Sam pomysł połączenia w jednym ręku prawa do wydawania interpretacji urzędowych z prawem do dokonywania kontroli zamawiających uważam za dziwny - mówi w wywiadzie dla DGP Tomasz Zalewski radca prawny kierujący zespołem zamówień publicznych w kancelarii Wierzbowski Eversheds.



W ostatniej chwili z projektu nowelizacji przepisów o zamówieniach publicznych wykreślono propozycję, by prezes Urzędu Zamówień Publicznych mógł wydawać interpretacje wzorem tych funkcjonujących w prawie podatkowym. Żałuje pan?
Zdecydowanie nie. W projekcie nie przewidziano trybu odwoławczego od interpretacji ogólnej, co w przypadku wykładni innej niż gramatyczna oznaczałoby de facto możliwość stanowienia prawa przez organ administracji. Sam pomysł połączenia w jednym ręku prawa do wydawania interpretacji urzędowych z prawem do dokonywania kontroli zamawiających uważam za dziwny. Można było przewidywać, że interpretacje będą wydawane w taki sposób, aby pozostawić prezesowi margines swobody w ramach postępowań kontrolnych, a w sprawach wątpliwych uniknąć zajęcia zdecydowanego stanowiska.
Od lat jednak mówi się o rozbieżnym orzecznictwie w sprawach przetargów, o różnym podejściu różnych zamawiających. Może interpretacje pomogłyby ujednolicić rozumienie prawa?
Obawiam się, że prezes UZP nie nadążyłby z ich wydawaniem. Zapewne zostałby zasypany wnioskami o interpretację, które byłyby traktowane jako tani – bo miały kosztować tylko 200 zł – ekwiwalent doradztwa prawnego. Trudno byłoby przygotowywać takie interpretacje w rozsądnym czasie.
Po drugie – z projektu nie wynikało jednoznacznie, czy wniosek o interpretację miał być związany z konkretnym postępowaniem. Jeśli tak, to oczekiwanie na urzędową interpretację przeciągałoby przetarg. Ponadto powstawałby także problem ewentualnej sprzeczności urzędowej interpretacji, do której zastosowałby się zamawiający lub wykonawca, z wykładnią przepisów zastosowaną przez Krajową Izbą Odwoławczą w ramach rozpoznania odwołania.
Większa jednolitość w podejściu do przepisów o zamówieniach publicznych pomogłaby jednak bez wątpienia uczestnikom tego rynku. Skoro nie interpretacje, to co?
Moim zdaniem zamiast urzędowej interpretacji prezes UZP powinien się skupić na tworzeniu wzorów dobrych praktyk, w tym wzorów specyfikacji istotnych warunków zamówienia, ogłoszeń, poszczególnych zapisów, umów, regulaminów. Pozwoliłoby to w dużej mierze wyeliminować wiele problemów, dla rozwiązania których zgłaszane byłyby wnioski o interpretację.
Takie wzorcowe dokumenty przydałyby się w wielu postępowaniach, zwłaszcza takich, które dotyczą zamówień zróżnicowanych zarówno co do przedmiotu, jak i stosowanych konstrukcji prawnych. Takimi zamówieniami są np. te na roboty budowlane lub zamówienia informatyczne.
Do ich przygotowania na pewno warto by zaprosić przedstawicieli środowiska wykonawców, chociażby izb gospodarczych, tak aby wzorcowe dokumenty faktycznie odzwierciadlały najlepsze praktyki rynkowe.