Sąd ma zidentyfikować wszystkie wątpliwości i dopiero, gdy nie będzie ich w stanie przełamać, zadziała domniemanie niewinności - mówi w rozmowie z DGP profesor Michał Królikowski, partner w kancelarii Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni, były wiceminister sprawiedliwości.
Od 15 kwietnia obowiązują nowe zasady uzupełniania śledztw na etapie sądowym. Jak to teraz wygląda?
Obecnie to sąd decyduje, co zrobi z materiałem, który przygotował prokurator. Znowu, jak przed 1 lipca 2015 r., to sąd – a nie strony – stał się bezpośrednio odpowiedzialny za dojście do prawdy i przeprowadzenie postępowania dowodowego. Wprowadzenie możliwości usunięcia braków w śledztwie na etapie sądowym jest konsekwencją odejścia od modelu procesu, w którym dominowały elementy kontradyktoryjne. Obecne przepisy ukierunkowują sąd na działanie w interesie tego, kto przedstawia akt oskarżenia. Obrona ma więc dziś – modelowo – przeciwko sobie sąd i prokuratora. To jest konsekwencja art. 5 kodeksu postępowania karnego, w którym na powrót pojawiło się sformułowanie, że „niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego”. Sąd ma więc zidentyfikować wszystkie wątpliwości i dopiero, gdy nie będzie ich w stanie przełamać, domniemanie niewinności zadziała finalnie na korzyść oskarżonego.
Pan jest zwolennikiem tego sukcesywnego wzmacniania roli prokuratora w procesie?
Nie jestem zwolennikiem obecnego podziału ról w procesie. Mamy model, w którym priorytet uzyskuje interes oskarżycielski. Wskazuje na to choćby rozszerzenie katalogu dowodów legalnych, odejście od zakazu prowadzania dowodów nielegalnych, odstąpienie od szerokiego prawa do obrony z urzędu, ograniczenie możliwości dochodzenia odszkodowań w razie błędów organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. To koncepcja całkowicie inna od tej proponowanej w latach 2013–2015, a więc opartej na rozkładzie odpowiedzialności i zwiększeniu sprawności postępowań.
Jaki może być skutek przywrócenia instytucji zwrotu sprawy prokuratorowi? Do sądu będą wysyłane niedopracowane akty oskarżenia?
Dostrzegalna w praktyce tendencja, że niektóre akty oskarżenia przypominały kwalifikowane zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, będzie pewnie ponownie widoczna. W jakimś sensie często były one prawniczo niedokończone, opierały się na założeniu, że to sąd rozstrzygnie o rekonstrukcji przesłanek odpowiedzialności karnej. Z takim podejściem staraliśmy się w poprzedniej reformie k.p.k. walczyć.
Posłowie PiS w nowelizacji k.p.k., czekającej na podpis prezydenta, idą jeszcze dalej. W z pozoru niewinnym przepisie przejściowym proponują rozwiązanie, które da prokuratorom możliwość uzupełniania śledztw, gdy np. ujawniły się istotne okoliczności, konieczność poszukiwania dowodów lub zachodzi konieczność przeprowadzenia innych czynności mających na celu wyjaśnienie sprawy. I sąd będzie związany wnioskiem prokuratora. Na tej podstawie będzie można wrócić do prawie każdego obecnie toczącego się postępowania i ewentualnie poszerzyć zakres aktu oskarżenia albo go wycofać. Czy się mylę?
Nie myli się pani.