Czy prokurator powinien skupiać się na zgodności dokumentów z rzeczywistością, czy też brać pod uwagę przede wszystkim emocjonalność dziecka? Zdecydować o tym może dziś SN.
Kamila Ferenc prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kancelaria Prawo do Prawa / DGP
Już dziś Sąd Najwyższy zmierzy się z pytaniem prawnym, czy w sprawie o ustalenie bezskuteczności uznania ojcostwa, wytoczonej przez prokuratora wobec dziecka pochodzącego ze sztucznego zapłodnienia od anonimowego dawcy nasienia, dobro dziecka, o którym mowa w art. 86 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, sprzeciwia się uwzględnieniu powództwa. Na pozór skomplikowane zagadnienie w praktyce da się przedstawić prosto. Otóż SN może wypowiedzieć się na temat tego, co robić w przypadkach, gdy swoje ojcostwo uznała osoba transseksualna, która ze względu na brak męskich narządów rozrodczych nie mogła faktycznie spłodzić potomka.

Formalna poprawność

Sprawa dotyczy dziewczynki urodzonej w 2015 r. Do poczęcia doszło wskutek sztucznej inseminacji matki dziecka. Zostało ono w kilka dni po narodzinach uznane przez partnera kobiety. Szkopuł w tym, że tenże partner jest osobą transseksualną i urodził się jako kobieta (zgodnie z obecnym stanem prawnym jest mężczyzną). Z medycznego punktu widzenia nie było jakiejkolwiek możliwości, by to on był biologicznym ojcem dziewczynki.
Po blisko dwóch latach od narodzin dziecka para się rozstała. Obecnie kobieta jest w innym związku. Wzięła ślub, urodziła kolejne dziecko. Rozpoczęła się batalia prawna o prawa rodzicielskie. Włączył się w nią prokurator. Na podstawie art. 86 k.r.i.o. wystąpił z powództwem o ustalenie bezskuteczności uznania ojcostwa. Warunkiem wytoczenia takiego powództwa – zgodnie ze wspomnianym przepisem – jest dobro dziecka lub ochrona interesu społecznego.
Rozpoznający sprawę sąd rejonowy powództwo prokuratora uwzględnił. Wskazał, że art. 73 par. 1 k.r.i.o., który dotyczy procedury uznania ojcostwa, odnosi się do regulacji biologicznej mężczyzny uznającego dziecko. A zatem chodzi o pokrewieństwo, a nie o wolę składającego oświadczenie czy choćby jego przeświadczenie.
„Na gruncie aktualnie obowiązujących przepisów nie może zatem uznać dziecka mężczyzna, który nie jest ojcem” – stwierdził sąd rejonowy. I dodał, że Konwencja o prawach dziecka wyraża jako zasadę, że stan cywilny dziecka powinien odzwierciedlać jego stan „naturalny”.
Z wyrokiem nie zgodził się mężczyzna, który złożył apelację. Rozpoznający sprawę sąd okręgowy zaś nabrał wątpliwości, jak należy ją rozstrzygnąć. Stąd pytanie do SN.
Z jednej strony bowiem mamy kwestię faktów. Nikt nie ma wątpliwości, że dziecko nie pochodzi od mężczyzny, który je uznał. Z drugiej – więź emocjonalna jest oczywista, a dziewczynka od swych narodzin uznaje właśnie pozwanego za ojca.
Pojawia się zatem pytanie, co rozumieć pod pojęciem dobra dziecka, na które wielokrotnie w kodeksie zwrócił uwagę ustawodawca, lecz go nie zdefiniował. Zdaniem sądu pytającego możliwe są dwa warianty. Można to pojęcie rozumieć w sposób wąski, czyli wyłącznie jako zgodność dokumentów z rzeczywistością. Zgodnie z tą koncepcją już sam fakt, że pozwany nie ma biologicznych możliwości być ojcem, powoduje, że uznanie bezskuteczności uznania ojcostwa jest w pełni zgodne z dobrem dziecka, gdyż usuwa fikcję prawną.

