Sprawa dotyczyła więźnia, odbywającego karę w systemie półotwartym, który wielokrotnie zgłaszał dyrekcji jednostki swoje zastrzeżenia do warunków, w jakich przyszło mu przebywać. Mężczyzna domagał się 80 tys. zł, jako zadośćuczynienie za nieludzkie traktowanie, nieposzanowanie godności ludzkiej i o przetrzymywanie z osobami palącymi wbrew swojej woli.
Na liście żali znalazły się:
• brak toalety,
• brak bieżącej ciepłej wody, który uniemożliwiał korzystanie z prysznica,
• brak udzielenia pomocy ze strony lekarza mimo widocznego przeziębienia,
• sytuacje, w których chore osoby wydawały posiłki,
• brak odpowiednich badań osób wydających posiłki,
• podawanie jedzenia na plastikowych talerzach,
• plastikowe sztućce,
• zgniłe owoce,
• brak palarni, przez co współwięźniowie palili na korytarzach. Dym tym samym docierał do powoda,
• niska temperatura w celach.
Sąd Okręgowy, który zajmował się sprawą w pierwszej instancji oddalił powództwo twierdząc, że wiele z uwag nie zostało udowodnionych. Część z nich stanowiła próby polepszenia swojej sytuacji, a nie realne problemy. Na przykład wspomniana wizyta u lekarza była spowodowana chęcią „uzyskania zwolnienia od prac społecznych”, a nie nagłym przypadkiem zdrowotnym.
Sędziowie uznali, że „strona pozwana w żaden sposób nie naruszyła dóbr osobistych powoda. Nie ulega wątpliwości, że warunki panujące w jednostce są dalekie od luksusowych. Tym niemniej powód w żaden sposób nie wykazał, aby warunki tam panujące w jakikolwiek sposób naruszały jego dobra osobiste. Większość z wskazywanych przez powoda okoliczności, na które powoływał się w pozwie, wynika ze specyfiki przebywania w więzieniu, która niewątpliwie różni się od przebywania na wolności” – czytamy w uzasadnieniu. Zauważono także, że mężczyzna miał problemy z przystosowaniem się do nowych realiów, o czym świadczą skargi.
Sąd rozpatrujący sprawę po raz drugi zauważył, że dyrekcja jednostki reagowała na zgłaszane uwagi. Gdy dotarły do niej informacje o niskiej temperaturze w celach, osadzenie otrzymali dodatkowe koce. Nie można więc uznać opisanej sytuacji za szkalowanie. Tak samo w przypadku zgniłych owoców. „Fakt, że powodowi kilka razy podano jako deser nadpsute owoce jest okolicznością zbyt błahą, aby można było uznać, że w ten sposób zostały naruszone dobra osobiste (…) Było to zdarzenie incydentalne, co świadczy o tym, że dostarczanie zepsutych owoców również nie było formą szykanowania”. W kwestii biernego palenia uznano skargi za nieudowodnione, bo nie można stwierdzić "że dym leciał jedynie do celi powoda”.
Sąd zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 6 Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 2014r., poz. 121 – dalej KC) to na powodzie w tym przypadku leży ciężar udowodnienia twierdzeń. Jednak z uwagi na materiał dowodowy nie można uznać, że mężczyzna ten obowiązek spełnił.
„Odbywanie kary pozbawienia wolności z natury rzeczy wiąże się z różnego rodzaju dolegliwościami. Jednakże tylko wtedy, gdy przybierają one formy poniżenia, dokuczania czy znęcania albo gdy pozbawiają skazanego podstawowych warunków godziwej egzystencji można by je uznać za naruszające dobra osobiste w rozumieniu art. 23 i 24 KC” – czytamy w uzasadnieniu sądu.
W związku z powyższym sąd oddalił apelację.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, sygn. akt: V ACa 85/12