Nieuprawnione wyjście dziekana Włodzimierza Chróścika przed szereg można tłumaczyć jego brakiem doświadczenia albo, co bardziej prawdopodobne, chęcią lansowania się przed zbliżającymi się wyborami do samorządu zawodowego w 2016 r.
W „Prawniku” z 23 października ukazały się wypowiedzi dwóch dziekanów: Włodzimierza Chróścika i Pawła Rybińskiego. Ten pierwszy, dziekan rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, udzielił obszernego wywiadu pt. „Świat inny niż w serialach”, wspartego prezentacją na całą rozkładówkę tygodnika. W prezentacji omówiona została propozycja nowelizacji ustawy o radcach prawnych przygotowana przez OIRP w Warszawie (dotycząca różnych obszarów wykonywania zawodu), pojawiły się też informacje o tym, jak kreować popyt na usługi radców i adwokatów przez komercyjną reklamę zawodu prowadzoną przez OIRP. Najwięcej miejsca zajęły jednak dane pokazujące wielką skalę zadań izby podejmowanych wobec stale rosnącej liczby radców prawnych i aplikantów.
Uważam, że tak istotna dla całego środowiska inicjatywa legislacyjna, jaką jest zmiana ustawy o radcach prawnych, powinna być co najmniej uzgodniona z organem naczelnym, tj. Krajową Radą Radców Prawnych. Wyraźnie to zresztą wynika z samej ustawy o radcach prawnych z 6 lipca 1980 r. stanowiącej, że KRRP jest reprezentantem wszystkich radców prawnych wobec państwa i jego organów.
Z kolei wspomniany wywiad zawiera tylko powtórkę starych wniosków i oczywistych ocen samorządu radcowskiego na temat obecnej sytuacji na rynku usług prawnych. Włodzimierz Chróścik chwali się „terapią, jaką ma być przygotowany przez stołeczną OIRP projekt nowelizacji ustawy o radcach prawnych”, o którym nic nie wie Krajowa Rada Radców Prawnych (podejmowanie tego typu „inicjatyw” przez dziekana stołecznej OIRP ma miejsce już od pewnego czasu).
Jednocześnie, jak sam to przyznaje, wszystkie propozycje w równym stopniu dotyczą adwokatów, z którymi jednak także niczego nie uzgodniono. Chyba dziekan warszawskiej OIRP nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą majstrowanie przy ustawie zawodowej w nowej sytuacji politycznej, która powstała po wyborach parlamentarnych 25 października 2015 r. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać, że nie będzie dobrego klimatu dla korzystnych dla samorządu zmian.
To nieuprawnione wyjście przed szereg, które jeszcze nie zdarzyło się w 30-letniej historii naszego samorządu, można tłumaczyć brakiem doświadczenia kolegi dziekana albo, co bardziej prawdopodobne, chęcią lansowania się przed zbliżającymi się wyborami do samorządu zawodowego w 2016 r.
Jest to jednak przede wszystkim kreowanie bardzo niebezpiecznej sytuacji dla obu samorządów prawniczych oraz oznaka zupełnego braku poczucia rzeczywistości i pragmatyzmu.
Nawet jeżeli niektóre z proponowanych zmian są słuszne i celowe, to należałoby przygotować je we właściwym trybie, z zachowaniem zasad ładu korporacyjnego i reguł kompetencyjnych, a następnie zgłosić we właściwym czasie oraz atmosferze politycznej sprzyjającej ich uchwaleniu. Przedstawienie propozycji w tej formie można uznać za nieodpowiedzialne, szkodliwe i będące jedynie zwiastunem kiepsko rozpoczętej kampanii.
Nie ma racji kolega dziekan, odpowiadając na pytanie dziennikarza o to, czy to już propozycja dla nowego Sejmu. Dziekan twierdzi, że „nie ma znaczenia, kto będzie rządził w Polsce po 25 października br.”. A właśnie że ma! Wiemy już, że będzie rządziła opcja polityczna bardzo niechętna samorządności prawniczych zawodów zaufania publicznego.
W zupełnie innym duchu napisany jest felieton dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, adwokata Pawła Rybińskiego, pt. „Jak naprawdę wygląda aplikacja”, który można przeczytać na ostatniej stronie tego samego wydania tygodnika. Myśl przewodnia tekstu sprowadza się m.in. do stwierdzenia: „Musimy przyjąć brutalną prawdę. W związku z obniżeniem standardów i liczbą chętnych przyjmowanych w ostatnich latach część osób nie utrzyma się w zawodzie”.
Wypowiedź dziekana ORA zawiera trafne i pragmatyczne propozycje, w tym słuszne wezwanie adresowane do młodych koleżanek i kolegów o większe zaangażowanie w działanie samorządu zawodowego. Nie zwraca się z takim apelem dziekan OIRP w Warszawie, a na pewno powinien.
Zgadzam się w pełni z dziekanem ORA w Warszawie, że skoro nie udało się obronić rozsądnego (ilościowo i jakościowo) naboru do obu naszych zawodów, to należy robić wszystko, aby podnosić, a nie obniżać standardy zawodowe. Trzeba na różne, dostępne w demokratycznym państwie sposoby wywierać nacisk na rządzących, aby obronić nasze piękne zawody przed ich dalszym psuciem.
Nie ma co chwalić się dużą liczbą szkolonych aplikantów. Bo może nie być dla nich pracy i nie utrzymają się zawodzie. Nasze codzienne życie społeczne i gospodarcze komplikuje się coraz bardziej i w związku z tym powinniśmy stale podwyższać wymagania przy egzaminach na aplikacje prawnicze i w toku ich prowadzenia. Leży to w interesie publicznym. A tym, którzy oszukują młodych ludzi i mamią ich wizją świetnego i dobrze płatnego zawodu wykonywanego po ukończeniu aplikacji, powinno się wystawiać rachunki, także przy urnach wyborczych. Należy pamiętać o tym, że rządzący zawsze będą grać politycznie zawodami prawniczymi, zawsze będą chcieli nad nimi panować, osłabiając je ze szkodą dla wszystkich i wymiaru sprawiedliwości. A przecież prawnicze zawody zaufania publicznego są emanacją samego państwa, prawa i porządku społecznego.
Jak bardzo różne są te wypowiedzi dwóch dziekanów bratnich samorządów zawodowych. Z jednej strony pragmatyzm, rzeczowość i dążenie do obrony wymiaru sprawiedliwości i zawodów prawniczych, z drugiej – demagogia i niepragmatyczne propozycje działań legislacyjnych składane z naruszeniem reguł kompetencyjnych i ładu korporacyjnego.
Jeszcze raz podkreślę: właściwym forum do przedstawienia projektów nowelizacji i dokonywania ich oceny jest tylko Krajowa Rada Radców Prawnych. To w jej kompetencjach leży koordynacja działalności okręgowych izb oraz przedstawianie wniosków dotyczących unormowań prawnych.
Projekty zmiany statutu zawodowego zawarte w ustawie o radcach prawnych na pewno do nich należą.