Stan emocjonalny

Druga koncepcja, szerokiego rozumienia pojęcia dobra dziecka, zakłada uwzględnienie emocjonalności i subiektywnego interesu małoletniej.
„Na chwilę obecną, wprawdzie strony mieszkają osobno, jednakże pozwany ma stały kontakt z małoletnią. Może zatem zachodzić sytuacja, że w przypadku stwierdzenia, że uznanie ojcostwa przez pozwanego było niedopuszczalne i jako takie zostało uznane za bezskuteczne, dojdzie do zerwania istniejącej dotychczas więzi emocjonalnej między małoletnią a pozwanym, co niewątpliwie nie może być uznane za zgodne z dobrem dziecka” – argumentuje sąd okręgowy w uzasadnieniu swego pytania prawnego.
I dodaje, że przecież w postanowieniu z 11 lutego 1997 r. (sygn. II CKN 90/96) SN stwierdził, iż pojęcie dobra dziecka obejmuje m.in. całą sferę najważniejszych jego spraw osobistych, przykładowo takich jak rozwój fizyczny i duchowy. A do takich spraw – w ocenie sądu pytającego – zaliczyć by też należało kwestie związane ze stosunkiem dziecka do osoby, którą dotychczas uznawało za rodzica.
Otwartą kwestią pozostaje, czy SN zdecyduje się udzielić odpowiedzi na pytanie. W orzecznictwie SN podkreśla się rolę tegoż sądu, której nie można sprowadzić do zastąpienia sądu powszechnego w wyrokowaniu. Wielokrotnie SN zwracał uwagę, że podstawą do udzielenia odpowiedzi jest to, by w orzecznictwie zarysowały się różne linie orzecznicze. Sprawa, którą SN zaś się dziś zajmie, jest wyjątkowa, przez co dotychczas sądy powszechne w zasadzie nie miały okazji wykształcić jakiejkolwiek linii. ©℗
OPINIA

Dobro dziecka jest wartością nadrzędną

Kamila Ferenc prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kancelaria Prawo do Prawa
W sprawie tak doniosłej jak kwestia ojcostwa dziecka konieczne wydaje się sięgnięcie po wykładnię celowościową („komu/czemu ma to służyć?”) oraz systemową (niemalże wszystkie instytucje kodeksu rodzinnego i opiekuńczego dotyczące dziecka muszą brać pod uwagę jego dobro), dzięki czemu kwestia ochrony dobra dziecka staje się wartością nadrzędną i wymagającą każdorazowego uwzględnienia (tak też Komitet Praw Dziecka ONZ w Komentarzu Generalnym nr 14 z 2013 r.) i to w wersji biorącej pod uwagę więzi emocjonalne i sferę spraw osobistych dziecka.
Podanie nieprawdy w oświadczeniu przed urzędnikiem USC nie powinno powodować automatyzmu w uznaniu zagrożenia dla interesu społecznego. Wręcz przeciwnie, praktyka stosunków prawnych zna przykłady fikcji prawnych, które mają raczej temu obrotowi służyć. Samo też pojęcie interesu społecznego, rozpatrywane w kontekście stosunków między rodzicami a dziećmi, mieścić w sobie powinno zagadnienie dobra dziecka jako niewątpliwego uczestnika życia społecznego. Co więcej, pojęcia te należy interpretować w taki sposób, by nie były sobie przeciwstawne.
Wedle okoliczności sprawy, uwzględnienie powództwa prokuratora będzie skutkowało zerwaniem ponad 3-letniej już więzi dziecka z osobą, którą uważa za swojego ojca (postawa matki dziecka nie daje gwarancji, że spotkania z dzieckiem będą kontynuowane mimo braku formalnej władzy rodzicielskiej), oraz – być może – brakiem drugiego rodzica zobowiązanego alimentacyjnie do łożenia na dziecko (bowiem przysposobienie go przez nowego męża matki dziecka nie jest przesądzone). Prawdopodobne konsekwencje uwzględnienia powództwa prokuratora, analizowane na kanwie sprawy, jak i wykładnia celowościowa art. 86 k.r.i.o., dają asumpt do twierdzenia, że szeroko pojęte dobro dziecka powinno być brane pod uwagę w rozważaniach SN.

orzecznictwo

Sprawa przyjęta przez SN do rozpoznania, sygn. akt III CZP 56/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia