Do powyższych wniosków doszedł Sąd Rejonowy w Łodzi podczas analizowania powództwa mężczyzny, który żądał obniżenia ceny konia kupionego dwa lata wcześniej z powodu zatajonego przez sprzedawcę stanu chorobowego.
Powód żądał 16 tys. zł. Twierdził, że w chwili zawierania umowy sprzedaży konia został zapewniony, że zwierze jest zdrowe i nie ma wad zdrowotnych. W związku z powyższym dokonał wpłaty 17 tys. zł na korzyść sprzedającego. Przed podpisaniem umowy koń przeszedł serię badań, które nie wykazały poważnych problemów zdrowotnych. Co prawda stwierdzono lekką kulawiznę, ale zapewniono że minie dzięki podaniu odpowiedniej suplementacji. Niestety przez 2 kolejne lata stan zdrowia konia jedynie się pogarszał. Ostatecznie zwierze zostało ocenione, jako nadające się jedynie do celów rekreacyjnych. Weterynarze stwierdzili u niego zwyrodnienie trzeszczki. Taka diagnoza całkowicie wyeliminowała go z udziału w zawodach. Powód czuł rozgoryczenie ponieważ koń został zakupiony dla jego córki, właśnie po to, by mogła z nim startować w sportowych konkurencjach.
Sąd Rejonowy badał czy zwierze było chore w momencie zawierania umowy, gdyż ta kwestia okazała się kluczowa dla sprawy. Po zebraniu wszystkich dowodów ustalono, że pozwany nie wprowadził powoda w błąd, gdyż przedstawione w 2012 roku badania weterynaryjne nie wskazywały na chorobę. Stwierdzono jedynie stan zapalny. Po drugie powód nie informował pozwanego, jakie plany wiąże z koniem. Nie zdradził, że córka ma zamiar na nim startować w zawodach. W chwili zakupu córka powoda nie była profesjonalistką. Dopiero rozpoczynała przygodę z ujeżdżaniem koni, dlatego pozwany nie mógł przypuszczać, że koń jest kupowany w celach zawodowych. Po trzecie sąd przyznał, że sprzedający nie ma obowiązku dopytywać jakie jest przeznaczenie sprzedawanego zwierzęcia.
Zgodnie z artykułem 571§1 Kodeksu Cywilnego (brzmienie z chwili sprzedaży) „sprzedawca zwierzęcia jest odpowiedzialny tylko za wady główne i jedynie wtedy, gdy wyjdą one na jaw przed upływem oznaczonego terminu”. Wady główne zostały wskazane ówcześnie w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa w sprawie odpowiedzialności sprzedawców za wady główne niektórych gatunków zwierząt. Choroba trzeszczek nie znajdowała się w omawianym wykazie.
Biorąc powyższe argumenty pod uwagę nie można stwierdzić, by pozwany ponosił odpowiedzialność chorobę, która rozwinęła się u konia.
Podstawą roszczeni powoda nie mógłby być również art. 5561 KC, ponieważ zgodnie z nim rzecz sprzedana jest niezgodna z umową jeżeli:
1) nie ma właściwości, które rzecz tego rodzaju powinna mieć ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub przeznaczenia;
2) nie ma właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego, w tym przedstawiając próbkę lub wzór;
3) nie nadaje się do celu, o którym kupujący poinformował sprzedawcę przy zawarciu umowy, a sprzedawca nie zgłosił zastrzeżenia co do takiego jej przeznaczenia;
4) została kupującemu wydana w stanie niezupełnym.
W analizowanej umowie cel nie został zapisany. Powód nie wykazał także swojego twierdzenia w toku postępowania. A jak przypomniał sąd „informacja o szczególnym przeznaczeniu rzeczy powinna dotrzeć do sprzedawcy, który winien poznać intencje kupującego w tym zakresie, zaś momentem, wedle którego oceniana jest wiedza sprzedawcy o zamiarach kupującego, jest chwila zawarcia umowy”.
Na podstawie powyższych argumentów sąd uznał, że nie można uznać, jakoby właściwości przedmiotowego konia były niezgodne z umową.
Powód niezadowolony z tego rozstrzygnięcia złożył apelację. Sąd drugiej instancji nie doszukał się błędów w postępowaniu poprzednika. Wszystkie przyjęte przez niego ustalenia uznał za własne. Dodatkowo sędziowie zauważyli, że powód z małżonką „nie żądali przeprowadzenia dokładnych badań weterynaryjnych pozwalających na stwierdzenie, czy koń nadaje się do intensywnego treningu skokowego. Poprzestali na zapewnieniu pozwanego, iż koń nie ma wad opisanych w umowie czyli na łykawości, dychawicy świszczącej, wartogłowienia, ślepoty miesięcznej i tkania. Pozwany – biorąc pod uwagę niedawne badanie weterynaryjne związane z dolegliwościami konia, które ustąpiły,a w związku którymi nie został poinformowany o żadnej chorobie konia, mógł pozostawać w usprawiedliwionym przekonaniu, że jest to koń zdrowy”.
W związku z tym apelacja została uznana za bezzasadną i oddalona.
Orzeczenie Sądu Okręgowego w Łodzi, sygn. akt III Ca 1120/15