Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by w sprawach cofniętych do ponownego rozpatrzenia orzekał skład, który wydał wyrok w pierwszej instancji. A to budzi kontrowersje.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by w sprawach cofniętych do ponownego rozpatrzenia orzekał skład, który wydał wyrok w pierwszej instancji. A to budzi kontrowersje.
Na marginesie sporów o przyszłość sądownictwa jako takiego toczy się dyskusja o kształcie nowej procedury cywilnej. Jednym z rozwiązań wywołujących wątpliwości jest nowe brzmienie art. 386 par. 5. Zgodnie z nim w przypadku uchylenia wyroku i przekazania sprawy sądowi pierwszej instancji, ten będzie ją rozpoznawał w tym samym składzie. Chyba że nie jest to możliwe, bo np. sędzia został przeniesiony lub wiadomo, że przez dłuższy czas będzie nieobecny.
Świeże spojrzenie
– To rewolucja w stosunku do trwającej od kilkudziesięciu lat tradycji. Od momentu uchwalenia kodeksu postępowania cywilnego w 1964 r. niezmienną zasadą było, że po orzeczeniu kasatoryjnym sądu drugiej instancji następuje nowe otwarcie. Rozpoznawanie zwróconej sprawy przez inny skład służy świeżemu spojrzeniu na nią – mówi radca prawny Patrick Radzimierski, partner w kancelarii Dentons. Nowy mechanizm uważa za bardzo kontrowersyjny i być może nie do końca przemyślany.
Podobne argumenty przytacza sędzia Marcin Łochowski z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. – Bardzo często jest tak, że nowa osoba, do której trafia sprawa, ma zupełnie inny ogląd tego, co się do tej pory w postępowaniu działo. Ma inną ocenę materiału dowodowego, wniosków stron i stanowisk – przyznaje sędzia.
Dlaczego więc MS zdecydował się na taki krok? Ze względu na skutki uboczne wprowadzonego w ostatnich latach radykalnego ograniczenia możliwości uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. To, jak przyznaje MS, samo w sobie jest zjawiskiem pozytywnym. Jednak nieprzewidzianym efektem tego ograniczenia okazała się praktyka sądów pierwszej instancji, polegająca na przerzucaniu na sąd odwoławczy części, a niekiedy nawet całości, postępowania dowodowego. Tymczasem, jak czytamy w uzasadnieniu projektu, sądem prowadzącym zasadnicze postępowanie, w szczególności dowodowe, jest sąd I instancji, a zadanie sądu odwoławczego nie może polegać na jego wyręczaniu. Nowe brzmienie art. 386 par. 5 k.p.c. spowoduje, że skutki błędów w postaci dodatkowego nakładu pracy poniesie ten sędzia, który je popełnił.
– Dlatego nie jest to zmiana, którą można jednoznacznie ocenić. Są ważkie argumenty, które przemawiają zarówno za nowym, jak i za obecnym rozwiązaniem. Największym pozytywem zmiany jest to, że powinna motywować sędziów do starannego rozstrzygnięcia. Rozpatrując sprawy w apelacji, mam niekiedy poczucie, że sędzia nie dostatecznie wnikliwie rozpoznał sprawę. W końcu nawet jeśli wyrok zostanie uchylony, to i tak sprawą zajmie się ktoś inny. Ale dostrzegam też plusy związane z przyspieszeniem postępowań – tłumaczy sędzia Łochowski.
Przydzielenie uchylonej w apelacji sprawy innemu sędziemu oznacza, że musi też przeanalizować sprawę od początku. A to trwa. Mimo wszystko jednak, zdaniem Marcina Łochowskiego, więcej jest negatywnych aspektów. Choćby dlatego, że dotychczasowe rozwiązanie dawało prymat niezawisłości sędziowskiej, co przejawiało się w tym, że sędzia nie był zmuszony, na skutek wyroku II instancji, do orzekania niejako wbrew sobie.
Oczywiście nie będzie tego problemu w sytuacji, gdy powodem uchylenia wyroku były uchybienia formalne. – Jednak rozbieżności mogą też wynikać z odmiennych poglądów prawnych. A czasem chodzi o skomplikowane zagadnienia, których wykładnie mogą być różne. Wówczas dopóki na temat danego problemu prawnego nie wypowie się Sąd Najwyższy, można go postrzegać z różnych perspektyw – wskazuje mec. Radzimierski.
Z uzasadnienia do projektu ustawy wynika natomiast, że „związanie sądu ponownie rozpoznającego sprawę oceną prawną wyrażoną przez sąd odwoławczy można zaakceptować jako naturalną konsekwencję systemu kontroli instancyjnej”. Chyba że, zgodnie z nowym proponowanym brzmieniem par. 6 art. 386 k.p.c. nastąpiła zmiana stanu prawnego lub po wydaniu wyroku sądu II instancji Sąd Najwyższy albo inny sąd II instancji wyraził odmienną ocenę prawną.
Natomiast, w odróżnieniu od obecnych uregulowań, przy ponownym rozpoznaniu sprawy sąd I instancji nie będzie związany wskazaniem sądu odwoławczego co do tego, jak należy dalej prowadzić postępowanie.
Poczucie niesprawiedliwości
Jednak dylematy dotyczące możliwości naruszenia niezawisłości sędziowskiej to jedno, a konsekwencje dla stron to drugie. Jak wskazuje sędzia Łochowski, przekazanie sprawy po uchyleniu wyroku temu samemu sędziemu może być niebezpieczne z punktu widzenia zewnętrznego postrzegania wymiaru sprawiedliwości. – Może się przecież zdarzyć, że sąd I instancji uwzględni wszystkie wytyczne sądu odwoławczego, a wyrok będzie i tak niekorzystny dla strony. I wówczas zaufanie co do bezstronności takiego sędziego i akceptacja takiego rozstrzygnięcia staną pod znakiem zapytania – wskazuje sędzia.
Z kolej dr Jarosław Świeczkowski z Uniwersytetu Gdańskiego zwraca uwagę na to, że nowe rozwiązanie w połączeniu z losowym przydziałem spraw może się okazać bardzo niekorzystne. – Nie jest tajemnicą, że sędziowie, nawet w ramach jednego wydziału, specjalizują się w różnych typach spraw. Jeśli strona trafi na sędziego, który nie jest ekspertem w danej tematyce, albo zwyczajnie jest młody i niedoświadczony, to będzie na niego skazana aż do końca postępowania – wskazuje prawnik. – Na inny skład będzie mogła liczyć dopiero w Sądzie Najwyższym. Dlatego uważam, że lepszym rozwiązaniem są obecne uregulowania – pointuje.
5 463 829 wpływ spraw cywilnych do sądów powszechnych w 2016 r.
45 tyle jest sądów okręgowych
317 tyle jest sądów rejonowych
11 tyle jest sądów apelacyjnych
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama