Sądy mają coraz większy problem z biegłymi z zakresu medycyny. Dlatego prezesi sądów szukają coraz to nowych sposobów na pozyskanie lekarzy do współpracy. Ryszard Sadlik, prezes SO w Kielcach, w piśmie wysłanym do Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, proponuje stworzenie listy biegłych ad hoc. Czyli specjalistów, którzy w miarę swoich możliwości czasowych sporządzaliby opinie w jednostkowych sprawach. Nie trafialiby natomiast na listę wykorzystywaną na co dzień przez sądy.



„Wymiar sprawiedliwości i lekarze specjaliści są niejako na siebie skazani” – pisze prezes Sadlik. Podkreśla, że trudno sobie obecnie wyobrazić wydanie wyroku w wielu sprawach bez opinii medyka. Dotyczy to spraw karnych, cywilnych, pracowniczych i ubezpieczeniowych. Liczba lekarzy ustanowionych jako biegli sądowi jest natomiast niewystarczająca.
„Pomimo ponawianych apeli do środowiska lekarskiego wciąż na listach biegłych brakuje odpowiedniej ilości specjalistów. Powoduje to poważne zagrożenie dla szybkości i sprawności postępowań sądowych” – czytamy w piśmie do lekarzy.
Powód niechęci medyków jest prozaiczny: stawki za sporządzenie opinii są bardzo niskie. Świetni fachowcy mogą liczyć na ok. 40 zł za godzinę pracy. Pracując w tym czasie w gabinecie, mogą zarobić kilka razy więcej.
– Podstawowym zadaniem lekarza jest leczyć. Przy braku motywacji finansowej większość kolegów nie chce zajmować się czymś, co nie stanowi dla nich naturalnej działalności. Bo powiedzmy sobie wprost: sporządzanie opinii podlegającej procesowym trybom oraz odpowiadanie na pytania sądu i pełnomocników, którzy chcą wykazać niekompetencję lekarza, to nic przyjemnego – tłumaczył niedawno na łamach DGP dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych i członek zarządu Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Ryszard Sadlik zapewnia, że doskonale rozumie, iż lekarze mają wiele obowiązków. Stąd propozycja listy biegłych ad hoc. Prezes kieleckiego sądu gwarantuje, że lekarz specjalista byłby powoływany jedynie do wydania opinii w konkretnej, ustalonej sprawie, a nie zobowiązany do stałego sporządzania opinii na rzecz sądu.
„W mojej ocenie taka wzajemna współpraca byłaby dobrym rozwiązaniem zaistniałego problemu i pozwalała na realizację obowiązków ustawowych zarówno sądów, jak i środowiska lekarskiego” – pisze Ryszard Sadlik do lekarzy. Bo – jak nie omieszkał przypomnieć – medycy muszą pamiętać, że zgodnie z art. 195 kodeksu postępowania karnego („Do pełnienia czynności biegłego jest obowiązany nie tylko biegły sądowy, lecz także każda osoba, o której wiadomo, że ma odpowiednią wiedzę w danej dziedzinie”) oraz art. 280 kodeksu postępowania cywilnego („Osoba wyznaczona na biegłego może nie przyjąć włożonego na nią obowiązku z przyczyn, jakie uprawniają świadka do odmowy zeznań, a ponadto z powodu przeszkody, która uniemożliwia jej wydanie opinii”) sąd może powołać do roli biegłego każdego specjalistę nawet wbrew jego woli.
„Nikt nie dąży do tego, aby lekarze specjaliści byli doprowadzani na sale rozpraw z ich gabinetów, przychodni lub szpitali. Niemniej w wyjątkowych sprawach można sobie i takie sytuacje wyobrazić” – spostrzega prezes sądu.