Jawność oświadczeń majątkowych jest już przesądzona. Obejmie kluczowych urzędników w państwie.
/>
Dziś oświadczenia sędziów, prokuratorów, ministrów mają status informacji niejawnych i tylko od woli samych zainteresowanych zależy ich upublicznienie. W obecnym rządzie oświadczenia nie ujawnili wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki oraz minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Oświadczeń nie ujawniają także osoby na kluczowych stanowiskach w sądownictwie i prokuraturze (z wyjątkiem Dariusza Gabrela, zastępcy Andrzeja Seremeta). Obowiązek taki spoczywa za to na każdym urzędniku, który wydaje choćby najprostszą decyzję w urzędzie gminy czy jednostce pomocy społecznej. Zdaniem części ekspertów to absurd.
Według naszych nieoficjalnych informacji projekt – jako inicjatywa poselska – ma wpłynąć do Sejmu jeszcze w tym tygodniu. Jak informował na Twitterze Janusz Wojciechowski: „Projekt jest obszerny, ale co do zasady prosty – oświadczenia majątkowe są jawne i publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej”.
Wróg nr 1
Pomysłom nowej władzy ostro sprzeciwia się całe środowisko sędziowskie.
– Trzeba ujawnić oświadczenia majątkowe sędziów, aby przestępcy mogli nas łatwo znaleźć. I aby można było nas łatwiej zastraszać – ironizuje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. – Albo państwo chce nas chronić, albo chce narażać na niebezpieczeństwo. Sędziowie nie są kochani ani przez obecną, ani przez poprzednią władzę. I stąd ta moda, aby na każdym kroku pokazywać, że jesteśmy elementem podejrzanym i zagrożonym korupcją. W obiegowym uproszczonym mniemaniu: jeśli przegrałem sprawę, to sędzia wziął łapówkę, bo rację miałem oczywiście ja. Niestety, władza nie robi nic, aby to dementować, a wręcz podsyca te przesądy. Choć problem korupcji nie dotyczy naszego środowiska – dodaje sędzia. Zwraca uwagę, że w projekcie PiS – Prawo o prokuraturze – są też przepisy o stworzeniu specjalnego pionu w Prokuraturze Krajowej, który miałby się zajmować ściganiem przestępczości wśród sędziów i prokuratorów.
– Tak się sugeruje, że jest z tym problem. A ile było takich spraw? Sprawa przeciwko sędziemu trafia się może jedna w roku. A o łapówki prawie nie ma spraw. Ostatnia, nagłośniona, skończyła się wypłatą odszkodowania dla uniewinnionej sędzi z Suwałk za jej bezzasadne aresztowanie – wskazuje sędzia Strączyński.
Przypomina, że oświadczenia majątkowe funkcjonariuszy służb i policji są chronione. Skoro narażają się przestępcom, bo ich ścigają, to jest logiczne, że ich oświadczenia nie są podawane do publicznej wiadomości. – Ale obecne władze uznały, że nie dotyczy to sędziów, czyli tych, którzy skazują owych przestępców – podkreśla sędzia Strączyński.
Sędziowie przekonują, że żyją w stanie zagrożenia.
– Wielu z nas zastraszano. Zdarzały się już napady na sędziów i niszczenie ich nieruchomości – wskazuje prezes Iustitii. Opowiada, że znanej mu sędzi, wiceprezes sądu okręgowego w Koszalinie, spalono dom na wsi. Zrobił to przestępca, który dowiedział się, że to nieruchomość sędziego, a nawet nie sądziła ona spraw karnych.
– Co z tego, że w oświadczeniach nie będzie adresów nieruchomości. Przecież jak sędzia mieszka w niedużej miejscowości i ujawni się rodzaj posiadanego przez niego majątku, to wystarczy, aby namierzyć, gdzie mieszka. Już sama informacja, jakim samochodem jeździ sędzia, jest cenna dla świata przestępczego, bo pozwoli ustalić, który samochód należy obserwować, aby dopaść sędziego, gdy wyjedzie z sądowego parkingu – wskazuje Strączyński.
Środowisko stoi na stanowisku, że już sama dyskusja nad majątkiem sędziego jest niezdrowa.
– Jeżeli oświadczenie wskaże, że sędzia ma dużo, to na pytanie, dlaczego, niektórzy od razu krzykną: bierze łapówki. A jeśli będzie napisane, że sędzia ma mało, padnie odpowiedź, że kłamie. Albo będzie to uznane za zachętę do korumpowania sędziów: ma kredyt do spłaty, więc weźmie – podnosi sędzia Strączyński.
Podejrzewa, że mogą się pojawić pomysły o nałożeniu sankcji dyscyplinarnych na sędziów, którzy nie będą chcieli się dostosować do nowych regulacji. – Może to jest metoda, aby przeprowadzić swoistą weryfikacje sędziów i wyrzucać tych niepokornych – zastanawia się prezes Iustitii.
Oświadczenia dla służb
Sceptyczny wobec jawności oświadczeń sędziów jest także sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa.
