Mieliśmy zaszczyt – jako zaproszeni goście – uczestniczyć w Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów. Wydarzeniu, którego rozmach wynikał z zapowiedzianego przez KRS programu obejmującego niezwykle ważne sprawy dla wymiaru sprawiedliwości.
Mieliśmy zaszczyt – jako zaproszeni goście – uczestniczyć w Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów. Wydarzeniu, którego rozmach wynikał z zapowiedzianego przez KRS programu obejmującego niezwykle ważne sprawy dla wymiaru sprawiedliwości.
Spodziewaliśmy się panelu poświęconego fundamentalnym konstytucyjnym zasadom: trójpodziału władzy, niezależności sądów i TK, gwarancjom niezawisłości sędziowskiej. Ta część przerosła nasze oczekiwania. Materiałem można było obdarzyć trzy kongresy. Wystąpienia były w ich merytorycznej części znakomite, pogłębiające monteskiuszowskie myśli, eksponujące zagrożenia płynące z osłabienia trzeciej władzy. Jesteśmy przekonani, że bez silnej trzeciej władzy nie ma państwa prawa.
Zabrakło nieco pogłębionej refleksji nad stanem polskiego sądownictwa, choć zapewne rozkład tematów uwarunkowany był szeregiem czynników, obiektywnych i subiektywnych. W drugiej części odnoszono się także do tych zagadnień, jednak publiczny wydźwięk całości został zdominowany przez kwestie ustrojowe. Nie mamy wątpliwości, jaka jest ich doniosłość. Wielokrotnie dawaliśmy temu wyraz w opracowaniach publicystycznych i naukowych. Nie chcieliśmy go powtarzać, ograniczając możliwość debaty o innych istotnych kwestiach; przyjmując zasadę, że kongres jest przede wszystkim spotkaniem sędziów, że trzeba pozostawić pole innym do wyartykułowania tego, co z punktu widzenia ich środowiska jest istotne. Można to różnie oceniać. Można uznać, że słusznie uszanowaliśmy prawo sędziów do kształtowania programu swego kongresu, w którym nie przewidziano wystąpień adwokatów albo, że nie wyartykułowaliśmy głośno bolączek, z którymi boryka się wymiar sprawiedliwości, lub też twierdzić, że należało jednak powtórzyć to, co wypowiedzieliśmy wielokrotnie wcześniej. Stanowiska w kwestiach fundamentalnych nie zmieniamy.
Problemy ustrojowe mogą jednak znaleźć szerokie społeczne zrozumienie, gdy uświadomi się ich znaczenie dla poszukującej ochrony prawnej jednostki.
Latem ubiegłego roku zwracaliśmy się do wszystkich prawników, by wspólnym wysiłkiem podjąć prace nad naprawą wymiaru sprawiedliwości, przestrzegając, że jeśli prawnicy tego nie uczynią sami, to politycy zrobią to za nich. Wątek potrzebnej naprawy sądownictwa kontynuowaliśmy w kolejnych publikacjach wskazując, że system wymiaru sprawiedliwości jest niewydolny, przytłaczający urzędowością, nieprzyjazny, niespójny i nieskoordynowany. Że rozbudowane procedury są barierą dla poprawy sprawności i jakości rozstrzygania spraw, że przez lata działania komisji legislacyjnych nie udało się naprawić jakości prawa i szybkości postępowań, że nie ma sensownego systemu ochrony praw najuboższych i nieodpłatnej pomocy prawnej, że horrendalne opłaty sądowe to bariery nie do przezwyciężenia. Że niewiele zrobiono, by usprawnić kooptacyjny system naboru do zawodu sędziego oraz niedrożny i nieczytelny system awansowy. Choć – jak sądzimy - organizatorzy dostrzegali te kwestie, nie udało się ich przedstawić. Zapewne zewnętrzne determinanty sprawiły, że dominowały wypowiedzi związane z zagrożeniami systemowymi. Ale refleksja nad polskim wymiarem sprawiedliwości, we wszystkich jego obszarach, jest równie ważna. Dopiero uwzględnienie wszystkich elementów stwarza podstawę do wnikliwego wejrzenia w głębię problemów polskiego sądownictwa. Warto myśleć o przyszłym kongresie prawników polskich, by spojrzeć na wszystkie aspekty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i poszukiwać propozycji zmian.
Podchodzimy z ogromnym szacunkiem do utytułowanych prelegentów. Do ich niekwestionowanej pozycji w środowisku prawniczym. Do ich wiedzy i doświadczenia. Zarazem szkoda, że podczas kongresu zabrakło czasu, by zrobić miejsce dla młodszych, pełnych wiedzy i energii sędziów i jasno pokazać, że obrona bastionów dokonywana jest z pożytkiem dla społeczeństwa. Tylko po to wszakże walczy się o niezawisłość orzeczniczą, by zapewnić gwarancje szybkiego, przyjaznego i trafnego rozstrzygania spraw. Bo wymiar sprawiedliwości to nie jest zbiór wszystkich sądów i sędziów w Polsce. To zbiór wszystkich toczących się przed tymi sądami spraw. To suma krzywd i problemów, które zostały złożone w ręce sędziów orzekających. Od trafności, szybkości i – co nie mniej ważne – od formy ich rozwiązania zależy społeczna ocena wymiaru sprawiedliwości. Problemów polskiego sądownictwa nie można ograniczać do kwestii ustrojowych, choć mają one fundamentalne znaczenie.
Praca nad funkcjonowaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości to wyzwanie dla wszystkich środowisk prawniczych. Bez niezawisłych sądów nie istnieje adwokatura, radcowie prawni, prokuratura ani notariat. Bez niezależnej adwokatury i innych zawodów prawniczych nie ma dobrego sądownictwa. To równie istotne, jak gwarancje trójpodziału władzy tworzące system „checks and balances”, niepozwalający na dominację żadnej z nich. Te zasady nie są stworzone dla prawników, lecz dla społeczeństwa. Dla jednostek poszukujących sprawiedliwości. Uświadomienie społeczeństwu tej zależności to zadanie na przyszły kongres – być może tym razem poświęcony analizie z perspektywy poszukującej ochrony jednostki, która przemawia ustami swego adwokata.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama