Siedem osób, w tym adwokaci, rzeczoznawcy i tzw. handlarze roszczeń, zostało oskarżonych przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu ws. przejmowania nieruchomości w stolicy. Pierwszy z aktów oskarżenia w tzw. dzikiej reprywatyzacji trafił w piątek do Sąd Okręgowego w Warszawie.

"To jest pierwszy akt oskarżenia wobec siedmiu osób, w tym wpływowych osób, również dwóch znanych adwokatów warszawskich, ale w toku jest kilkaset postępowań" – powiedział w piątek minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie.

Jak podała Prokuratura Krajowa, na ławie oskarżonych zasiądą: ojciec i syn zajmujący się skupowaniem roszczeń i praw do stołecznych nieruchomości – Maciej M. i Maksymilian M., znany warszawski adwokat Andrzej M., dwoje adwokatów występujących jako kuratorzy – Grażyna K.-B. i Tomasz Ż. - oraz dwóch rzeczoznawców majątkowych – Michał Sz. i Jacek R.

Dyrektor departamentu ds. przestępczości gospodarczej PK prok. Michał Ostrowski poinformował, że siedem osób oskarżonych zostało "łącznie o 24 przestępstwa, gdzie wartość szkody zbliża się do 300 mln zł". "Czyny te były popełnione w latach 2010-2015. Dotyczą one, gdy chodzi o wątek reprywatyzacyjny, adresów przy ulicach: Siennej 29, Twardej 8, Twardej 10 i Królewskiej 39. Tutaj mieliśmy do czynienia z wyłudzeniem praw i roszczeń do nieruchomości metodą na tzw. kuratora" - powiedział.

Akt oskarżenie dotyczy także przejmowania nieruchomości w obszarze przedwojennej Osady Kolonialnej nr 4 na Mokotowie przy ulicach Sobieskiego, Piaseczyńskiej i Idzikowskiego, gdzie obecnie znajdują się ogródki działkowe.

Zdaniem prokuratury działania podejmowane przez oskarżonych miały na celu przejęcie praw do wartych prawie 275 mln zł nieruchomości przez tzw. handlarzy roszczeniami Macieja M. i jego syna Maksymiliana M.

"W stosunku do nieruchomości położonych w Warszawie przy Placu Defilad, ulicy Twardej 8 i 10 oraz ulicy Królewskiej 39 schemat działania oskarżonych polegał na odnalezieniu osoby będącej jednym ze spadkobierców przedwojennych właścicieli nieruchomości. Następnie oskarżeni podejmowali działania zmierzające do uzyskania od tej osoby pełnomocnictwa, które umożliwiało adwokatowi Andrzejowi M. przeprowadzenie szeregu postępowań administracyjnych i sądowych" – powiedział prok. Ostrowski.

Prok. Ostrowski podkreślił, że w toku postępowań administracyjnych przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Warszawie o stwierdzeniu nieważności decyzji wydanej w trybie dekretu z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy konieczne było zapewnienie pełnej reprezentacji stron, tj. następców prawnych dawnych właścicieli, których reprezentował adwokat Andrzej M.

Zdaniem prokuratury M. występował do sądów z wnioskiem o ustanowienie kuratora dla osób nieznanych z miejsca pobytu lub kuratora spadku nieobjętego, jako kandydatów na tę funkcję wskazał adwokatów Tomasza Ż. lub Grażynę K.-B.

Jak podała prokuratura, sądy akceptowały wskazane przez Andrzeja M. kandydatury i wyznaczały kuratorów dla osób, które w chwili podejmowania decyzji miałyby przeszło 100 lat.

"Sprawa ta pokazuje, że mamy do czynienia z sytuacją ustanawiania przez sędziów kuratorów dla osób, które w dacie wydawania decyzji miałyby prawie 140 lat. W związku z tym prokuratorzy wyjaśniają również rolę sędziów w popełnieniu przestępstw związanych z tzw. dziką reprywatyzacją warszawskich nieruchomości. W tym zakresie wrocławska prokuratura prowadzi odrębne postępowanie w sprawie wydawania przez sądy decyzji korzystnych dla podejrzanych" - powiedział Ziobro.

Według prokuratury, na podstawie przedłożonych przez kuratorów (adwokatów Tomasza Ż. oraz Grażynę K.-B.) wniosków i operatów szacunkowych (sporządzanych przez oskarżonych rzeczoznawców Michała Sz. Oraz Jacka R.) sądy wyrażały zgodę kuratorowi na zniesienie praw i roszczeń do nieruchomości za rażąco niską kwotę w stosunku do wartości nieruchomości. W jednym przypadku za ogół praw i roszczeń do nieruchomości wartej 45 mln 573 tys. zł zapłacono 345 tys. zł. W innym za ogół praw i roszczeń do nieruchomości wartej 24 mln 263 tys. zł zapłacono 422 tys. 318 zł. – podała prokuratura.

Śledczy podkreślają, że zgody sądów, udzielane kuratorom na zniesienie praw i roszczeń do nieruchomości, wyrażane były w oparciu o fałszywe dane. Pozwoliło to na pozyskanie przez adwokata Andrzeja M. na rzecz reprezentowanych przez niego spadkobierców, a faktycznie na rzecz oskarżonych Macieja M. i Maksymiliana M., praw do nieruchomości za rażąco zaniżoną cenę.

Maciej M. i Andrzej M. zostali również oskarżeni o usiłowanie wyrządzenia szkody Skarbowi Państwa w kwocie nie mniejszej niż 184 mln 922 tys. zł. Zdaniem prokuratury chcieli tego dokonać, uzyskując prawo użytkowania wieczystego do nieruchomości o powierzchni 20 hektarów położonej przy ul. Sobieskiego, Piaseczyńskiej i Idzikowskiego na warszawskim Mokotowie tzw. metodą na reaktywację przedwojennej spółki.

Chodzi o Spółkę Akcyjną do Eksploatacji Państwowego Monopolu Zapałczanego, która była ostatnim właścicielem nieruchomości określanej przed wojną jako Osada Kolonialna nr 4. W imieniu reaktywowanej firmy oskarżeni wystąpili o zwrot tej nieruchomości.

Maciej M. i Andrzej M. od maja ubiegłego roku przebywają w tymczasowym areszcie. Wobec pozostałych oskarżonych stosowane są wolnościowe środki zapobiegawcze. Na poczet grożących oskarżonym kar i roszczeń prokuratura zabezpieczyła ich mienie o łącznej wartości ponad 100 mln zł.

W piątkowym komunikacie Prokuratury Krajowej przypomniano, że w Prokuraturach Regionalnych we Wrocławiu i w Warszawie prowadzonych jest łącznie 355 postępowań karnych dotyczących reprywatyzacji. Objętych jest nimi 765 nieruchomości położonych pod różnymi adresami na terenie całej Warszawy. W sprawach prowadzonych we Wrocławiu do tej pory postawiono zarzuty łącznie 24 osobom.

"Kiedy obejmowałem urząd prokuratora generalnego, te postępowania zupełnie się nie toczyły, a jeśli były inicjowane, to kończyły się prawie zawsze tak samo, czyli odmową wszczęcia postępowania lub jego umorzeniem. Dziś jest szansa na to, aby zakończyć krzywdy ludzi wyrzucanych przez czyścicieli kamienic, aby zakończyć krzywdy dzieci, które jak w tym wypadku, były usunięte ze szkoły bezprawnie wydanej przez miasto hochsztaplerom i oszustom. Dziś jest szansa na to, by pokazywać nadzieję tym wszystkim mieszkańcom nieruchomości w Warszawie, że mogą czuć się bezpiecznie, i państwo zaczęło działać" - powiedział Ziobro. Podkreślił, że "dla tej jednej sprawy i dla krzywd tysięcy ludzi bezprawnie wyrzucanych przez czyścicieli kamienic z nieruchomości warszawskich warto było połączyć urząd ministra sprawiedliwości z urzędem prokuratora generalnego".

Dodał, że "tych aktów oskarżenia będzie dużo, dużo więcej, bo też ogrom krzywd i zaniedbań w tym zakresie jest niesłychany".