Instytut Ekspertyz Ekonomicznych i Finansowych w Łodzi ma być zapleczem intelektualnym ministra sprawiedliwości, a także służyć opiniami i analizami prokuraturze oraz sądom. Ruszy już na początku 2019 r.
Instytut Ekspertyz Ekonomicznych i Finansowych w Łodzi ma być zapleczem intelektualnym ministra sprawiedliwości, a także służyć opiniami i analizami prokuraturze oraz sądom. Ruszy już na początku 2019 r.
O sprawie DGP informował jako pierwszy w kwietniu 2018 r. Wówczas na naszych łamach Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej, stwierdziła, że istnieje potrzeba powołania placówki naukowej, w której skupieni zostaliby specjaliści z zakresu wiedzy ekonomicznej, w tym m.in. prawa podatkowego, finansów, obrotu instrumentami finansowymi, funduszy inwestycyjnych, giełd towarowych, księgowości oraz innych dziedzin dotyczących działalności gospodarczej. Bo – jak przyznała – obecnie jest kłopot ze znajdowaniem odpowiednio wykwalifikowanych biegłych, którzy chcieliby służyć wsparciem sądom i prokuraturze.
/>
Przedstawiony na łamach DGP pomysł bardzo spodobał się w resorcie sprawiedliwości. I już od 1 stycznia 2019 r. słowo stanie się ciałem. Instytut (IEEF) będzie miał swoją siedzibę w Łodzi.
Kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości problem z dostępnością biegłych zauważa od dnia wejścia do resortu. Wiceminister Marcin Warchoł przyznaje, że obecnie prokuratura i sąd często są zdane na łaskę lub niełaskę prywatnych podmiotów, których jakość usług bywa kiepska. W sprawach karnych państwo często korzysta z pomocy krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna lub stołecznego Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji (CLKP). W sprawach gospodarczych – nie ma nikogo. I właśnie IEEF ma wypełnić tę lukę.
– Diagnoza jest właściwa. Biegłych w sprawach gospodarczych brakuje, a wielu spośród tych, którzy są, nigdy nie powinnio sporządzić żadnej opinii – przyznaje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Zarazem jednak uważa, że wybrany sposób leczenia jest zły.
Biegłych w sprawach gospodarczych brakuje, a wielu spośród tych, którzy są, nigdy nie powinno sporządzić żadnej opinii
– Nowo powołany instytut ma z jednej strony wykonywać pracę intelektualną dla ministra, pozwalającą m.in. przygotowywać projekty ustaw, a z drugiej – służyć opiniami biegłych sądom i prokuraturze. Uważam, że lepiej byłoby zatrudnić dobrych fachowców w resorcie, którzy stanowiliby odpowiednie zaplecze dla Zbigniewa Ziobry, a biegłym po prostu więcej płacić. Wówczas chętni do pracy będą dobrzy fachowcy niebędący na rządowych posadach – uważa Cezary Kaźmierczak.
Podobny zarzut pojawiał się także w kwietniu, gdy odpytywaliśmy ekspertów o racjonalność pomysłu Prokuratury Krajowej. Wtedy wiceminister Marcin Warchoł, któremu idea bardzo się spodobała, ripostował, że wśród wielu prawników panuje trudne do zrozumienia przekonanie, że jak coś jest państwowe, to jest gorsze.
– Doświadczenie pokazuje, że jest odwrotnie. Wystarczy popatrzeć na jakość analiz krakowskiego instytutu im. Sehna czy CLKP. I porównać je z opiniami powstającymi w prywatnych laboratoriach – argumentował prof. Warchoł.
Instytut zostanie utworzony na podstawie zarządzenia ministra sprawiedliwości. Będzie jednostką podległą Zbigniewowi Ziobrze, a o wysokości środków na działanie IEEF rokrocznie będzie decydował minister. Powoła on też dyrektora oraz połowę składu rady naukowej. Mówiąc wprost: IEEF będzie w pełni zależny od ministra sprawiedliwości.
– Który jest także prokuratorem generalnym. Nie rozumiem więc, na jakiej zasadzie eksperci instytutu mieliby być biegłymi powoływanymi przez sąd w sprawach karnych. Przecież każdy obrońca oskarżonego podniesie argument, że biegły, który powinien być niezależny, jest tak naprawdę zależny od swojego przełożonego, będącego z kolei nominatem prokuratora generalnego – zauważa Cezary Kaźmierczak.
Resort sprawiedliwości jednak zagrożenia nie dostrzega. Przede wszystkim zdaniem urzędników nie jest niczym nadzwyczajnym, że biegli pracują w jednostkach formalnie uzależnionych od państwowej sakiewki.
– Równie dobrze można by powiedzieć, że wykładowca publicznej uczelni nie może być biegłym, bo mu płaci państwo, a emanacją państwa jest przecież minister sprawiedliwości. Biegłymi nie mogliby być zatrudnieni w policji czy wojsku, a przecież często są to najlepsi fachowcy – odpiera zarzuty jeden z urzędników MS.
Część ekspertów zastanawia się, w jaki sposób IEEF miałby przyciągnąć do siebie fachowców. Paragraf 7.1 statutu stanowi bowiem, że przy ustalaniu wynagrodzenia za wykonanie opinii zleconych przez uprawnione organy w postępowaniu cywilnym i karnym instytut stosuje obowiązujące przepisy w sprawie określenia stawek wynagrodzenia biegłych, taryf zryczałtowanych oraz sposobu dokumentowania wydatków biegłych. Fachowcy więc będą zarabiali tyle, ile mogliby otrzymać dziś, gdyby tylko chcieli sporządzać opinie.
Statut przygotowany przez ministra przewiduje jednak także to, że IEEF będzie zatrudniał naukowców na etatach. Będą też oni mogli prowadzić działalność, która następnie pozwoli uzyskać wyższy stopień naukowy. Sporządzanie opinii będzie więc być może niechętnie wykonywanym obowiązkiem, lecz formą nagrody za to będzie nie tyle wynagrodzenie za samą opinię, co wynikające z umowy o pracę oraz możliwość rozwoju zawodowego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama