Odzyskane od dłużnika pieniądze w pierwszej kolejności przeznaczane będą na spłatę nie tylko alimentów, lecz także świadczeń m.in. dla ofiar błędów medycznych.
Odzyskane od dłużnika pieniądze w pierwszej kolejności przeznaczane będą na spłatę nie tylko alimentów, lecz także świadczeń m.in. dla ofiar błędów medycznych.
/>
Taka zmiana w art. 1025 kodeksu postępowania cywilnego ma jasny i konkretny cel: ukrócić możliwość uciekania od wypłaty renty za pomocą alimentów. Brzmi to skomplikowanie, ale można to wyjaśnić, posługując się głośnym przykładem anestezjologa, który w wyniku błędu spowodował kalectwo pacjentki. Sąd zasądził na jej rzecz odszkodowanie oraz dożywotnią rentę, której – jak się okazało – nie sposób wyegzekwować. Dlaczego? Ponieważ żona lekarza wystąpiła do niego o wysokie alimenty, a on to roszczenie uznał. W efekcie po zapłaceniu żonie na miesięczną rentę dla poszkodowanej pacjentki już nic nie zostaje. Bo zgodnie z art. 1025 kodeksu postępowania cywilnego z kwoty uzyskanej z egzekucji w pierwszej kolejności zaspokaja się koszty egzekucyjne, następnie należności alimentacyjne, a potem dopiero całą resztę.
Ministerstwo Sprawiedliwości w projekcie zmian do kodeksu cywilnego i k.p.c. zamierza art. 1025 par. 1 pkt 2 rozszerzyć o renty. W tej sytuacji niezależnie od wysokości zasądzonych alimentów komornik będzie równomiernie zaspokajał oba roszczenia.
Krętaczom mówimy „nie”
– To pożyteczna zmiana. Pomimo że niektóre renty mają przecież charakter alimentacyjny, to zgodnie z obecnym brzmieniem k.p.c. ich zaspokojenie spada na dalszy plan. Teraz zostaną zrównane – wskazuje prof. Andrzej Marciniak, cywilista z Uniwersytetu Łódzkiego.
Ale już prof. Jerzy Pisuliński z Uniwersytetu Jagiellońskiego ma wątpliwości. – Z jednej strony rząd chce wzmocnić egzekucję alimentów, a z drugiej (dodając należności typu renty do punktu drugiego w art. 1025 par. 1) powoduje, że ich egzekucja będzie trudniejsza. Oczywiście często renta ma charakter alimentacyjny, ale zawsze można mieć wątpliwości co do takiego rozwiązania – komentuje. I podaje przykład dłużnika, który z jednej strony ma łożyć alimenty na dziecko z pierwszego małżeństwa, a jednocześnie wypłacać rentę człowiekowi, któremu rozbił głowę.
– Czy tych dwóch wierzycieli należy traktować jednakowo, czy może w pierwszej kolejności zaspokajać świadczenia alimentacyjne? Ale z drugiej strony mamy np. dziecko, którego ojciec zginął w wypadku i nie dostaje już ono alimentów, ale otrzymuje rentę od sprawcy zdarzenia. Dlaczego miałaby ona być egzekwowana w drugiej kolejności? To są poważne dylematy i ustawodawca powinien je rozstrzygnąć – uważa prof. Pisuliński.
Jego wątpliwości budzi też inne traktowanie rent pracowniczych, czyli świadczeń, do których wypłaty zobowiązana jest firma, gdy jej pracownik uległ jakiemuś ciężkiemu wypadkowi w pracy.
Długi przedawnią się szybciej
Oprócz powyższych zmian Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza skrócić terminy przedawnień zobowiązań (pisała o tym wczoraj „Rzeczpospolita”). Dziś, co do zasady, następuje to po 10 latach. A ma być po sześciu. Z kolei zobowiązania będące wynikiem prawomocnego rozstrzygnięcia sądu bądź ugody mają ulegać przeterminowaniu po trzech latach (obecnie to również 10 lat).
Eksperci podkreślają, że praktycznie wszędzie w Europie mamy do czynienia z tendencją do skracania okresu przedawnień. We Francji w 2008 r. dla spraw cywilnych i gospodarczych zmniejszono go z 30 do pięciu lat. Podobnie postąpiono w Niemczech. Zgodnie z przepisami tamtejszego kodeksu cywilnego BGB teraz roszczenia, co do zasady, przedawniają się z upływem trzech lat. Tak samo jest w Czechach.
Równie istotną zmianą jest wprowadzenie regulacji, zgodnie z którą sąd będzie badał z urzędu, czy dane roszczenie się przedawniło, czy nie. – Wydaje się, że to powinno wpłynąć na obniżenie kosztów prowadzenia postępowań. Dziś dopóki dłużnik nie podniesie zarzutu, że dochodzone roszczenie uległo przeterminowaniu, nie jest to badane. A zdarza się, że pozwany nie zdaje sobie z tego sprawy i podnosi temat dopiero na ostatniej rozprawie – wskazuje prof. Pisuliński. Wówczas może się okazać, że dług rzeczywiście uległ przedawnieniu i całe postępowanie sądowe było prowadzone niepotrzebnie.
Część ekspertów jest zdania, że nawet nowy sześcioletni okres przeterminowania to zbyt długo.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama