Sukcesem jest bez wątpienia zbudowanie systemu bezpłatnej pomocy prawnej. Było to przedmiotem starań kilku ostatnich ekip rządzących. Tym razem się udało – powstanie ponad 1500 punktów, w których będzie można z niej skorzystać. Ale to tyle po stronie atutów – reszta regulacji wydaje się co najmniej dyskusyjna. Poczynając od założeń do projektu ustawy, a kończąc na ostatecznej redakcji tekstu – dokument przeszedł tyle zmian i modyfikacji, że już w niewielkim stopniu przypomina pierwotną wersję.
W procesie legislacyjnym można było zaobserwować zjawisko niepojące. Grupą społeczną naturalnie predysponowaną do udzielania informacji prawnej są prawnicy, a najbardziej oczywistymi do brania udziału w konsultacjach społecznych projektu ustawy – samorządy prawnicze. W przypadku tej regulacji samorządy zostały zaproszone do konsultacji, jednak ich głos wydawał się nieco pomijany przy dalszym procedowaniu aktu. Braki w konsultacjach i częściowe pominięcie krytycznej oceny z punktu widzenia stabilności prawa i praktycznej możliwości realizacji propozycji najpewniej sprawią, że już w najbliższym czasie pojawi się potrzeba nowelizacji przyjętych zaledwie pół roku wcześniej rozwiązań.
Jednak dostrzeżenie tej konieczności wymaga czasu – zanim to się stanie, czeka nas okres zbierania doświadczeń i testowania systemu. Powtórzę: największą zaletą ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej wydaje się samo to, że została uchwalona. Po latach pustych deklaracji powstanie system, który zagwarantuje nieodpłatny dostęp do porad prawnych na poziomie lokalnym i zniweluje barierę finansową do korzystania z profesjonalnej usługi. Jednolite standardy udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej zapewni to, że będzie ona stanowiła zadanie zlecone z zakresu administracji rządowej. Umożliwi to także sprawowanie nadzoru nad jej wykonywaniem i zapewni stałe źródło finansowania: zadanie będzie opłacane z budżetu państwa, a pomoc prawna udzielana w punktach określanych przez jednostki samorządu terytorialnego.
Warto też wskazać, iż w Polsce dotychczas nie istniał system pomocy i edukacji prawnej, który byłby sankcjonowany przez organy państwa. Doprowadziło to do wyzwolenia społecznej inicjatywy – wszak natura nie znosi próżni. Zadania państwa przejęły organizacje społeczne, fundacje i samorządy zawodów prawniczych. Oczywiście poziom świadczonej pomocy czy udzielanych informacji może być dyskusyjny – czasem zajmowały się tym osoby bez wykształcenia prawniczego i doświadczenia. Jednak oddolna społeczna aktywność dostrzegająca potrzebę udzielania wsparcia osobom najbardziej potrzebującym i podnoszenia świadomości prawnej warta jest docenienia i kontynuacji. Również samorządy prawnicze od lat organizowały duże akcje społeczne, takie jak Dni Bezpłatnych Porad Adwokackich, radcowski Niebieski Parasol czy choćby nasze Dni Otwarte Notariatu. Podobnie ma się rzecz z edukacją prawną – najprostsze i najbardziej efektywne wydaje się wprowadzenie do programów szkolnych, np. w ramach przedmiotu wiedza o społeczeństwie, bloku zajęć dotyczących prawa.
Czy 1 stycznia 2016 r. będzie oznaczał koniec tych inicjatyw? Trudno ocenić, ale byłoby stratą dla społeczeństwa, aby ten ogromny nakład sił i zaangażowania uznany został za niepotrzebny. W dużej mierze zależy to od tego, czy sprawdzą się rozwiązania przyjęte w ustawie.