W czwartek w Sejmie odbyło się burzliwe pierwsze czytanie złożonego we wtorek wieczorem projektu PiS nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, zwanej przez ten klub "naprawczym" projektem porządkującym sytuację w TK.

Opinię I prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf, a także Biura Analiz Sejmowych opublikował Sejm na swoich stronach internetowych.

"Ustrojowa pozycja Trybunału jest jedną z niewielu gwarancji zapobiegających w państwie dyktatowi większości. Z tego też powodu trudno wyobrazić sobie, że państwo, w którym funkcja orzekania o hierarchicznej zgodności prawa nie będzie realizowana, będzie zdolne wypełniać standardy nowoczesnego demokratyzmu" - czytamy w piśmie Gersdorf.

Podkreśla ona, że spełnianie przez Trybunał zadania orzekania o zgodności prawa z konstytucją wymaga jego niezależności, gwarantowanej mu wprost w ustawie zasadniczej. "Lektura ocenianego projektu wskazuje jednak na to, że ingeruje on w tę niezależność w tym sensie, iż zmierza do utrudnienia czy wręcz uniemożliwienia Trybunałowi wykonywania jego funkcji. Stan niezgodności obowiązującej ustawy o TK z Konstytucją w zakresie statusu sędziego zostanie niestety przez projekt pogłębiony" - uważa SN, wskazując, że projekt ma uchylić dotychczasową ustawową zasadę wyłaniania sędziów i przeniesienie jej do regulaminu Sejmu. Stanowi to, jej zdaniem, "zdeprecjonowanie jawnej i demokratycznej procedury określonej w ustawie".

"Obsada stanowisk sędziowskich stanowi niekwestionowaną decyzję polityczną, ale ograniczoną wartościami konstytucyjnymi. Projekt zmierza natomiast do zapewnienia niczym nieskrępowanej swobody decyzyjnej parlamentowi, co pozostaje w sprzeczności z Konstytucją. Sędzia nie jest, i nie może być, osobą zaangażowaną politycznie i od polityki zależną; tę funkcję powinno znamionować całkowite oddanie wartościom takim, jak sprawiedliwość, wolność i prawa jednostki, dobro wspólne i humanizm" - zauważyła prof. Gersdorf.

Krytycznie ocenia ona założenie z projektu, że w większości spraw Trybunał miałby orzekać w pełnym składzie, czyli co najmniej 13 sędziów (dziś liczy się go od 9 sędziów TK wzwyż), a orzeczenia pełnego składu miałyby zapadać większością 2/3 głosów. "Z projektem w tym zakresie niepodobna się zgodzić. Oznacza on potencjalne, ogromne opóźnienia, a faktycznie paraliż funkcjonowania TK" - uważa I prezes SN.

"Przy zachowaniu konstytucyjnej liczby 15 sędziów i samego istnienia tego ciała Trybunał nie będzie bowiem w stanie rozpoznać wszystkich wpływających do niego spraw w rozsądnym terminie. Trudno to rozpatrywać w innych kategoriach, niż rażące naruszenie praw i wolności obywatelskich, w tym prawa do sądu, które faktycznie przestaną być chronione instytucją skargi konstytucyjnej. Trybunał nie będzie również zdolny współdziałać z sądami, wyposażonymi w kompetencję kierowania pytań prawnych; pytania takie albo nie będą kierowane w ogóle, albo będą oczekiwały na rozpoznanie z oczywistym skutkiem w postaci braku rozpoznania sprawy według standardu Konstytucji. Dotyczy to także około 150 spraw zawisłych przed TK" - czytamy w jej piśmie.

W ocenie prof. Gersdorf, autorzy projektu nie uwzględniają "ewidentnego braku aksjologicznego uzasadnienia dla orzekania w pełnym składzie, szczególnie w sprawach mniejszej wagi", np. zgodności rozporządzeń z ustawami. Przede wszystkim jednak wymóg ferowania rozstrzygnięć większością 2/3 głosów jest jej zdaniem "ewidentnie niezgodny z art. 190 ust. 5 Konstytucji", który mówi o wyrokach podejmowanych "większością głosów". "Ilekroć bowiem ustawa posługuje się (pojęciem) "większość" bez dodatkowego określenia, rozumie się przez to zwykłą większość głosów. (...) Ustawa nie może określić tej większości w taki sposób, ze pozbawi to Trybunał możliwości efektywnego orzekania" - podkreśliła.

Za "kwestię dyskusyjną" uznaje ona skreślenie artykułu ustawy o TK, który przewiduje możliwość pociągnięcia sędziego Trybunału do odpowiedzialności dyscyplinarnej za swoje postępowanie przed objęciem stanowiska, jeżeli uchybił obowiązkowi piastowanego urzędu państwowego lub okazał się niegodny urzędu sędziego Trybunału. Taką zmianę uznała ona za "przejaw braku konsekwencji systemowej", bo możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej za to samo nadal przewidują ustawy o Sądzie Najwyższym, a także o ustroju sądów powszechnych i wojskowych. "Brakuje zatem uzasadnienia dla przyjęcia tak istotnego zróżnicowania statusu sędziów. W szczególności nie przekonuje argument, iż to "Sejm ocenia postawę i zachowanie kandydata przed wyborami i podejmuje akceptację poprzez akt wyboru" - uznała.

Jak zauważa, nie da się wykluczyć, że okoliczności wskazujące na popełnienie deliktu przed wyborem sędziego nie będą znane w momencie dokonywania wyboru przez Sejm i ujawnią się dopiero w czasie sprawowania tego urzędu. "Wymóg nieskazitelności charakteru jest tak samo aktualny i ważki w odniesieniu do sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych lub wojskowych, jak i sędziów Trybunału. Stąd też odpowiedzialność dyscyplinarna powinna obejmować ocenę zachowania sędziego także przed objęciem stanowiska" - dodała.

I Prezes SN nie znajduje uzasadnienia dla skreślenie z ustawy artykułu stanowiącego, że sędzia Trybunału w sprawowaniu swojego urzędu jest niezawisły i podlega tylko Konstytucji. "Atrybut niezawisłości sędziego wymaga normatywnego wyeksponowania nawet wówczas, gdy stanowi powtórzenie przepisu konstytucyjnego" - podkreśliła zauważając, że zasadę niezawisłości sędziego wyrażono w ustawach o innych sądach, więc powinna też zostać zachowana w ustawie o TK.

"Zupełnym niezrozumieniem idei sądownictwa konstytucyjnego jest wynikająca z treści uzasadnienia teza, jakoby zmiany proponowane w ustawie służyły dopasowaniu rozwiązań prawnych do zamierzeń programowych większości parlamentarnej. Jest to założenie wypaczające sens funkcji ustrojowych Trybunału Konstytucyjnego w demokratycznym państwie prawa" - uważa prof. Gersdorf.

Opinię - ale tylko w odniesieniu do kwestii zgodności projektu z prawem Unii Europejskiej - przedłożyło też Biuro Analiz Sejmowych. W piśmie sporządzonym w trybie pilnym i podpisanym przez szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czaplę BAS stwierdziło, że materia, której dotyczy projekt, pozostaje poza zakresem regulacji prawa Unii Europejskiej oraz że projekt nie reguluje kwestii objętych zakresem prawa UE.