Przez rok policja odebrała 32,3 tys. praw jazdy za nadmierną prędkość. Wszystko może jednak zmienić wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Przez rok policja odebrała 32,3 tys. praw jazdy za nadmierną prędkość. Wszystko może jednak zmienić wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Przepisy, zgodnie z którymi policjant z automatu może pozbawić kierowcę prawa jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h na terenie zabudowanym, obowiązują od 18 maja 2015 r. Do końca ubiegłego roku zatrzymano w ten sposób ponad 20,1 tys. dokumentów. Rekordowy był wrzesień, w którym czasowo odebrano 3755 uprawnień. Końcówka 2015 r. pozwalała sądzić, że do kierowców dotarło, że zbyt ciężka noga nie popłaca. Liczba odebranych dokumentów w listopadzie spadła poniżej 2 tys., a w grudniu wyniosła 2,4 tys. Obecny rok też zaczął się optymistycznie – w styczniu policja przyłapała na tym przewinieniu 1754 kierowców. Ale statystyki szybko zaczęły rosnąć, by w marcu i kwietniu osiągnąć pułap zbliżony do zeszłorocznego rekordu. W sumie do 4 maja br. drogówka zatrzymała ponad 12,2 tys. praw jazdy.
Dane wyraźnie pokazują, że im lepsze warunki pogodowe, tym bardziej jesteśmy skłonni do szybkiej jazdy. A potem część z nas trafia na patrol policji, który wymierza karę. Psycholog transportu Andrzej Markowski wskazuje też, że kierowców dotyka tzw. mechanizm złudzenia poznawczego, który podtrzymuje nasze poczucie wysokiej wartości na drodze. – Dlatego inaczej oceniamy prędkość, z którą my jedziemy, a inaczej tych, którzy nas wyprzedzają – przekonuje ekspert. Ale zwraca też uwagę na istotny aspekt. – Pytanie, gdzie konkretnie kierowcom zabierane są prawa jazdy. Teren zabudowany może być różny. Czym innym jest teren miejski z gęstą zabudową, a czym innym teren oznaczony tabliczkami z budynkami gdzieś głęboko w lesie – tłumaczy Andrzej Markowski.
Zdaniem części specjalistów zajmujących się tematyką bezpieczeństwa drogowego warto byłoby rozciągnąć obecne przepisy również na tereny niezabudowane. Wówczas nie byłoby wątpliwości, co jest terenem zabudowanym, a co nie, a także zmusiłoby do wolniejszej jazdy także poza miastami.
Na razie jednak MSWiA nie pracuje nad zmianą przepisów w tym zakresie. Ostrożnie wypowiada się także policja. – Wpierw poczekajmy na wyrok Trybunału Konstytucyjnego – mówi Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. – Ale z praktycznego punktu widzenia przepisy spełniają swoją rolę prewencyjną. Widać, że w obszarze zabudowanym kierowcy jeżdżą wolniej – dodaje.
Rzeczywiście, przepisy o tymczasowym odbieraniu praw jazdy budzą kontrowersje. We wrześniu ubiegłego roku rzecznik praw obywatelskich zaskarżył nowe regulacje do TK. Jego zdaniem zabieranie prawa jazdy z automatu, przy jednoczesnej odpowiedzialności za wykroczenie, może naruszać zasadę zakazu podwójnego karania za ten sam czyn. Rzecznikowi nie podoba się też automatyzm sankcji. „Nie są brane pod uwagę żadne czynniki o charakterze subiektywnym – ani stopień winy, ani społecznej szkodliwości, ani poziom karygodności” – stwierdził w komunikacie.
Na razie nie wiadomo, kiedy TK zajmie się skargą RPO. Przeciągający się konflikt między trybunałem a rządem PiS rodzi podejrzenia, że nieprędko. A wówczas tym większy może zapanować chaos, gdyby TK podważył konstytucyjność przyjętych w ubiegłym roku przepisów. Wówczas państwu groziłaby lawina pozwów ze strony kierowców. Jak w rozmowie z Dziennikiem.pl stwierdził dr Krzysztof Szczucki, główny specjalista w Zespole Prawa Karnego w Biurze RPO, kierowcy w takiej sytuacji będą mogli domagać się odszkodowania na zasadzie art. 417 par. 2 kodeksu cywilnego. Aby je otrzymać, będą musieli wykazać, że ponieśli szkodę lub stracili spodziewany zarobek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama