Zgodnie bowiem z art. 56 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 611, dalej: u.b.i.m.) „kto wbrew przepisom ustawy wnosi lub posiada na imprezie masowej napoje alkoholowe, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2000 zł”. Art. 65 tej ustawy stanowi zaś, że „w razie ukarania za wykroczenie, o którym mowa w art. 56 u.b.i.m., popełnione w związku z masową imprezą sportową, w tym meczem piłki nożnej, sąd orzeka środek karny zakazu wstępu na imprezę masową na okres od 2 do 6 lat”. Co istotne, ustawa dopuszcza podczas imprez sprzedaż, podawanie i spożywanie napojów alkoholowych zawierających nie więcej niż 3,5 proc. alkoholu wyłącznie w miejscach do tego wyznaczonych (art. 8a ust. 1 i 2).
Zgodnie zatem z literalnym brzmieniem powyższych przepisów można dojść do absurdalnych wniosków, iż piłkarz – poprzez eskalację radości w sposób zwyczajowo przyjęty w środowisku sportowym – popełnił wykroczenie, za które obligatoryjnie należy nałożyć na niego środek karny w postaci co najmniej dwuletniego zakazu stadionowego. Formalne podejście do okoliczności sprawy oznaczałoby więc brak Roberta Lewandowskiego na mistrzostwach Europy we Francji.