Nastawienie Polaków do sądów i wymiaru sprawiedliwość CBOS bada od początku transformacji. Przez ten cały czas zasadnicza ocena wymiaru sprawiedliwości się nie zmienia: działalność sądów i prokuratury częściej spotyka się z krytyką niż aprobatą. Tylko raz – od maja 2007 do stycznia 2008 – pozytywne oceny przeważały nad złymi.
W ostatnim badaniu przeprowadzonym w lutym funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości dobrze oceniła ponad jedna czwarta Polaków (28 proc.), a źle blisko połowa (49 proc.). Pozytywnym ocenom wymiaru sprawiedliwości i prokuratury sprzyja młody wiek (18-24 lata). Niezadowoleni z ich funkcjonowania częściej niż inni są badani mający od 55 do 64 lat i osoby najbardziej zaangażowane w praktyki religijne.
Działalność sądów najbardziej krytykują osoby deklarujące poparcie dla PiS. 65 proc. wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego ocenia je negatywnie, a zaledwie co piąty - pozytywnie. Niewiele lepsze zdanie mają zwolennicy partii Kukiz'15. Wśród sympatyków PO odnotowano 42 proc. ocen negatywnych i 38 proc. pozytywnych. Pracę sądów pozytywnie ocenia jedynie elektorat Nowoczesnej - 42 proc. wobec 38 proc. ocen negatywnych.
Co ciekawe, od poprzedniego pomiaru we wrześniu 2016 roku wizerunek obu instytucji zauważalnie się pogorszył.
Wizerunek medialny
Zdaniem CBOS-u 60 proc. dorosłych Polaków miało pośredni lub bezpośredni kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Spośród nich 50 proc. ocenia funkcjonowanie sądów dobrze, a 45 proc. – źle. Jednak z innego badania wynika, że dla 63 proc. społeczeństwa jedynym źródłem wiedzy o tym, jak funkcjonują sądy, są media. - Wszystkie duże stacje telewizyjne mają swoje programy interwencyjne. Te mniejsze również. I wszystkie te redakcje mają tyle pracy, że nie są w stanie obrobić tych wszystkich spraw. A tych programów nie ubywa. Wciąż jest tyle tematów do opracowania i są one coraz bardziej bulwersujące, że powstaje wrażenie, że w tym wymiarze sprawiedliwości absolutnie nic się nie zmienia – mówi Iwona Zielinko, adwokat specjalizująca się w sprawach interwencyjnych. Wtóruje jej Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch: do mediów trafiają przykłady tylko niesprawiedliwych wyroków i złych sędziów. Nie są pokazywane te dobre przykłady.
Te opinie znajdują potwierdzenie w badaniach: osoby, które miały osobisty kontakt z wymiarem sprawiedliwości, oceniają jego pracę lepiej.
Osobiste doświadczenia z wymiarem sprawiedliwości sprawiają, że badani akcentują inne problemy związane z funkcjonowaniem sądów. Osoby, które opierają się tylko na przekazach medialnych i opinii innych osób częściej mówią o korupcji sędziów, orzekaniu zbyt łagodnych kar, złej organizacji pracy sądu czy zbyt wysokich kosztach postępowań. - Kultura prawna wśród Polaków jest bardzo niska. Na medycynie i prawie w Polsce znają się wszyscy. I w efekcie jak już wszystko poprzegrywają w sądach, to dopiero trafiają do adwokata, żeby ten wniósł kasację, a ona nie do wszystkich spraw przysługuje. I najczęściej wśród takich osób powstaje rozgoryczenie, że „sąd niesprawiedliwy”, a „sędzia taki i owaki” – mówi adwokat Zielinko.
Niezawiśli sędziowie?
Jedynie 4 proc. badanych sądzi, że sędziowie w Polsce orzekając wyroki nie podlegają żadnym naciskom z zewnątrz. Co piąty Polak nie ma co prawda pewności, jednak twierdzi, że sytuacja taka ma miejsce w przypadku zdecydowanej większości orzeczeń. Niemal co czwarty dorosły Polak nie wierzy w niezawisłość sędziów, sugerując, że orzekane przez nich wyroki zazwyczaj (20 proc.) lub zawsze (3 proc.) nie są niezależne.
Okazuje się, że Polacy mają pełne prawo tak sądzić. Z badania Fundacji Court Watch wynika, że 48 proc. sędziów przebadanych przez Europejską Sieć Rad Sądownictwa przyznało, że kierownictwo sądu wywierało na nich presję orzekania w konkretnych sprawach w określonym czasie, a 13 proc. sędziów przyznało, że musiało orzekać zgodnie z wytycznymi sędziów tego samego szczebla. Co piąty sędzia orzekał pod presją mediów. Co więcej tylko 35 proc. sędziów stwierdziło, że awans do sądów wyższej instancji odbywa się w Polsce wyłącznie na podstawie kryteriów merytorycznych.
Do sądu po wyrok a nie sprawiedliwość
SR Nowy Sącz, III Wydz. Rodzinny i Nieletnich, 05.04.2016*
Jedno z najprostszych wyjaśnień tej sytuacji padło z ust sędziego Jacka Gęsiaka, prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach. W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" powiedział: „Sądy zawsze będą miały złe notowania z prostej przyczyny - w nich zawsze ktoś przegrywa. W przypadku ugody niezadowolone mogą być obie strony, bo nikt nie wygrał wszystkiego. A strona, która przegrywa z reguły uważa, że orzeczenie jest niesprawiedliwe”. Z badań wynika jednak zupełnie co innego. Okazuje się, że nawet po przegranej sprawie można wyjść z sądu z poczuciem sprawiedliwości. - Na podstawie naszych badań możemy stwierdzić, że poczucie sprawiedliwości bierze się z czterech rzeczy. Od sądu strona oczekuje, że zostanie wysłuchana, będzie rozumiała, co się dzieje, będzie traktowana z szacunkiem i na koniec bezstronnie osądzona. Tymczasem w Polsce w większości sądów nadal zdarza się, np. że prokurator wchodzi na salę rozpraw na oczach oskarżonego przed rozpoczęciem rozprawy. Niby nic on tam złego nie robi – przebiera się i rozkłada akta, ale co ma myśleć sobie oskarżony? Skąd ma wiedzieć, czy prokurator nie rozmawia tam z sędzią? Kiedy wchodzi na salę wita go już i sędzia i prokurator, jakby oboje byli gospodarzami tego miejsca – mówi Bartosz Politowski i dodaje: "W prowadzonych przez nas obserwacjach powtarza się także sytuacja, że sędzia nieuprzejmie pospiesza świadka, podnosi głos i ta osoba jest na tyle przestraszona, że sama już nie wie, co ma mówić. Mając na głowie jeszcze kilka spraw, sędzia pogania zaznających, przez co te osoby mają wrażenie, że sąd ich w ogóle nie słucha. Wychodzi więc z sali z przeświadczeniem, że nie został wysłuchany i sąd nie ma wszystkich potrzebnych informacji, więc jak w tej sytuacji sąd ma podjąć sprawiedliwy wyrok".
- My adwokaci jesteśmy najbliżej klientów i wiemy, jakie emocje im towarzyszą, jak oni bardzo te swoje sprawy przeżywają. A sędziowie są często pozbawieni empatii. Zdarza się, że sądy bagatelizują sprawę i zachowują się tak, że pogłębiają krzywdę klientów. Do sądu idą już skrzywdzeni, w poszukiwaniu sprawiedliwości, z nadzieją, że ktoś ich wysłucha, zrozumie i obroni. A zdarza się, że sąd potraktuje ich tak z góry, że człowiek wychodzi z sądu jeszcze bardziej rozgoryczony – komentuje Iwona Zielinko.
„Czarne owce”
SR Olsztyn, VII Wydz. Karny, 11.12.2015
- Kultura sali sądowej w Polsce to jest inny świat. Nie chodzi tylko o język, ale i o wzorce zachowań, które są dla ludzi niezrozumiałe – mówi Bartosz Pilitowski.
- Wchodząc na salę rozpraw sędzia staje się władcą. Poczucie władzy, którą ma nad stronami sprawia, że się wywyższa. Przez lata obserwowania wymiaru sprawiedliwości odnoszę wrażenie, że do tego zawodu trafiają specyficzni ludzie ze specyficzną osobowością – tłumaczy Witold Jerzy Pisarski, prawnik ze Stowarzyszenia "Stop Bezprawiu".
Z raportu Fundacji Court Watch, która przeprowadziła obywatelski monitoring sądów wynika, że takie zachowania choć są rzadkie, to ich częstotliwość od czasu publikacji poprzedniego raportu wzrosła. Wzrósł także odsetek posiedzeń, w czasie których zdaniem obserwatora sędzia zachował się w sposób niekulturalny lub agresywny w stosunku do uczestników (3 proc. w porównaniu z 2 proc. w zeszłym roku). Oznacza to, że w niektórych sferach, ogólnie ujmując, dotyczących okazywania szacunku uczestnikom posiedzeń, pewien odsetek sędziów stale daje nie najlepsze świadectwo polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. - Sędzia przez lata studiów został nauczony, że jego rolą jest przeanalizowanie problemu prawnego, bezstronna ocena, rozwiązanie i ustalenie werdyktu z myślą o tym, żeby ten wyrok się utrzymał w drugiej instancji. Zapomina w tym wszystkim o człowieku. Sędzia rozstrzyga problem prawny, ale musi też umieć wyjaśnić, dlaczego podjął taką decyzję stojącym za tym problemem ludziom. Nikt do sądu nie trafia dla przyjemności. Samo to, że osoby, które trafiają do sądu, mają problem, sprawia, że są oni wrażliwi na to, co się będzie działo, bo – w mniejszym lub większym stopniu – ich życie będzie zależało od tego, co wydarzy się na sali sądowej – komentuje Bartosz Pilitowski.
