Asesorzy nie wejdą do sądów. Ministerstwo mówi o skandalu, rada o podstawowych i niedających się naprawić na tym etapie błędach po stronie resortu.
Asesorzy nie wejdą do sądów. Ministerstwo mówi o skandalu, rada o podstawowych i niedających się naprawić na tym etapie błędach po stronie resortu.
W aktach osobowych nie ma zaświadczeń lekarskich i psychologicznych kandydatów, wśród osób powołanych znajdują się takie, które były karane, a także takie, które nie spełniają wymogów koniecznych, aby sprawować urząd asesora – to główne grzechy, jakie zdaniem Krajowej Rady Sądownictwa popełniło Ministerstwo Sprawiedliwości, układając listę 265 asesorów sądowych.
Już w sierpniu tego roku DGP ostrzegał, że KRS może nie dopuścić do tego, aby w sądach pojawili się asesorzy. Wówczas pisaliśmy, że rada może sprzeciwić się MS, gdyż uważa, że instytucja ta jest niezgodna z konstytucją. Teraz okazuje się, że KRS nie musiała sięgać po tak wyszukany argument. Tych bardziej prozaicznych dostarczyło jej bowiem samo ministerstwo.
– W aktach przekazanych radzie brak jest zaświadczeń lekarskich oraz psychologicznych asesorów. Problem ten dotyczy niemal wszystkich 265 osób, które znalazły się na przekazanej nam przez resort liście – informuje Sławomir Pałka, członek KRS.
Rada uznała więc, że nie może przejść nad tym brakiem do porządku dziennego, gdyż prawo wymaga, aby takie zaświadczenia były i aby były one aktualne. Tymczasem zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości w sprawie badań lekarskich i psychologicznych kandydatów do objęcia urzędu sędziego (Dz.U. z 2014 r. poz. 1293 ze zm.) tego typu dokumenty ważne są jedynie 12 miesięcy.
Nie można domniemywać kompetencji asesora
– Nie jest więc tak, jak próbuje to teraz tłumaczyć MS, że skoro osoby te posiadały takie zaświadczenia w momencie wstępowania do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, to nie ma problemu. Od tamtego czasu upłynęło już przecież kilka lat – tłumaczy Sławomir Pałka.
Decyzja rady jest zrozumiała dla dr. hab. Jacka Zaleśnego, który przypomina, że KRS, tak jak każdy inny organ państwowy, musi działać w granicach prawa. – Jeżeli prawo wymaga, aby asesor miał ważne zaświadczenia lekarskie i psychologiczne, a w aktach przekazanych radzie takich dokumentów nie ma, to KRS nie może domniemywać, że osoba taka spełnia warunki postawione przez ustawodawcę – tłumaczy.
Co więcej, rada wskazuje, że zgodnie z procedurą zapisaną w ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury tego braku nie dało się już uzupełnić na etapie postępowania przed KRS.
– Obowiązek sprawdzenia, czy dokumentacja osobowa nie zawiera braków, spoczywał na ministrze sprawiedliwości. I to właśnie na tym etapie powinno zostać to naprawione, zanim organ ten podjął decyzję o wpisie kandydatów na listę asesorów – wyjaśnia Pałka.
Sprawcy wykroczeń drogowych
Choć już samo to wystarczyłoby do podjęcia decyzji o niezaakceptowaniu przygotowanej przez MS listy asesorów i niedopuszczeniu tych osób do pełnienia obowiązków sędziowskich, to wątpliwości jest więcej. Okazuje się, że na liście znalazły się osoby, które mają na swoim koncie wykroczenia.
– Rekordzista popełnił ich sześć, w tym był sprawcą jednej kolizji drogowej. Ostatnie przewinienie miało miejsce w 2017 r. Powstaje więc pytanie, czy osoba taka jest nieskazitelnego charakteru. A przecież taki wymóg stawia ustawodawca kandydatom do objęcia urzędu sędziego – zauważa członek KRS.
Podobne wątpliwości ma dr hab. Jacek Zaleśny. – Ten, kto sądzi innych, sam nie może mieć problemów z przestrzeganiem prawa. Byłoby przejawem siania zgorszenia publicznego i demoralizowania samych sędziów powoływanie takich osób na stanowiska. Nie ma większego znaczenia, czy mamy do czynienia z wykroczeniami drogowymi, przestępstwami karnymi czy karno–skarbowymi. Osoba, która w sposób permanentny narusza obowiązujące reguły, daje jasny sygnał, że po prostu nie szanuje polskiego porządku prawnego oraz społecznego – uważa konstytucjonalista. Jego zdaniem taka osoba nie ma elementarnej zdolności do tego, aby być sędzią, aby orzekać o tym, co jest zgodne z prawem, a co nie.
