Sprawa dotyczyła kobiety, która została ukarana mandatem za przewożenie psa metrem bez zachowania zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu psa. Owczarek niemiecki nie miał założonego na pysk kagańca. Urządzenie zwisało zawieszone na szyi zwierzęcia. Takie zachowanie zdaniem funkcjonariuszy policji stanowiło wykroczenie z artykułu 77 Kodeksu wykroczeń (Dz. U. z 2013 poz. 482 z zm.) a także naruszenie 18 ust. 1 pkt. 2 Regulaminu przewozu środkami lokalnego transportu zbiorowego w mieście stołecznym Warszawie.
Obwiniona w trakcie policyjnej interwencji twierdziła, że przepisy nie precyzują gdzie pies ma mieć założony kaganiec, dlatego nie można jej ukarać. Dodatkowo kobieta przebywając w komisariacie na stacji metro Politechnika odmówiła udzielenia informacji o które prosił policjant. To z kolei zostało uznane za wykroczenie z art. 65 § 2 Kodeksu wykroczeń.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie, wyrokiem nakazowym z dnia 27 kwietnia 2015 roku (sygn. akt XI W 1824/15) skazał obwinioną za zarzucane jej czyny i wymierzył jej łącznie karę grzywny w wysokości 300 złotych, a także zasądził od niej na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w wysokości 80 złotych.
Kobieta wniosła o uchylenie wyroku oraz umorzenie postępowania.
Sąd drugiej instancji analizując sprawę uznał, że wbrew twierdzeniom kobiety „kaganiec powinien być założony na pysk. W innym wypadku, np. założenia kagańca na szyję, kaganiec ten uznać należy jako niezałożony”.
Powołując się na przepisy regulaminowe zauważono, że „dopuszcza się przewożenie w pojazdach oraz wprowadzenie na teren stacji metra psów, pod warunkiem, że nie zachowują się agresywnie, nie są uciążliwe dla pasażerów oraz mają założony kaganiec i trzymane są na smyczy. Poprzez założenie psu kagańca, niewątpliwie należy rozumieć założenie kagańca na pysk” – argumentowano.
Sędzia zwrócił uwagę na literalne brzmienie przepisu, słownikową definicję słowa „kaganiec”, a także zasady doświadczenia życiowego. „Kaganiec należy zakładać psu na pysk (…). Przeciętny człowiek nie miałby żadnego problemu z dokonaniem takiej wykładni. Ponadto w internetowej edycji Słownika Języka Polskiego PWN jako jedną z definicji słowa kaganiec (druga odnosiła się do innego przedmiotu o tożsamej nazwie) wskazano drucianą lub skórzaną plecionkę zakładaną zwierzętom na pysk. – takie sformułowania nie pozostawiły sądowi wątpliwości, co do sposobu używania kagańca.
Sąd zmienił jednak kwalifikację czynu i uznał, że kobieta nie naruszyła zwykłych środków ostrożności podczas trzymania psa, gdyż pies miał smycz i nie był agresywny. Jednak uznać należy, że zostały naruszone środki nakazowe, przyjęte w regulaminie przewozu.
Wszystkie psy poruszające się metrem mają obowiązek podróżowania w kagańcu – podkreślił sędzia. Nie wziął tym samym pod uwagę argumentów kobiety na temat spokojności rasy posiadanego przez nią zwierzęcia.
Z uwagi na powyższe sąd uznał kobietę winną niezachowania nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu psa, poprzez niezałożenie mu na pysk kagańca. Uznano także jej winę co do drugiego przewinienia. Sąd wymierzył karę grzywny w wysokości 500 zł.
Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie, sygnatura akt: XI W 1824/15