstrzyganie sporów przetargowych przez arbitrów.
– To potwierdza, że potrafi zarządzać ludźmi, gdyż zajmując to stanowisko, musiała koordynować pracę kilkuset arbitrów – zauważa Tomasz Czajkowski, były wieloletni prezes UZP.
– Posiada też wszystkie inne cechy jakie powinien mieć prezes tego urzędu, w tym jest świetnym prawnikiem – dodaje.
W 2006 r. Małgorzata Stręciwilk odeszła z UZP i rozpoczęła pracę jako doradca ds. zamówień publicznych w spółce Grupa Doradcza Sienna.
– Bardzo zabiegałem, by znalazła się w naszym zespole doradczym. Nie bez powodu – wiedziałem, że jest świetnym urzędnikiem, a szybko okazało się, że potrafi też patrzeć na rynek zamówień publicznych oczyma przedsiębiorców, którzy w ówczesnym czasie stanowili większość naszych klientów – wspomina dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes tej spółki.
– Moim zdaniem to olbrzymi atut. Prezes UZP ma przecież zapewnić respektowanie praw obydwu stron rynku, a więc zarówno zamawiających, jak i wykonawców – podkreśla dr Dzierżanowski.
W 2007 r. powołano do życia Krajową Izbę Odwoławczą, czyli organ quasi-sądowy, w który rozstrzyganiem sporów przetargowych zajmują się zawodowi, a nie społeczni arbitrzy. Małgorzata Stręciwilk zgłosiła się w pierwszym naborze i orzekała w KIO od początku istnienia tej instytucji. Przez kilka lat dodatkowo pełniła funkcję jej rzecznika prasowego.
Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy na temat wyzwań stojących przed nową prezes UZP, podkreślali, że choć uważają ją za właściwą osobę na właściwym miejscu, to jednocześnie sami nie chcieliby się na nim znaleźć. Dlaczego?
– Sytuacja, w jakiej znajduje się UZP, jest skrajnie nienormalna. Po tak długim okresie braku prezesa i ograniczaniu jego roli dziś w zasadzie trudno mówić o priorytetach. Wszystko jest priorytetem – ocenia Tomasz Czajkowski. – Ja chyba zacząłbym od uporządkowania spraw kadrowych i dobrania grona współpracowników, którzy pomogą w sprostaniu temu ogromowi zadań, jakie czekają nową panią prezes. Samej nie sposób będzie jej im podołać – uzupełnia.
Zapytana o najbliższe cele nowa pani prezes też wymienia to jako jeden ze swoich priorytetów.
– Po przeszło dwóch latach funkcjonowania UZP bez obsady na stanowisku prezesa niezwykle istotne jest uporządkowanie spraw organizacyjno-kadrowych w samym urzędzie – przyznaje Małgorzata Stręciwilk. – Chciałabym, aby działania i przedsięwzięcia, które będę podejmować, służyły uczestnikom rynku zamówień publicznych, a w konsekwencji wpływały też na lepsze postrzeganie samego urzędu. Ogromnie liczę w tym zakresie na współpracę i dialog ze wszystkimi, dla których sprawne funkcjonowanie systemu zamówień publicznych w Polsce jest wartością samą w sobie – podkreśla.
W tej chwili najważniejsze jest jednak wdrożenie nowych dyrektyw unijnych dotyczących zamówień publicznych. Jeśli Polska nie zdąży tego zrobić do 18 kwietnia, to grozi jej utrata części funduszy europejskich.
– To bez wątpienia priorytet. UZP aktywnie uczestniczy w procesie legislacyjnym. Po przyjęciu zmian konieczne będzie wdrożenie nowych regulacji do praktyki udzielania zamówień publicznych, a w tym kontekście wsparcie tak zamawiających, jak i wykonawców – zaznacza.