– Sądzenie opiera się na zaufaniu społecznym – zaznacza ekspert. Poza tym jego zdaniem dopuszczenie takich osób do zawodu asesora, a w przyszłości do zawodu sędziego, byłoby przejawem psucia sądów.
Nie ukończyli KSSiP
Kolejnym problemem, jaki KRS zdiagnozowała, jest to, że kilkanaście osób, które znalazły się na tej liście, nie spełniło wymaganego prawem warunku, aby zostać asesorem.
– Chodzi o osoby, które odbyły starą aplikację, prowadzoną przez sądowe ośrodki. Wprowadzająca instytucję asesora sądowego nowelizacja ustawy o KSSiP przewidziała co prawda, że dyrektor krajowej szkoły może takie osoby umieścić na liście uprawniającej do wyboru sądu, w którym kandydat na asesora chciałby wykonywać w przyszłości obowiązki sędziego. Jednak ustawodawca najwyraźniej zapomniał pod tym kątem znowelizować jednocześnie prawo o ustroju sądów powszechnych. A to jasno stanowi, że asesorem sądowym mogą zostać tylko osoby, które ukończyły KSSiP – tłumaczy Sławomir Pałka.
I to już jego zdaniem jest problem systemowy, który można naprawić jedynie w drodze nowelizacji przepisów.
– Nie powinno dziwić, że KRS podjęła taką decyzję w stosunku do tych osób. Skoro bowiem ustawodawca zdecydował, że kandydaci starający się o urząd asesora mają spełnić określone wymogi, to rada nie ma wyjścia, jak tylko odrzucić tych, którzy wymogów tych nie spełniają – uważa Jacek Zaleśny.
Minister musi przygotować nową listę
Po wyrażeniu sprzeciwu przez KRS asesorzy będą mogli odwołać się do SN. Będą mieli na to dwa tygodnie od momentu doręczenia uchwały z uzasadnieniem. To z pewnością przedłuży cały proces o kolejne kilka miesięcy. To spory problem, gdyż sądy już od wielu miesięcy czekają na dopływ nowych rąk do pracy. Szacuje się, że dziś w sądach brakuje już ok. 600 orzeczników.
– Mamy tego świadomość. I właśnie dlatego uważam, że ta decyzja rady była najtrudniejsza spośród tych, które były podejmowane podczas tej kadencji – przekonuje sędzia Pałka.
Jednocześnie jednak zaznacza, że nie mogła być ona inna. – Gdyby rada przymknęła oko na te nieprawidłowości, mogłoby to doprowadzić do chaosu prawnego. Mandat takich asesorów mógłby być później kwestionowany w poszczególnych postępowaniach przez nich prowadzonych. Mogłoby to również prowadzić, na późniejszym etapie, do uchylania orzeczeń przez nich wydanych – podkreśla Pałka.
Rada odpiera również zarzuty, że jej decyzja jest motywowana politycznie i że w ten sposób blokuje młodym zdolnym, świetnie przygotowanym do zawodu sędziego, zrobienie kariery.
– Przecież MS może przygotować w ekspresowym tempie nową listę asesorów, która byłaby pozbawiona tych wad, na które wskazała rada. I to by pozwoliło rozwiązać problem przynajmniej części wakujących stanowisk w sądach. Minister mógłby również zacząć ogłaszać konkursy na stanowiska sędziowskie, czego nie robi już od ponad roku – zauważa Pałka.
Poza tym wskazuje, że narracja, którą stosuje ministerstwo, nie do końca zgadza się z faktami.
– Choć wśród asesorów znajduje się wiele osób rzeczywiście świetnie przygotowanych do wykonywania obowiązków sędziowskich, to jednak są tam też takie, które po kilka razy podchodziły do egzaminu sędziowskiego, a gdy już udawało im się go zdać, to z bardzo mizernymi ocenami – zauważa członek KRS.
– To oczywiście źle, że na tym etapie pojawiają się tak poważne wątpliwości w stosunku do ponad 200 asesorów. Ale w państwie prawa nie można patrzeć przez palce na to, kto będzie sędzią. Każdy, kto podejmuje się jakiejś pracy, musi spełniać warunki wymagane przez prawo. Kucharz, zanim zostanie dopuszczony do pracy w restauracji, musi przedstawić komplet ważnych dokumentów poświadczających stan jego zdrowia. Tak samo jest z asesorami i sędziami. Tutaj nie może być żadnej taryfy ulgowej – kwituje Zaleśny.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama