RPO - uzasadniając swe pytanie prawne - wskazał, że aktualnie wyroki sądów w takich sprawach są rozbieżne. "Wątpliwość sprowadza się do interpretacji przerwy w okresie niealimentacji i jej skutków" - zaznaczono we wniosku do SN zamieszczonym na stronie RPO.
Zgodnie z Kodeksem karnym, "kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych" podlega karze do dwóch lat więzienia.
"W orzecznictwie sądowym w kwestii przerwy w niealimentacji spolaryzowały się dwie koncepcje. Pierwsza zakłada, że pomimo przerwy i niezależnie od czasu jej trwania - od kilkunastu dni do nawet ponad dwóch lat - mamy do czynienia z jednym czynem (...). Z kolei w świetle drugiego poglądu, każdorazowa przerwa powoduje, iż mamy do czynienia z oddzielnymi przestępstwami i stąd stosujemy karę łączną albo ciąg przestępstw" - wskazał Bodnar.
Jak podkreślił RPO, rozstrzygnięcie tego zagadnienia przez SN będzie miało bardzo istotne konsekwencje dla kwestii odpowiedzialności karnej. "Przyjęcie zasady, że niezależnie od przerwy oraz jej długości, będziemy mieć do czynienia z jednym czynem, skutkować będzie łagodniejszą odpowiedzialnością sprawcy. Natomiast w przypadku przyjęcia, iż każdorazowa przerwa skutkuje tym, iż będziemy mieć do czynienia z więcej niż jednym czynem, prowadzić będzie do surowszej odpowiedzialności karnej sprawcy" - wskazał.
Także mec. Grzegorz Wrona z zespołu ekspertów ds. alimentów powstałego z inicjatywy RPO i RPD powiedział PAP, że obecna rozbieżna praktyka sądów może wpływać na poczucie bezkarności sprawców. "Jeśli wszystko można próbować połączyć w jeden czyn, to sprawca ma poczucie, że może zapłacić raz na jakiś czas, a nawet intuicyjnie inaczej jest odbierany ktoś, kto popełnił kilka przestępstw" - zaznaczył.
W ocenie RPO "przerwa w niealimentacji powinna skutkować uznaniem, iż mamy do czynienia z dwoma oddzielnymi czynami, a więc z nowym przestępstwem, chyba że zachowanie sprawcy polegające na łożeniu na utrzymanie, czy też obiektywna niemożliwość wykonania tego obowiązku, byłoby krótkotrwałe, od kilku dni do trzech miesięcy".
Dlatego, zdaniem Rzecznika, przerwa co najmniej trzymiesięczna i dłuższa w niepłaceniu alimentów wywołana czasowym łożeniem na utrzymanie dziecka powinna przesądzać o tym, że mielibyśmy do czynienia z dwoma osobnymi przestępstwami.
"Mając na uwadze przedstawione rozbieżności w wykładni oraz konieczność ujednolicenia praktyki za uzasadnione uznano wystąpienie z wnioskiem o rozstrzygnięcie przez skład siedmiu sędziów SN sformułowanego pytania prawnego" - podkreślił Bodnar.
W końcu zeszłego roku rząd przyjął przygotowany przez resort sprawiedliwości projekt nowelizacji Kodeksu karnego przewidujący, że osoba zobowiązana do zapłacenia świadczeń alimentacyjnych będzie podlegać karze do roku więzienia - jeśli zaległości alimentacyjne będą stanowić równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych albo opóźnienie w zapłacie zaległego świadczenia innego niż okresowe wyniesie co najmniej 3 miesiące. Wyższa kara - do dwóch lat więzienia - ma grozić osobie, która nie płacąc alimentów naraża osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
Jak uzasadniało MS obecny przepis Kodeksu karnego jest na tyle niejednoznaczny, że rodzi wątpliwości interpretacyjne. Dlatego zaproponowano - w przypadku przestępstwa niealimentacji - rezygnację z zapisu o "uporczywości" i "niemożności zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych" na rzecz bardziej obiektywnego kryterium stanowiącego podstawę do karania dłużnika za zaległości alimentacyjne. Planowana nowelizacja będzie jednak dotyczyła sytuacji, które będą miały miejsce po jej wejściu w życie.
Z danych Krajowego Rejestru Długów - jak informowano w grudniu - wynika, że prawie 312 tys. osób nie płaci alimentów; ich łączne zadłużenie to ponad 10,5 mld zł. Średnia wysokość długu na osobę to 33,9 tys. zł. Podobna liczba dłużników alimentacyjnych widnieje w BIG InfoMonitor: 298 tys., z łącznym długiem 9,9 mld zł.