Sprawa dotyczyła kobiety obwinionej o niezastosowanie się do znaku „zakaz postoju” czyli popełnienie wykroczenia z artykułu 92§1 Kodeksu wykroczeń. Do zdarzenia doszło na terenie lotniska im. Fryderyka Chopina w Warszawie w sąsiedztwie hali przylotów. Auto znajdowało się w niedozwolonej strefie przez blisko godzinę. Gdy kobieta wróciła do samochodu wraz z dwoma towarzyszami funkcjonariusz policji przeprowadził interwencję, zakończoną nałożeniem na nią mandatu karnego w wysokości 100 zł. Obwiniona odmówiła jego przyjęcia.
W trakcie trwania postępowania kobieta ani nie wyraziła skruchy ani nie przyznała się do winy. Wyjaśniła, że odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą policjanci, gdyż to oni wprowadzili ją w błąd co do możliwości zaparkowania w problematycznym miejscu. Twierdziła, że przyjechała na lotnisko po znajomych, których lot był opóźniony. Poproszony o pomoc funkcjonariusz sam wskazał jej to, a nie inne miejsce na pozostawienie pojazdu. Jej wątpliwości wzbudziły znaki. W stosunku do trzypasmowej drogi, na dwóch psach widniał zakaz, podczas gdy znak dotyczący trzeciego pasa był zasłonięty folią. Właśnie to miejsce wskazał jej policjant zwracając uwagę na zasłonę. Niestety po powrocie do auta otrzymała mandat. Z żalem przyznała, że nie zna personaliów policjanta, który udzielił jej błędnej porady.
Sąd nie miał wątpliwości, że kobieta dopuściła się zarzucanego jej wykroczenia. Przedstawioną przez nią wersję zdarzeń ocenił jako wiarygodną jedynie w części dotyczącej miejsca zaparkowania, powodu przyjazdu na lotnisko, zasłonięcia folią części znaków drogowych oraz wystawienia przez funkcjonariuszy policji mandatu karnego, którego nie przyjęła.
Informacje dotyczące błędnej porady policjantów uznane zostały za niewiarygodne. Zdaniem sądu „ była to tylko linia obrony, mająca na celu uniknięcie odpowiedzialności. „Zupełnie niecelowym byłoby wskazywanie przez funkcjonariuszy jako dozwolonego, miejsca objętego zakazem postoju. Zachowanie takie nie ma żadnego oparcia w logicznym i racjonalnym rozumowaniu” - wskazano.
Istotne w toku sprawy okazały się zeznania jednego z funkcjonariuszy, który brał udział w interwencji zakończonej wystawieniem mandatu. Mężczyzna przyznał, że dwa spośród znaków drogowych zakazujących zatrzymywania przed halą przylotów zasłonięte były workiem. Wskazał jednak, że na wjeździe na podjazd pod terminalem przyloty w widocznym miejscu był znak informujący o zakazie postoju. Informacja o zakazie była kontynuowana za pomocną innego oznakowania. Policjant twierdził, że „samo zasłonięcie znaku nie obowiązuje do tego, żeby się do tego znaku nie zastosować. Nie było okoliczności, które by ten znak odwoływały (…) Zgodnie z przepisami ruchu drogowego jeśli jest znak zakazu to musi być odwołanie tego znaku”.
Podważył powołanie się przez kobietę na inny patrol policji, mówiąc że nie słyszał o tym by inni funkcjonariusze działali w tym samym czasie na terenie lotniska. Towarzyszący mu partner w całości potwierdził te zeznania.
Sąd ustalił, że często zdarza się, że kierowcy pytają policjantów o możliwość zaparkowania w danym miejscu, niestety zdarzenia te nie są w żaden sposób odnotowywane, co utrudnia ich weryfikację.
Niemniej jednak to kierowca powinien znać zasady ruchu drogowego, a jeśli z jakiegoś powodu się do nich nie zastosuje ponieść konsekwencje. „Znak B-35 "zakaz postoju" oznacza zakaz postoju pojazdu. Dopuszczalny czas unieruchomienia pojazdu dłuższy niż jedna minuta jest wskazany napisem na znaku albo na umieszczonej pod nim tabliczce. § 32 ust. 2 tegoż rozporządzenia określa zakres obowiązywania znaku. Zgodnie z przytoczonym przepisem jeżeli zakaz wyrażony między innymi przez znak B-35 nie jest uprzednio odwołany znakiem oznaczającym koniec zakazu, to obowiązuje on do najbliższego skrzyżowania” – czytamy uzasadnieniu.
Zachowanie obwinionej wyczerpało znamiona wykroczenia przewidzianego w art. 92 § 1 Kodeksu Wykroczeń. „Obwiniona jest osobą dorosłą, poczytalną i jako kierowca obowiązaną do znajomości i bezwzględnego przestrzegania przepisów ruchu drogowego oraz stosowania się do znaków drogowych, nawet pomimo panujących niekiedy trudnych warunków drogowych” - uznano. Kobieta została uznana za winną. Sąd wymierzył jej karę 1 grzywny w wysokości 100 zł, 30 zł tytułem opłaty oraz 120 zł tytułem kosztów postępowania.
Wyrok Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie, V Wydział Karny, sygn. akt: V W 3999/16.