Najwyraźniej pani Krystyna stała się ofiarą stalkingu. Ten angielski termin oznacza obsesyjną, niepożądaną uwagę, jaką jedna osoba bądź grupa poświęca drugiej, co w praktyce oznacza właśnie jej nieustanną obserwację, śledzenie, prześladowanie. Prześladowca to stalker, który zwykle coraz bardziej osacza swoją ofiarę, nierzadko przechodząc od zwykłych, na początku niewinnych obserwacji do coraz zuchwalszych, a nawet niebezpiecznych dla niej czynów (włamań, napaści, okaleczeń, nawet zabójstwa).
Od czterech lat w naszym prawie karnym stalking, określany jako uporczywe nękanie innej osoby, w wyniku którego czuje się ona zagrożona lub naruszona zostaje jej prywatność, jest uznawany za przestępstwo. Stalkerowi grozi do trzech lat więzienia, a gdyby jego ofiara w wyniku nękania popełniła samobójstwo, może zostać pozbawiony wolności od roku do 10 lat. Również wdarcie się do mieszkania ofiary jest karalne – od grzywny do roku więzienia.
Ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką pani Krystyna bezwzględnie powinna zrobić, jest zgłoszenie sprawy na policję. Naturalnie musi dysponować nazwiskiem i adresem prześladowcy. Interwencja policji wprawdzie raczej nie powstrzyma stalkera, a jeśli to na krótko, ale będzie to dowód w sprawie. Nasza czytelniczka powinna zebrać w jak najszybszym czasie jak najwięcej dowodów i świadków na to, że jest nękana. Jednocześnie – jeśli jest to jej sąsiad – kwestię może poruszyć na zebraniu wspólnoty bądź spółdzielni, zgłosić do administracji. Potem udać się do prawnika.
Podstawa prawna
Art. 190 a par. 1, art. 3–4, art. 193 ustawy z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. nr 88, poz. 553 ze zm.).