Wytwarzanie i magazynowanie emblematów z zastrzeżonym logotypem jest legalne, dopóki nie zostaną one umieszczone na konkretnym towarze. Tak kwestię odpowiedzialności za czyny zabronione ustawą – Prawo własności przemysłowej regulują artykuły 303–310, a w szczególności art. 305 ustawy – Prawo własności przemysłowej (Dz.U. z 2013 r. poz. 1410 ze zm. – dalej: p.w.p.). Zgodnie z nim osoba, która oznacza towary podrobionym znakiem towarowym w celu wprowadzenia do obrotu nielegalnego produktu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Przepis zupełnie więc nie chroni samego znaku towarowego.

Bez penalizacji
– Samo wytwarzanie emblematów z podrobionym logo nie wypełnia znamion przepisu z art. 305, chyba że zostanie udowodnione, że ma ono na celu wprowadzenie ich do obrotu – komentuje Konrad Kacprzak, dyrektor departamentu prawa administracyjnego w kancelarii Świeca i Wspólnicy sp.k.
W efekcie – jak opowiadają eksperci z izb celnych – osoba, u której zostanie znalezione nawet milion sztuk podrobionych emblematów, pozostaje bezkarna. Prof. Janusz Raglewski w komentarzu do art. 305 ustawy p.w.p. analizuje, że nie zostały spenalizowane – a więc nie są karane – czynności polegające na nielegalnej produkcji czy obrocie zastrzeżonymi znakami towarowymi. Chodzi przykładowo o metki, naszywki, emblematy itp., które dopiero w dalszym etapie nanoszone są na towary wprowadzane do obrotu, takie jak torebki, paski, buty, bluzy itp.
– Przestępstwem jest oznaczanie towarów podrobionym znakiem towarowym lub zarejestrowanym znakiem towarowym, którego nie ma się prawa używać, w celu wprowadzenia do obrotu lub dokonywanie obrotu towarami oznaczonymi takimi znakami – potwierdza Patrycja Loose, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości.
Zdaniem Adama Taukerta, rzecznika prasowego Urzędu Patentowego RP, w takich sprawach sąd, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności danej sprawy, musi dokonać rozstrzygnięcia, czy przechowywanie wspomnianych oznaczeń kwalifikuje się jako czyn zabroniony wspomnianym przepisem i podlega karze. I tutaj pojawia się problem.
– Prokuratura Okręgowa w Warszawie zgodnie ze stanowiskiem prezentowanym przez większość komentatorów w odniesieniu do art. 305 p.w.p. nie uznaje metek, wszywek, emblematów za znaki towarowe – informuje prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Potwierdza tym samym, że najczęściej prezentowanym stanowiskiem w decyzjach merytorycznych dotyczących tego typu spraw jest właśnie komentarz prof. Janusza Raglewskiego. Ale Bartosz Krakowiak, przewodniczący Stowarzyszenia Ochrony Własności Przemysłowej, przytacza rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE nr 608/2013. Zgodnie z nim towarem podrobionym może być jakiekolwiek opakowanie, etykieta, naklejka, broszura, instrukcja obsługi itp., nawet jeśli są przedstawione odrębnie, ale mogą być przedmiotem działania naruszającego zarejestrowany znak towarowy.
Skąd ta luka
Najbardziej zadziwiające okazuje się jednak to, że prawidłowa regulacja zniknęła z ustawy wraz z nowelizacją z 2007 r. Wykreślony art. 306 umożliwiał doprowadzenie do przepadku środków technicznych i materiałów, które były przeznaczone do popełnienia przestępstwa.
– Nie sposób bronić decyzji ustawodawcy o jego usunięciu – komentuje Janusz Raglewski.
W efekcie, jak tłumaczy Kacprzak, ustawa sankcjonuje dziś jedynie czynność wprowadzenia do obrotu towaru oznaczonego podrobionym znakiem towarowym. Przy tym p.w.p. nie definiuje pojęcia towaru, trzeba więc posiłkować się powszechnym rozumieniem tego słowa. Zgodnie z nim towarem jest wyrób lub produkt naturalny podlegający sprzedaży.
– Same emblematy z logotypem nie są jednak towarem w znaczeniu wyżej wymienionej ustawy – podsumowuje Kacprzak.
Zgodnie z danymi izb celnych z Chin, czyli raju podróbek, przyjeżdżają do nas tysiące sztuk naszywek, które przedstawiają znaki towarowe, takie jak: Michael Kors, Zara, Prada, Chanel, Dolce & Gabbana, Burberry, Louis Vuitton itp. Sprawy są jednak umarzane przez prokuratury okręgowe z braku odpowiedniego przepisu.
– Nie spotkałem się z sytuacją, żeby nie było można zastosować środków karnych, zwłaszcza w państwach o wysokim poziomie prawa dotyczącego zwalczania podróbek, jak np. we Francji. Tam w odniesieniu do emblematów, odrębnych od produktu lub nie, co do zasady można karać – twierdzi Krakowiak.
Dodaje, że jeśli coś budzi wątpliwości w prawie, trzeba je interpretować na korzyść potencjalnego podejrzanego, co jednak w oczywisty sposób otwiera pole do nadużyć.
Eksperci uważają, że w konsekwencji dochodzi zapewne do podziału przemytników: jedni magazynują lub produkują podrabiane naszywki, drudzy sprowadzają i magazynują produkt, na który te mają trafić. A właścicielowi znaku towarowego pozostaje jedynie droga postępowania cywilnego.