Wzrost formalizmów procesowych przewidziany w projekcie nowelizacji kodeksu sprawi, że strona bez prawnika będzie skazana na porażkę. Odżył więc postulat przymusu adwokacko-radcowskiego.
Wzrost formalizmów procesowych przewidziany w projekcie nowelizacji kodeksu sprawi, że strona bez prawnika będzie skazana na porażkę. Odżył więc postulat przymusu adwokacko-radcowskiego.
/>
DGP
Z propozycją obowiązkowego zastępstwa procesowego w sprawach cywilnych wyszli w ostatni weekend uczestnicy Kongresu Prawników Polskich. Postulat zgłoszono w odpowiedzi na przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt dużej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, nad którym trwają już zaawansowane prace w Sejmie. Nowelizacja ma doprowadzić do przyspieszenia procesów, ale sposobem na osiągnięcie tego celu jest znaczny wzrost formalizmu, zwłaszcza w przywracanym postępowaniu gospodarczym.
– Między bajki możemy włożyć kwestię, która jeszcze jest w kodeksie, że 13-latek może sam prowadzić postępowanie w niektórych sprawach. To niewykonalne. Projektowane rozwiązania nie wzbudzałyby aż takich obaw, gdyby ustawodawca pokusił się o wprowadzenie przymusu adwokacko-radcowskiego – wskazywał prof. Andrzej Jakubecki (patrz rozmowa obok).
Na próbę
Obowiązek zastępstwa przez profesjonalnych pełnomocników w sprawach cywilnych od dawna forsuje adwokatura.
– Takie rozwiązanie procesowe byłoby z korzyścią dla obywateli, którzy nierzadko gubią się w gąszczu przepisów. Wydaje się ono szczególnie ważne teraz, w świetle proponowanych przez ministra zmian w kodeksie – wskazuje adwokat Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, który dodaje, że obecność profesjonalnych pełnomocników znacząco zwiększy uprawnienia procesowe stron. – Takie zasady można by początkowo wprowadzić na próbę, w określonych kategoriach spraw – przekonuje szef NRA.
Podobnego zdania jest prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uważa, że wprowadzenie przymusu korzystania z profesjonalnego pełnomocnika jest konieczne przynajmniej w postępowaniach gospodarczych. – Szczególnie z powodu powrotu do rozbudowanej prekluzji dowodowej, która sprawia, że jeżeli przedsiębiorca nie podniesie pewnych twierdzeń w pozwie albo w odpowiedzi na niego, zostaną one pominięte. W ten sposób strona, która nie będzie korzystać z pomocy prawnika, może wpaść w pułapkę zastawioną przez ustawodawcę i przegrać sprawę, którą być może mogłaby wygrać – tłumaczy prof. Pisuliński. Jak zaznacza, zdaje sobie sprawę z tego, że wprowadzenie takiego obowiązku będzie kosztowne, szczególnie dla małych przedsiębiorców. Z drugiej strony zwraca jednak uwagę, że ceny usług prawnych systematycznie spadają. – Poza tym to się może obrócić przeciwko przedsiębiorcom, bo będą zapadać rozstrzygnięcia formalnie poprawne, ale z punktu widzenia prawa materialnego dosyć przypadkowe. Jeśli ustawodawca wprowadziłby przymus zastępstwa, wówczas to fachowy pełnomocnik ponosiłby odpowiedzialność za to, że nie podniósł twierdzeń czy nie przedstawił dowodów w odpowiednim czasie – wskazuje cywilista.
Dodatkowa bariera
Nieco inaczej na ten pomysł patrzy prof. Andrzej Torbus z Uniwersytetu Śląskiego, który sceptycznie podchodzi też do postulatu wprowadzenia przymusu w postępowaniach gospodarczych. – Chcącemu nie dzieje się krzywda. Trudno narzucić przedsiębiorcom przymus, tym bardziej że część z nich ma własne działy prawne i zatrudnia prawników, którzy nie są ani adwokatami, ani radcami prawnymi. Jednak czasem lepiej się znają na specyfice danego przedsiębiorstwa i konkretnej branży niż wykwalifikowany adwokat czy radca prawny – wyjaśnia prof. Torbus. Dodaje, że jest też druga i to znacznie większa grupa mikroprzedsiębiorców, którzy mają bardzo ograniczone środki na pomoc prawną.
– Nie wiem, czy dla nich przymus nie byłby zbyt dużą barierą, zwłaszcza że uzyskanie przez nich pomocy prawnej z urzędu zdarza się niezwykle rzadko – mówi prof. Torbus, zastrzegając, że pozostaje zwolennikiem takiego wymogu w postępowaniach odwoławczych. – Na tym etapie pomoc doświadczonego adwokata czy radcy prawnego mogłaby być bardzo pomocna – zaznacza procesualista.
Argumenty środowiska prawniczego nie przekonują jednak twórców reformy. – Jeśli chcielibyśmy wprowadzić przymus, to odpowiednie przepisy znalazłyby się w projekcie. To nasza świadoma decyzja. Nie jesteśmy zamknięci na te postulaty, ale uważamy, że to nie ten czas – nie pozostawia złudzeń Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. – Są oczywiście kategorie spraw, w których warto to rozważyć, dlatego taką propozycję przedstawiliśmy w odniesieniu do sądów własności intelektualnej. Jeśli przepisy zostaną uchwalone w zaproponowanym przez nas kształcie, to będziemy obserwować, jak zadziałają – pointuje Łukasz Piebiak.
