Jeśli Nowak wniesie przeciwko Kowalskiemu pozew, który jest całkowicie bezzasadny, wówczas sąd będzie mógł na posiedzeniu niejawnym oddalić powództwo. W takiej sytuacji nawet nie doręczy Kowalskiemu pozwu. A jeśli Nowak nie zgodzi się z tym rozstrzygnięciem i wniesie apelację, której sąd również nie uwzględni, Kowalski także o tym nie będzie nic wiedział.
Takie – budzące kontrowersje – rozwiązanie przewiduje planowany art. 1911 kodeksu postępowania cywilnego. Nad projektem dużej nowelizacji k.p.c. pracuje obecnie Sejm.
Podczas wczorajszego posiedzenia podkomisji Szymon Dejk z Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych zwracał uwagę, że oddalenie pozwu na posiedzeniu niejawnym może stanowić naruszenie prawa do sądu, zwłaszcza w przypadku nieuzasadnionych oddaleń. – Proszę też zwrócić uwagę, że te przepisy będą wpływały na sytuację konsumentów niereprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników – wskazywał.
– Prawo do sądu nie może być utożsamiane z możliwością wnoszenia do sądu wszystkiego, co tylko komu przyjdzie do głowy. Nie możemy tolerować nadużywania tego prawa poprzez wnoszenie żądań, o których od samego początku wiadomo, że są nie do uwzględnienia przez jakiekolwiek sędziego – ripostował Paweł Mroczkowski, dyrektor departamentu legislacyjnego prawa cywilnego w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Co więcej, oddalenie pozwu oczywiście bezzasadnego nie będzie powoda nic kosztować. Jednak zapłaci on za dwie instancje, jeśli wniesie apelację, a tę sąd również oddali.
Wątpliwości budzi to, że niedoszły pozwany w ogóle się nie dowie o sprawie.
– A powinien mieć ten komfort psychiczny, że powód nie będzie go straszył czy szantażował skierowaniem do sądu sprawy, której już na skutek oddalenia pozwu nie będzie mógł ponownie zainicjować – zwracał uwagę dr Jarosław Świeczkowski, ekspert komisji ds. zmian w kodyfikacjach. Oddalenie bezzasadnego pozwu będzie bowiem korzystać z powagi rzeczy osądzonej.
Zdaniem przedstawiciela MS informowanie o tym pozwanego jest niecelowe, bo może prowadzić do podsycania konfliktu między stronami. To mogłoby narażać na koszty niedoszłego pozwanego, który po doręczeniu mu całości materiałów (pozwu oraz orzeczenia pierwszej i drugiej instancji) mógłby szukać pomocy prawnej w celu wyjaśnienia, co to wszystko oznacza.
– A my chcemy takie bezzasadne spory zdusić w zarodku, co będzie można zrobić nawet w ciągu 48 godzin – dodawał Paweł Mroczkowski.