Sądy nie mają prawa żądać danych telekomunikacyjnych w sprawach cywilnych, takich jak ochrona dóbr osobistych czy rozwód. Tymczasem bez nich często trudno złożyć pozew.
Coraz więcej czasu spędzamy w internecie, a liczba aktywnych kart do telefonów komórkowych już dawno przekroczyła liczbę mieszkańców Polski. Nie powinno więc dziwić, że dane telekomunikacyjne zyskują na znaczeniu. Numerowi IP, z którego wysłano obraźliwy komentarz, nie można wytoczyć procesu. Najpierw trzeba ustalić, do kogo należy i kto go w danej chwili używał. Najprostszą i najszybszą drogą byłoby nakazanie przez sąd ujawnienia takich danych przez operatora. Według prawników, a także orzecznictwa, w sprawach cywilnych nie wchodzi to jednak w grę.
– Obecnie w przepisach postępowania cywilnego brak jest wyraźnych podstaw prawnych pozwalających na zobowiązanie przez sąd operatora sieci telekomunikacyjnej do ujawnienia danych objętych w zobowiązania w przepisach postępowania cywilnego. W praktyce takie próby są podejmowane, głównie na podstawie art. 248 kodeksu postępowania cywilnego – mówi Michał Kluska, adwokat z kancelarii Everberg.
Zgodnie ze wskazanym przez niego przepisem każdy jest zobowiązany na zarządzenie sądu przekazać dokument stanowiący dowód w sprawie. Tyle że jeśli chodzi o dane telekomunikacyjne, to są one chronioną tajemnicą telekomunikacyjną. A sądy uznają, że zwolnienie z niej wymaga wyraźnej podstawy prawnej.
Tak stwierdził niedawno Sąd Apelacyjny w Łodzi orzekający w sprawie zwrotu darowizny. Obywatel Niemiec domagał się oddania drogiego samochodu przez kobietę z powodu rażącej niewdzięczności (związała się z innym mężczyzną). Podczas procesu wnioskował o to, by sąd zwrócił się do operatora telekomunikacyjnego, by ten ujawnił, do kogo należy wskazany przez niego numer komórkowy, a także korespondencję elektroniczną. Sąd uznał, że nie jest to prawnie dopuszczalne. Przywołał tu treść art. 180 ust. 1 pkt 2 ustawy – Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 243 ze zm.).
„Operator publicznej sieci telekomunikacyjnej oraz dostawca publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych są obowiązani udostępniać dane uprawnionym podmiotom, a także służbie celnej, sądowi i prokuratorowi na zasadach i w trybie określonych w przepisach odrębnych. Przez przepisy odrębne rozumieć należy stosowne przepisy proceduralne, właściwe dla danego typu podmiotu uprawnionego i postępowania. W przepisach prawa postępowania cywilnego brak podstawy do żądania od operatorów sieci komórkowych i dostawców usług takich danych” – można przeczytać w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi z 31 marca 2016 r., sygn. akt II C 210/15.
Ta sama argumentacja, zdaniem sądu, dotyczy także art. 18 ust. 6 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422 ze zm.), który zobowiązuje usługodawców internetowych do udostępniania danych organom państwa uprawnionym na podstawie odrębnych przepisów na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań. Tu także sąd nie dopatrzył się odrębnych przepisów, które dawałyby taką podstawę.
Sąd bez prerogatyw
Co ciekawe, zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych, z żądaniem udostępnienia danych o użytkownikach serwisu internetowego może zwrócić się w zasadzie każdy, kto wykaże, że ma w tym uzasadniony interes prawny. „Administrator może przekazać dane wyłącznie, gdy zgłaszający oświadczy, że ma uzasadniony interes prawny (planuje cywilny pozew, a do jego skutecznego wniesienia potrzebuje dane osoby naruszającej dobra osobiste). Zasadność żądania danych powinna być jednak oceniana każdorazowo czy to przez dysponenta danych, czy ewentualnie przez generalnego inspektora danych osobowych” – napisano w uzasadnieniu wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 21 sierpnia 2013 r., sygn. akt I OSK 1666/12.
/>
Zestawiając te dwa orzeczenia – SA w Łodzi i NSA – nie sposób nie zauważyć, że sądom przysługiwałyby mniejsze uprawnienia niż zwykłej osobie fizycznej. Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce osoba fizyczna może zwyczajnie nie zdążyć skorzystać ze swoich uprawnień. Jeśli bowiem administrator odmówi przekazania danych, to sprawa trafi do generalnego inspektora ochrony danych osobowych, a później do sądu. Na ostateczne rozstrzygnięcie przyjdzie więc poczekać dłużej niż rok, a właśnie dokładnie tyle są przechowywane dane telekomunikacyjne. Po prawomocnym rozstrzygnięciu NSA zwyczajnie nie ma już czego ujawniać. Dlatego też część prawników opowiada się za zmianą przepisów.
– Uważam, że powinny one pozwalać sądom na żądanie danych telekomunikacyjnych także w sprawach cywilnych, gdyż często może to być jedyny sposób umożliwiający złożenie pozwu – uważa Tomasz Zalewski, radca prawny w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
– Oczywiście każdorazowo sąd powinien badać, czy powody wystąpienia o takie dane są wystarczająco istotne. Podobnie jak to czyni w postępowaniu o udzielenie zabezpieczenia – zaznacza prawnik.
Co ciekawe, sądy, choć uznają, że nie są uprawnione do żądania danych telekomunikacyjnych, nierzadko uznają je za dowód w sprawie, jeśli zostaną przedstawione przez stronę.
– Strony coraz częściej próbują składać wydruki SMS-ów, e-maili czy billingi na zasadzie dokumentów prywatnych. Z punktu widzenia sądu dokonywanie ustaleń faktycznych w oparciu o kwestionowany dowód elektroniczny może w praktyce rodzić pewne trudności, zwłaszcza gdy ilość i rodzaj innych dowodów są ograniczone lub prowadzą do odmiennych wniosków. Finalnie dowód elektroniczny uzyskany od operatora mógłby mieć pierwszorzędne znaczenie dla dokonania rzetelnych ustaleń faktycznych – zauważa Michał Kluska.
Wykroczenia też wątpliwe
Wątpliwości co do możliwości sięgania po billingi nie występują jedynie wówczas, gdy sprawa toczy się przed sądem karnym, a obywatel jest oskarżony o popełnienie przestępstwa. Zgodnie bowiem z kodeksem postępowania karnego operatorzy sieci mają obowiązek na żądanie sądu lub prokuratora udostępnić dane objęte tajemnicą telekomunikacyjną. Schody zaczynają się wtedy, gdy chodzi o popełnienie wykroczenia. Jak bowiem zauważa Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu, w kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia nie ma analogicznego przepisu jak w k.p.k., który byłby podstawą prawną dla sądu do żądania od operatora przekazania wykazów połączeń telekomunikacyjnych. Dlatego też jego zdaniem sąd rozstrzygający sprawę, w której postawiono obywatelowi zarzut popełnienia wykroczenia, a nie przestępstwa, nie powinien sięgać po jego billingi.
Innego zdania jest Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
– Nie widzę żadnych przeszkód, które uniemożliwiałyby przeprowadzenie takich dowodów w sprawach o wykroczenia. Należy jednak się zastanowić, czy sięganie po tego typu środki dowodowe jest konieczne – mówi sędzia. I pyta, czy naprawdę należy sięgać po armatę, aby przekonać wróbla, że nie ucieknie przed wymiarem sprawiedliwości.