Duża nowelizacja kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego ma ograniczyć koszty administracji, przyspieszyć postępowania. Jej celem jest również ułatwić życie adwokatom i radcom prawnym. Sejm na bieżącym posiedzeniu zajmuje się rządowym projektem (druk sejmowy nr 2678), który – jak twierdzą niektórzy posłowie – ma zrewolucjonizować polskie sądownictwo. Wczoraj odbyło się jego drugie czytanie. Istnieje szansa, że dzisiaj wieczorem odbędzie się trzecie, a co za tym idzie, ustawa zostanie uchwalona.
/>
– Ta nowelizacja jest potrzebna. Kodeks cywilny oraz kodeks postępowania cywilnego nie nadążały za rzeczywistością, za realiami obrotu gospodarczego – twierdzi dr Michał Jabłoński, wiceprezes Fundacji Laboratorium Prawa i Gospodarki.
Znak zapytania
Zmiany są bardzo poważne. Kluczowa: do 2019 r. powstanie system teleinformatyczny – Elektroniczne Biuro Podawcze – umożliwiający stronom wnoszenie pism procesowych przez internet. Sądy będą odpowiadały także za pośrednictwem tego systemu. Jak wskazuje resort sprawiedliwości, obsługa korespondencji w sądach może stać się tańsza o dziesiątki milionów złotych rocznie. Zaoszczędzą też profesjonalni pełnomocnicy: ministerstwo szacuje, że kwota ta sięgnie 50 mln zł rocznie. Wszyscy zyskają także na czasie. Jak przekonywał niedawno na naszych łamach minister sprawiedliwości Borys Budka, czynność wysłania jednego listu od momentu włączenia drukarki do chwili włożenia go do koszyczka z korespondencją zajmuje w sądzie nawet 5 minut.
Jest jednak pewna wątpliwość, która stawia powodzenie reformy pod znakiem zapytania. Proponowany art. 21 przewiduje bowiem, że wnoszenie pism procesowych za pośrednictwem systemu teleinformatycznego będzie możliwe tylko w sytuacjach, w których w danym sądzie będzie to technicznie możliwe. Innymi słowy: jeśli sąd nie będzie korzystał z systemu, nadal korespondencja będzie musiała odbywać się listownie.
Resort jednak uspokaja. Jak wskazał w komunikacie, „konieczność wprowadzenia art. 21 wynika z tego, że budowa systemu informatycznego zajmie wiele miesięcy, a jego wdrożenie w jednym terminie w całej Polsce byłoby utrudnione. Dlatego taki przepis pozwoli na sukcesywne wprowadzanie systemu”.
Dokumenty, proszę
Przygotowujący reformę uznali także, iż nadszedł najwyższy czas, aby pozbyć się z kodeksu cywilnego przepisów dotyczących form czynności prawnych, które nijak nie odpowiadają współczesności. Już niebawem w k.c. pojawi się forma dokumentowa, która ma być mniej sformalizowana niż pisemna. Wystarczające będzie samo ustalenie osoby składającej oświadczenie woli. Bez znaczenia, czy nastąpi to na podstawie treści dokumentu, czy po sprawdzeniu np. informatycznego nośnika danych lub urządzenia, za pomocą którego złożono oświadczenie.
– Dobrze się stało, że ustawodawca postanowił jasno przesądzić, iż podpis nie będzie obligatoryjnym elementem dokumentu. Toczono o to wiele sporów, więc taka decyzja była potrzebna – wskazuje dr Michał Jabłoński.
Za dokument zostaną więc uznane chociażby protokół elektroniczny zawierający tekst, obraz lub dźwięk albo oświadczenie woli złożone w formie elektronicznej, także w postaci nagrania dźwięku lub obrazu. Dotychczas wiele sądów jako dokument traktowało wyłącznie to, co było na piśmie.
Praktycy zaznaczają, że to bardzo potrzebna zmiana, gdyż wiele umów obecnie jest zawieranych np. za pośrednictwem zwykłej korespondencji e-mail. I pojawiał się kłopot, jak oceniać sytuację, w której na propozycję zawarcia umowy jedna ze stron odpisywała e-mailem: „OK”.
Pokonać bariery
Mimo że zmiany są oceniane pozytywnie, część ekspertów uważa, że nie wypada chwalić resortu oraz parlamentarzystów.
– Pomysł informatyzacji postępowań sądowych w sprawach cywilnych nie budzi w XXI wieku już żadnego entuzjazmu. Procedowanie nad takim projektem uznać należy za szalenie spóźnione. W zasadzie jest to przejaw pogoni za cywilizacją – uważa dr Mariusz Bidziński, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, wykładowca na Wydziale Prawa SWPS. Zaznacza przy tym, że ułatwienie kontaktu z sądem, w tym poprzez przesyłanie dokumentów w formie elektronicznej (skanów, zdjęć, pism procesowych czy wniosków), jest oczywiście pożądane.
– Za tym jednak muszą iść pieniądze. Powodzenie reformy zależy choćby od zapewnienia właściwych środków finansowych, sprzętu oraz odpowiedniej liczby etatów – uzupełnia dr Bidziński.
Wątpliwości mają także niektórzy kryminalistycy. Dopuszczenie w postępowaniach cywilnych większej liczby dokumentów, w tym elektronicznych, to także większe ryzyko fałszerstwa. Zdaje sobie z tego sprawę również Ministerstwo Sprawiedliwości. W uzasadnieniu do projektu przyznaje, że badanie prawdziwości dokumentu będzie w szerszym zakresie niż obecnie wymagało udziału biegłych sądowych. To jednak – i zdaniem resortu, i ekspertów – nie powinno stanowić przeszkody w zmianie przepisów.
– Zapewne może dochodzić do większej liczby nieprawidłowości. Ale czy to oznacza, że nie powinniśmy podążać za nowoczesnością? Moim zdaniem trzeba usprawniać procedurę cywilną i uszczelniać przepisy prawa karnego, aby przeciwdziałać niewłaściwym zachowaniom – komentuje dr Michał Jabłoński.
Etap legislacyjny
Po II czytaniu