Przeczytałam o tym, że niemiecki sąd uznał, iż można odziedziczyć prawo do konta na Facebooku. Czy w naszym kraju też istnieją podobne rozwiązania – zastanawia się pani Halina. – Mam do tego ambiwalentny stosunek. Z jednej strony nie jestem przekonana, czy chcę, by ktoś po mojej śmierci czytał moją prywatną korespondencję, a zwłaszcza by robiły to moje dzieci, czyli naturalni spadkobiercy – pisze czytelniczka. – A z drugiej nie chciałabym, by wszystkie opublikowane tam zdjęcia i wpisy znikły zupełnie z pamięci i świadomości przyjaciół i znajomych...
/>
Przypomnijmy: niedawno berliński sąd przyznał rodzicom prawo dostępu do konta na Facebooku rodzicom zmarłej dziewczynki. Ponieważ podejrzewano samobójstwo, rodzice uznali, że być może w prywatnej korespondencji prowadzonej na portalu społecznościowym znajdą jakieś wskazówki, które pozwolą odpowiedzieć na nasuwające się w związku z tym pytania. Niemiecki Facebook odmówił dostępu, więc sprawa trafiła do sądu.
Ten przyznał rodzicom prawo do wglądu w korespondencję, powołując się na paragrafy dotyczące dziedziczenia. W jakimś sensie przyrównano więc korespondencję wirtualną do korespondencji papierowej, która wraz z całą spuścizną człowieka podlega dziedziczeniu i spadkobiercy mogą ją przeglądać po śmierci bliskiej osoby. Sąd uznał, że fakt ten nie koliduje z koniecznością ochrony prywatności korespondentów osoby zmarłej.
Niemiecki wyrok nie ma żadnego prawnego znaczenia w Polsce, ale wskazuje problem i kierunek, w jakim być może będą zmierzać rozwiązania w przyszłości. Na razie jednak stan prawny jest taki, że wszelkie dane, wpisy, materiały zamieszczamy w portalach społecznościowych na zasadzie umowy, którą „podpisujemy”, podając swoje dane osobowe, wybierając sekwencję przycisków oznaczających akceptację regulaminu. Umowa ta – jak większość – wygasa wraz ze śmiercią jednej ze stron. O zgonie użytkownika trzeba jednak poinformować operatora portalu. Wtedy konto zostanie zamrożone (dostępne będą istniejące wpisy, ale nie można już czynić nowych) lub zamknięte (wszystkie treści staną się niewidoczne dla innych użytkowników serwisu). Jeżeli administrator serwisu nie zostanie powiadomiony o śmierci użytkownika, konto będzie nadal istniało – nieaktualizowane przez jego posiadacza. Mogą na nie jednak wpływać wpisy innych osób.
Swoistą próbę uregulowania tej kwestii podjął Facebook. Być może stanie się to wzorem dla innych portali społecznościowych, a może będą poszukiwać własnych rozwiązań. Na razie opcja ta jest niedostępna w Polsce, ale zapewne dotrze do nas prędzej czy później. Wprowadzono bowiem możliwość zapisania własnego konta bliskiej osobie, czyli zdecydowania, kto po śmierci właściciela profilu będzie miał do niego dostęp i możliwość zarządzania nim. Wirtualny spadkobierca nie ma możliwości czytania prywatnej korespondencji zmarłego, usuwania zamieszczonych przez niego postów. Może jednak dodawać nowe wpisy lub przyjmować nowe osoby do grona znajomych. Jednak Facebook po śmierci użytkownika oznaczy jego konto słowem „Remembering” (upamiętnienie). To jak nasze „śp.” lub czarna ramka wokół nazwiska.
Uwaga
Zawsze istnieje możliwość sporządzenia testamentu, w którym zainteresowany wyda dyspozycje, jaki los ma spotkać dane zamieszczone przez niego na portalach społecznościowych
OPINIA EKSPERTA
W Polsce nie można mówić o „dziedziczeniu” danych osobowych – dane osobowe są informacjami dotyczącymi osoby żyjącej i z chwilą jej śmierci informacje o tej osobie przestają być jej danymi osobowymi. Samo konto w portalu społecznościowym to z kolei element umowy z tym portalem i z chwilą śmierci jednej ze stron taka umowa wygasa (na tej samej zasadzie można odziedziczyć płyty CD, ale nie można „odziedziczyć” muzyki zapisanej w popularnych serwisach internetowych).
Trzeba jednak pamiętać o tym, że serwisy społecznościowe opierają się na czymś, co określamy mianem user generated content – zawartość takich serwisów tworzą użytkownicy. To mogą być zdjęcia, wpisy o charakterze bloga itp. Jeżeli stanowią utwory, autorskie prawa majątkowe do nich podlegają dziedziczeniu. I tutaj można by się dopatrywać jakiejś furtki umożliwiającej dostęp do takich treści przez spadkobierców. Natomiast rzeczywiście jest tak, że obowiązujące dzisiaj w Polsce prawo nie przewiduje żadnej generalnej regulacji dotyczącej dostępu do naszych kont w serwisach społecznościowych.
Dlaczego więc dyspozycja, co się ma stać po śmierci ze zgromadzonym na portalu społecznościowym materiałem, może być istotna? Po pierwsze dlatego, że zawartość takiego konta mogą stanowić utwory w rozumieniu przepisów prawa autorskiego – a prawa majątkowe do nich podlegają już dzisiaj dziedziczeniu. Po drugie, my już dzisiaj przenosimy część naszego życia, część naszej aktywności do sfery przeróżnych serwisów społecznościowych. I powstaje pytanie, czy rzeczywiście nie należałoby tego uregulować w jakiś generalny sposób na wypadek śmierci. Moim zdaniem nie ma jeszcze takiej potrzeby. Tam, gdzie powstaje utwór, mamy dziedziczenie. Ale poza tym powinniśmy – w mojej ocenie – pozostać przy konstrukcji umowy, która wygasa z chwilą śmierci strony. W przypadku niektórych umów prawo pozwala spadkobiercom na wstąpienie w miejsce spadkodawcy do takiej umowy – tak jest np. przy najmie lokali mieszkalnych. Ale jeszcze daleka droga między prawem do konta w serwisie społecznościowym (takie prawo nie istnieje) a prawem do lokalu mieszkalnego.
Podstawa prawna
Art. 931 i nast., art. 941 i nast. ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.). Art. 41 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr. 90, poz. 631 ze zm.).