SR Kraków-Podgórze, Wydz. II Karny, 03.12.2015
- Poza tym, co ma sobie myśleć przedsiębiorca, który wysyła wniosek do sądu o upadłość i w nim jest jasno napisane, że zamknął biuro, dołącza wszystkie bilanse itd., a sąd wysyła na adres biura pismo (mimo, że korespondencyjny we wniosku podany był inny) z prośbą o uzupełnienie wniosku o rzeczy, które w tym wniosku były? Kiedy zaniepokojony przedsiębiorca, który nie dostał żadnej odpowiedzi, pofatyguje się do sądu i dowie się, że pismo na zły adres zostało wysłane dwa miesiące temu, a on miał siedem dni na odpowiedź. Może ktoś w sądzie łaskawie powie mu, że może starać się o przywrócenie terminu, a może nie. Bez znaczenia jest, że sąd pytał o rzeczy, które we wniosku są, bo sąd nie otrzymawszy odpowiedzi sprawę już zamknął bez rozpoznania. Wrażenia po takim spotkaniu są naprawdę niemiłe, ale przedsiębiorca się przecież nie poskarży, bo musi wniosek złożyć ponownie i nie chce zadzierać z sądem, w którego rękach jest jego przyszłość - podsumowuje Pilitowski
Nie każdy sędzia jest zły
Moi rozmówcy podkreślają na każdym kroku: nie uogólniajmy. Nie każdy sędzia jest zły. Wręcz przeciwnie - mamy w Polsce wielu mądrych, sprawiedliwych i uczciwych sędziów. Wręcz jest ich zdecydowana większość. Wizerunek skutecznie burzą jednak ci źli.
- To nie jest prawda, że na większości rozpraw sędziowie zachowują się grubiańsko, a urzędnicy wysyłają bzdurne pisma, ale takich przypadków jest zbyt dużo – mówi Bartosz Pilitowski. Wtóruje mu Iwona Zielinko: "Często w swoim gronie zdarza nam się komentować wyroki i emocjonujemy się: o, jaki wspaniały sędzia, jaki dobry wyrok, a tymczasem to powinien być standard".
Sędzia Paweł Krystyniecki, SR Kraków-Krowodrza, Wydz. I Cywilny, 30.07.2015
- Do tego sędziowie alienują się ze społeczeństwa. To prawda, że ich aktywność publiczna jest ograniczona przepisami. Sędzia nie może narażać zaufania do swojej bezstronności, więc na wszelki wypadek woli się w nic nie angażować. Przez to wielu z nas nie zna sędziów. System ich wyizolował. Co więcej to, że są zależni od polityków chociażby ze względu na finansowanie sprawia, że są tworzone swego rodzaju zasieki między sędziami a społeczeństwem – podsumowuje Pilitowski.
Wizerunek sędziów i wymiaru sprawiedliwości jest zły. Jednak nie zależy on ani od Sądu Najwyższego, ani od Krajowej Rady Sądownictwa, ale od tego co dzieje się na salach rozpraw. "Ostatnio w sieci można było obejrzeć filmik nakręcony na rozprawie w jednym z sądów w USA. Podsądny pojawił się na sali z synkiem. A sędzia wziął chłopca na kolana i zaczął mu tłumaczyć, na czym polega problem oraz co on, jako sąd, musi zrobić i dlaczego. Czy wyobraża pan sobie taką sytuację w naszym sądzie? Z jego sformalizowanymi procedurami, salami rozpraw pełnymi przemocy symbolicznej, tymi łańcuchami i togami? Ten sztuczny formalizm nie da się w gruncie rzeczy pogodzić z ideą państwa prawa. Dlatego jeśli miałbym coś zarzucić naszym sędziom, to raczej to, że do tej pory wykazywali zbyt mało sędziokracji – ale sędziokracji właściwie pojętej. Jednak zamiast reform strukturalnych proponuje się nam reformy personalne. Bo w ustawach PiS nie ma żadnego elementu, który by sprawił, że sądy zaczną orzekać szybciej. A to jest przecież wskazywane jako największa nasza bolączka" – powiedział w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej prof. Jerzy Zajadło.
*Wszystkie cytaty pochodzą z Raportu z Obywatelskiego Monitoringu Sądów 2015/2016 przeprowadzonego przez Fundację Court Watch