TRZY PYTANIA
Idea przymusu adwokacko-radcowskiego jest odpowiedzią na przywrócenie prekluzji dowodowej
Pański postulat wprowadzenia przymusu adwokacko-radcowskiego w postępowaniu cywilnym spotkał się z ogromnym entuzjazmem środowiska prawniczego. Co jest zrozumiałe, bo na pewno takie rozwiązanie byłoby w interesie profesjonalnych pełnomocników. A czy również w interesie stron?
Ja mówię o przymusie adwokacko-radcowskim nie z perspektywy zawodów prawniczych, bo nie jestem ani radcą, ani adwokatem, lecz z perspektywy stopnia komplikacji przepisów procesowych. Jest tak duży, że osoba, która działa bez profesjonalnego pełnomocnika, naraża się na przegrany proces z braku wiedzy. Idea adwokacko-radcowskiego przymusu pojawia się jako odpowiedź na przywrócenie prekluzji dowodowej w planowanej nowelizacji. Strona, która z powodu braku wiedzy czy umiejętności nie przytoczy we właściwym czasie twierdzeń i dowodów istotnych dla sprawy, bo np. nie wie, co jest ważne, poniesie tego konsekwencje w postaci przegranego procesu. To ryzyko byłoby zmniejszone, gdyśmy mieli do czynienia z działającym na jej rzecz adwokatem lub radcą prawnym. Oczywiście, nie ma przeszkód, by już teraz strona angażowała profesjonalnego pełnomocnika, może się też starać o przyznanie pomocy prawnej z urzędu, ale do tego też trzeba mieć troszkę świadomości i zdawać sobie sprawę, że taka pomoc jest potrzebna.
Pomoc prawna z urzędu przysługuje tylko najuboższym, a sytuacja, że zostaje ona przyznana drobnemu przedsiębiorcy, jest tak rzadka jak śnieg w lipcu.
Oczywiście. W toku dyskusji, jaka była prowadzona w Krajowej Izbie Radców Prawnych na temat przywrócenia postępowania w sprawach gospodarczych, uznano, że jeśli rzeczywiście ma ono być przywrócone, to konsekwencją powinno być jednocześnie wprowadzenie obowiązku reprezentacji przez profesjonalnego pełnomocnika. Bo postępowanie w sprawach gospodarczych to cały szereg regulacji szczegółowych, nie tylko prekluzja materiału procesowego. To prymat dowodu z dokumentów nad zeznaniami świadków, to wykluczenie powództwa wzajemnego, to wykluczenie przekształceń podmiotowych procesu, to ograniczenie postępowania do jednej nitki. Trudno sobie wyobrazić inne postępowanie, w którym wprowadzenie przymusu adwokacko-radcowskiego byłoby bardziej zasadne.
Wzrost formalizmów procesowych i zaostrzenie rygoryzmów nie zostały wprowadzone bez przyczyny, w ten sposób projektodawcy chcą doprowadzić do przyspieszenia postępowań. Część rozwiązań wydaje się sensownych, jak np. wprowadzenie obligatoryjnego posiedzenia przygotowawczego. Czy patrząc na projekt nowelizacji, dostrzega pan więcej szans czy zagrożeń?
Idea posiedzenia przygotowawczego pojawiała się w pracach kierowanej przez prof. Tadeusza Erecińskiego Komisji Kodyfikacyjnej, ale na zupełnie innej płaszczyźnie i w innym wymiarze. Chodziło o to, by sąd omawiał ze stronami występujące w sprawie zagadnienia prawne. Pomysł nie zyskał akceptacji z różnych przyczyn. Obawiano się przełamania pozycji sędziego jako Sfinksa, który zachowuje duży dystans do stron. Tymczasem omawianie zagadnień prawnych występujących w sprawie w moim przekonaniu ma sens. Dlaczego strona ma nie być świadoma, jak sędzia postrzega sprawę, jaka kwalifikacja prawna może się pojawić? Przecież od tego zależy potem dobór twierdzeń, wniosków dowodowych. Z tego punktu widzenia zaproponowana idea posiedzenia przygotowawczego nie jest zła. Mnie martwi oprzyrządowanie tej idei w postaci prekluzji materiału procesowego. Czyli co nie zostanie powiedziane na tym etapie, to później nie będzie mogło być uwzględnione. Dlatego strony bez fachowych pełnomocników, czy to na etapie posiedzenia przygotowawczego, czy na etapie planowania rozprawy, nie dadzą sobie rady. Poza tym ciężar planowania rozprawy spadnie na sędziego, bo jeżeli strona nie ma pojęcia o sprawie, to nie jest w stanie we właściwy sposób zaprogramować czynności, które mają być dokonane.
Ale nawet wprowadzenie przymusu adwokacko-radcowskiego licznych wad projektowanej nowelizacji nie usunie.