– Jawność oświadczeń majątkowych wbrew obiegowym twierdzeniom polityków nie ogranicza ryzyka korupcji. To mit. Mamy strefę Schengen, otwarte granice, które ułatwiają ukrywanie majątku za granicą. Realną kontrolę majątków urzędników i osób pełniących funkcje publiczne zapewnić mogą jedynie profesjonalne służby. Podobnie w przypadku sędziów – uważa sędzia Żurek. Nie ma nic przeciwko badaniu jego oświadczenia, pod warunkiem że dokonują tego osoby związane tajemnicą i kompetentne, czyli powołane do tego służby.
– Takie oświadczenie majątkowe to także idealny poradnik np. dla kidnaperów, którzy analizując majątek rodziców, ich oszczędności, mogą planować przestępstwa. Pamiętajmy także, że wielu przestępców traktuje sędziów czy prokuratorów jako osobistych wrogów. Niestety, nie wszyscy parlamentarzyści to rozumieją, bo niechęć polityczna jest zupełnie czymś innym niż wrogość skazanego przez konkretnego sędziego wyrokiem sądowym – dodaje sędzia Żurek.
Już dziś sędziowie co roku mają obowiązek złożenia oświadczenia o stanie majątkowym. Weryfikują je prezesi sądów apelacyjnych i urzędy skarbowe. A oświadczenia prezesów sądów apelacyjnych weryfikuje Krajowa Rada Sądownictwa. Urząd skarbowy może przekazać sprawę do prokuratury czy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, jeśli uzna, że oświadczenia zawierają nieprawidłowości.
Fanami transparentności nie są także szeregowi prokuratorzy. W ich przypadku kształt nowych przepisów został już nakreślony w projekcie – Prawo o prokuraturze. Został on złożony do laski marszałkowskiej w Wigilię przez posłów PiS (zob. infografika). Zasadą ma być jawność.
– Jestem zwolennikiem jawności w życiu publicznym, ale tam, gdzie nie ma zagrożeń dla funkcjonariuszy, których zadaniem jest strzeżenie bezpieczeństwa obywateli przed przestępcami. Jako prokurator mogę ujawnić swoje oświadczenie i pewnie wielu moich kolegów bez dłuższego zastanowienia zrobiłoby to. Dlatego tylko, że nic nie mają. Ale są tacy wśród nas, którzy mają np. nieruchomości. Podanie ich danych w oświadczeniu to zaproszenie dla przestępców do domu prokuratora czy sędziego – podnosi Jacek Skała, szef prokuratorskich związkowców. Pyta, czy państwo chce wystawiać na strzał tych, którzy się narażają dla ochrony bezpieczeństwa obywateli.
– Nasze wątpliwości budzi kwestia praw osób, które pozostają w związku małżeńskim i wspólnocie majątkowej z prokuratorem. Rodzi się pytanie, jakie jest uzasadnienie dla ujawniania majątku takich osób w kontekście konstytucyjnie gwarantowanego prawa do prywatności osoby niepublicznej. Zaproponujemy rozwiązanie, które uwzględniałoby prawa takich osób, i przedstawimy je w naszej opinii do projektu – wskazuje Skała.
Prawdziwa cnota jawności się nie boi
Janusz Wojciechowski, europoseł PiS, b. prezes NIK
Projekt jest już gotowy. Jeszcze w tym tygodniu powinien trafić do Sejmu. Zaproponujemy nową regulację, której głównym celem będzie doprowadzenie do jawności oświadczeń majątkowych wszystkich osób zobowiązanych do ich składania: od ministrów, prezesów urzędów, po sędziów i prokuratorów. Jawność oświadczeń będzie więc dotyczyła także dokumentów składanych przez prezesa i sędziów Trybunału Konstytucyjnego, sędziów Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wszystkich osób, które dziś składają oświadczenia, mogą, a nie muszą ich ujawniać. Dokumenty będą podawane do publicznej wiadomości na stronach internetowych Biuletynów Informacji Publicznej. Niezłożenie oświadczenia majątkowego będzie oznaczało rezygnację z zajmowanego stanowiska. Zdaję sobie sprawę, że podniesie się larum, zwłaszcza w środowisku sędziowskim, bo już się wcześniej podnosiło. Ale prawdziwa cnota jawności się nie boi. Nie widzę powodów, aby oświadczenia radnych czy posłów były jawne, a sędziów i prokuratorów już nie. Nie słyszałem, żeby kogoś spotkało coś złego z powodu ujawnienia jego oświadczenia majątkowego. Sam co roku ujawniam moje oświadczenie i z tego powodu nie opancerzam drzwi. Nie będzie tam danych pozwalających na identyfikacje miejsca zamieszkania. Sędziowie czy prokuratorzy z racji swojej funkcji są narażeni na zemstę świata przestępczego, nawiasem mówiąc zbyt słaba, a właściwie żadna jest ich ochrona w związku z tym zagrożeniem, ale nie ma to nic wspólnego z jawnością oświadczeń majątkowych. Ono nie jest tylko po to, żeby je sprawdzali przełożeni, urząd skarbowy, służby, ewentualnie prokurator. Jawne oświadczenia majątkowe są po to, żeby każdy mógł patrzeć władzy na ręce. Jawność oświadczeń zaleca w swych rekomendacjach GRECO (antykorupcyjne ramię Rady Europy – red.), a w Polsce Najwyższa Izba Kontroli.