ikona lupy />
Asystent sędziego / Dziennik Gazeta Prawna



– Z powodu nieobecności w pracy protokolantów musiałem odwołać wszystkie cztery rozprawy, które miałem zaplanowane na czwartek. Tak samo postąpili wszyscy moi koledzy. W naszym sądzie nie odbyła się wczoraj żadna rozprawa – przyznaje Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Tego, które wokandy spadną, nie można było przewidzieć i powiadomić o tym stron, ich pełnomocników czy też świadków. Ci stawiali się więc w sądach i byli odprawiani z kwitkiem.
W tych jednostkach, w których pracownicy nie zdecydowali się na tak radykalną formę wyrażania niezadowolenia, akcja polegała na noszeniu czarnych koszulek z plakietkami informującymi o akcji.
Decyzję o przeprowadzeniu protestu podjął Związek Zawodowy Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP w porozumieniu ze związkami z Poznania, Łodzi, Piotrkowa i Opola. Jak jednak podkreśla jego przewodnicząca Iwona Nałęcz-Idzikowska, akcja w dużej mierze miała charakter spontaniczny.
– Przyłączyły się do nas zarówno inne organizacje związkowe, jak i pracownicy nigdzie niezrzeszeni. Myśmy do tego nikogo nie namawiali, nie agitowaliśmy – zaznacza.
– Nasze pensje są na żenująco niskim poziomie. Pracownik z 40-letnim stażem pracy, posiadający wyższe wykształcenie, dostaje pensję 2,6 tys. zł brutto – mówi Nałęcz-Idzikowska.
Pracownicy, oprócz podwyżek, domagają się również odmrożenia płac. W 2010 r. bowiem rząd zdecydował, że ich wynagrodzenia nie będą waloryzowane. Decyzja ta do dziś pozostaje w mocy.
– Efekt jest taki, że duża część z nas zarabia ok. 1,7 tys. zł – potwierdza przewodnicząca związku.
Przypomina, że Jarosław Gowin obiecał, że dostaną dodatkowo po 500 zł. Z kolei wicepremier Janusz Piechociński zapewniał, że pieniądze na wzrost wynagrodzeń pracowników sądownictwa są. – Tyle że poszły one na podwyżki dla górników – wskazuje przewodnicząca związku.
Urzędnicy sądowi nie są w tej walce osamotnieni. Z ich żądaniami w pełni solidaryzują się sędziowie.
– Szkoda, że Ministerstwo Sprawiedliwości woli przeznaczać ogromne pieniądze na nie zawsze trafione inwestycje informatyczne, zamiast zapewnić godziwe wynagrodzenie pracownikom. Zupełnie jakby zapomniało, że przecież ktoś te systemy będzie musiał obsługiwać – zauważa sędzia Puchalski.
W całym kraju zapadają uchwały mające wyrazić poparcie dla protestujących. Podjęły je m.in. zebranie sędziów SR w Olsztynie, Krajowa Rada Sądownictwa czy Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
Akcję poparło Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Sędziów, które w tej sprawie wysłało list do ministra sprawiedliwości. Zwraca w nim uwagę na niekonstytucyjność zamrożenia wynagrodzeń pracowników sądowych. I przypomina, że choć Trybunał Konstytucyjny z przyczyn formalnych umorzył postępowania dotyczące tego problemu, to jednak w uzasadnieniach tych decyzji wskazał, że wieloletni brak waloryzacji wynagrodzeń pracowników sądów budzi niepokój z punktu widzenia realizacji zasad i wartości konstytucyjnych. Koniec końców TK wydał postanowienie sygnalizacyjne dotyczące konieczności podjęcia działań ustawodawczych zmierzających do właściwego uregulowania kwestii waloryzacji wynagrodzeń pracowników sądownictwa (sygn. akt S 4/15).
– W ubiegłym tygodniu Rada Ministrów przyjęła założenia do budżetu na 2016 r. Przewidują one 2 mld zł na podwyższenie wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej – informuje Patrycja Loose, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.
Jak mówi, minister Borys Budka polecił przygotować konkretne wyliczenia dotyczące wysokości planowanych podwyżek dla pracowników sądów. I gdy tylko będą one gotowe, spotka się ze stroną społeczną, żeby przedstawić propozycje podwyżek.
– Ministerstwo Sprawiedliwości dzięki racjonalizacji zatrudnienia i wydatków znalazło środki dla pracowników sądów. W 2014 r. prawie 20 proc. z nich otrzymało po ok. 200 zł podwyżki. W tym dzięki oszczędnościom na wyrównanie wynagrodzeń dla pracowników sądów przeznaczono 10 mln zł – kończy Loose.