Jeżeli rozgłaszały takie informacje za pośrednictwem np. internetu, mogą trafić za kratki nawet na dwa lata.
RPO w liście do ministra sprawiedliwości przytacza m.in. wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Długołęcki przeciwko Polsce.
W tym orzeczeniu podkreślono, że co prawda sankcje karne dla ochrony dobrego imienia dają się pogodzić z Europejską Konwencją Praw Człowieka, ale są możliwe jedynie w sytuacjach wyjątkowych.
Takim wyjątkiem jest np. brak innych przepisów, na podstawie których można byłoby ukarać autora wypowiedzi nawołujących do przemocy.
Tyle tylko że w polskim porządku prawnym takie przepisy już istnieją (art. 119 k.k.).
Dodatkowo RPO przypomina, że po sankcje karne należy sięgać dopiero, gdy środki ochrony cywilnej są niewystarczające.
A przecież w Polsce prawo cywilne i prawo prasowe dają wystarczające gwarancje dla osób, które zostały zniesławione.
Na tej drodze mogą bowiem uzyskać odszkodowanie.
Tymczasem ukaranie sprawcy zniesławienia grzywną czy ograniczeniem wolności w żaden sposób nie jest w stanie osobie zniesławionej zrekompensować szkody.