Czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego może zostać skorygowany z powodu niewłaściwego jego składu orzekającego? Odpowiedź musi być oczywiście przecząca. Wynika to z przewidzianej w art. 190 ust. 1 konstytucji RP zasady, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.



Żadna władza – w tym władza sądowa, nie mówiąc już o władzy ustawodawczej i wykonawczej (art. 10 konstytucji RP) – nie może sobie przypisywać kompetencji do kontrolowania prawidłowości zastosowania prawa przez ten trybunał; w tym także stosowania przezeń przepisów, które stanowią o tym, w jakim składzie ma orzekać. Wynika z tego, że to sam Trybunał Konstytucyjny kontroluje zastosowanie przepisów dotyczących jego składów orzekających. Oznacza to, że jeżeli wydaje on wyrok, to tym samym pośrednio rozstrzyga, iż orzeczenie to pochodzi od właściwie ukształtowanego składu TK. W przypadku wyroku z 9 marca 2016 r. (K 47/15) na podkreślenie zasługuje przy tym, że trybunał miał pełną świadomość zarzutów, iż według jego przeciwników powinien orzekać w składzie 13 sędziów. Skoro więc rozstrzygnął sprawę, to musiał rozważyć także tę kwestię – dodatkowym świadectwem tego są zgłoszone zdania odrębne – i w określony sposób ją przesądził. Dał temu wyraz, wydając wyrok.
Znane jest odróżnienie wyroków nieistniejących i wyroków dotkniętych nieważnością. W przypadku kwestionowanego przez rząd i całe rządzące ugrupowanie wyroku z 9 marca nie ma oczywiście żadnych podstaw do twierdzenia, że mamy do czynienia z rozstrzygnięciem nieistniejącym, wydanym przez grupę ludzi przy kawie i ciasteczkach. Wyrok wydany został bowiem po przeprowadzeniu rozprawy, przez sędziów Trybunału Konstytucyjnego, ogłoszony w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i podpisany przez wszystkich sędziów uczestniczących w rozpoznaniu sprawy. Ewentualne wady postępowania – zakładając, że istniały, do czego moim zdaniem nie ma żadnych podstaw – w tym także niewłaściwy skład orzekający, nie mogą w żadnej mierze usprawiedliwiać zarzutu nieważności postępowania, a tym bardziej twierdzenia, że wydany wyrok nie istnieje.
Wada postępowań polegająca na wydawaniu orzeczeń przez niewłaściwie ukształtowane składy orzekające znana jest od wieków. Od wieków też kwestia ta jest normowana przez procedury sądowe. Wynika z nich w szczególności, że zarzuty dotyczące niewłaściwych składów sądowych rozstrzygane są przez same sądy, a więc w obrębie władzy sądowniczej – z oczywistych względów z wyłączeniem ingerencji władzy ustawodawczej i wykonawczej. Co więcej, dopóki orzeczenie nie zostanie zakwestionowane w określonym trybie i uchylone, pozostaje w obrocie prawnym (jest ważne i wywołuje skutki prawne). Zgodnie z art. 379 pkt 4 k.p.c. nieważność postępowania zachodzi, jeżeli skład sądu orzekającego był sprzeczny z przepisami prawa albo jeżeli w rozpoznaniu sprawy brał udział sędzia wyłączony z mocy prawa. Wniesienie apelacji z tego powodu pociąga za sobą uchylenie wyroku i zniesienie postępowania. Wynika stąd m.in., że skutkiem wady polegającej na niewłaściwym składzie sądu nie jest nieistnienie wyroku, lecz jego nieważność: w przeciwnym razie wskazane przepisy byłyby zbędne czy bezprzedmiotowe. Pośrednio wnioski, jakie stąd płyną, dodatkowo wzmacniają tezę o bezpodstawności twierdzenia, że 9 marca 2016 r. Trybunał Konstytucyjny nie wydał żadnego wyroku. Gdyby bowiem chcieć zarzut ten odnieść do rozstrzygnięcia wydanego na podstawie kodeksu postępowania cywilnego, byłoby oczywiste, że o żadnym nieistniejącym wyroku nie mogłoby być mowy. Co najwyżej możliwe byłoby rozważanie zasadności zarzutu nieważności postępowania. Zarzutu takiego nie może jednak w żadnym razie stawiać – ani go rozstrzygać – władza ustawodawcza czy wykonawcza. Rozpatrzony mógłby on zostać tylko przez władzę sądowniczą.
Węziej podstawy nieważności ujęte zostały w przepisach o wznowieniu postępowania, a więc w stosunku do wyroku, który się już uprawomocnił. Wznowienia tego można bowiem żądać tylko, jeżeli w składzie sądu uczestniczyła osoba nieuprawniona albo jeżeli orzekał sędzia wyłączony z mocy ustawy (art. 401 pkt 1 k.p.c.). Przepis ten nie ma jednak zastosowania, jeżeli liczba sędziów jest mniejsza niż przewidują przepisy (np. gdy w określonej sprawie z zakresu prawa pracy sąd orzekł w składzie jednego sędziego, a właściwy był skład z udziałem ławników). Oznacza to, że i tak nie mógłby być on zastosowany w przypadku wyroku trybunału – gdyby uznać, że w ogóle jest to możliwe – bo w jego wydaniu uczestniczyli tylko sędziowie tego trybunału, bez udziału osoby nieuprawnionej.
Podsumowując: jeżeli skład orzekający jest sprzeczny z przepisami prawa, to wyrok dotknięty jest nieważnością, ale wobec tego nie można mówić, że go w ogóle nie ma. Ponadto kompetencje do stwierdzenia tych okoliczności ma wyłącznie władza sądownicza. Przy tym gdy chodzi o wznowienie postępowania w stosunku do wyroku Sądu Najwyższego właściwy jest ten właśnie sąd, co w gruncie rzeczy oznacza, że ten sam sąd, którego skład orzekający był wadliwy, rozstrzyga o tej wadliwości – i nie podlega to dalszej kontroli. Z tego też względu konstytucyjne rozwiązanie, w myśl którego sam Trybunał Konstytucyjny ocenia, czy jego skład orzekający jest zgodny z przepisami prawa, nie jest niczym nadzwyczajnym czy wyjątkowym. Tym bardziej jeżeli na uwadze będziemy mieć konstytucyjną zasadę w ogóle jednoinstancyjnego rozstrzygania spraw przez trybunał.
Wyrok z 9 marca 2016 r. nie może być więc kwestionowany co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, nie jest on wyrokiem nieistniejącym, bo został wydany w trybie istniejących przepisów proceduralnych – nawet jeżeli są one kwestionowane – przez sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a nie jakieś przypadkowe osoby. Po drugie, nawet jeżeli przyjąć, że orzeczenie zapadło w składzie sprzecznym z przepisami prawa, to i tak do dokonywania wiążącej oceny w tym zakresie nie są uprawnione ani władza ustawodawcza, ani władza wykonawcza. Dodatkowe racje przeciwko tezie o nieistnieniu wyroku TK wypły wają z analizy procedur sądowych (w sprawach cywilnych). Gdyby na zasadzie analogii chcieć do nich sięgać, można by ewentualnie mówić o nieważności postępowania – ale nigdy o spotkaniu przy kawie i ciasteczkach.