Ostatnio politycy z rozbrajającą szczerością oświadczają, że nie potrafią właściwie zagłosować przy użyciu dwóch przycisków. Za ich błędy płaci społeczeństwo. Legislacyjny potworek niedługo przeobrazi się z rządowego projektu ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej w ustawę pakamerową – i stanowić będzie nienotyfikowane w Komisji Europejskiej i zakazane na mocy art. 56 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) naruszenie swobody świadczenia usług.
Finansowanie nieodpłatnej pomocy prawnej wyznaczać ma pochodna arbitralnie wskazanej przez ministra sprawiedliwości kwoty bazowej (art. 22 i następne projektu). Jeśli stawka będzie źle oszacowana – system nie zadziała: albo nikt nie będzie chciał świadczyć pomocy, albo zablokuje to dostęp do rynku innym prawnikom, niż dopuszczeni do systemu. Arbitralna decyzja ministra ustalająca stawkę to niedopuszczalna w prawie unijnym ingerencja w swobodę świadczenia usług. Projekt ustawy pośrednio eliminuje wszystkich prawników zagranicznych z systemu nieodpłatnej pomocy prawnej, wskazując, że mogą w nim brać udział jedynie polscy adwokaci, radcowie prawni oraz organizacje pozarządowe. Wypracowane zaś w prawie UE reguły wskazują, że udzielanie zamówień publicznych przedsiębiorstwom musi odbywać się w drodze otwartych, przejrzystych i konkurencyjnych procedur przetargowych.
Nierynkowe regulacje są niedopuszczalne i niewłaściwe. Trzeba stworzyć system publicznych zamówień usług prawnych, opierając się na kryteriach analogicznych do obowiązujących w prawie zamówień publicznych, który zapewni rynkowe, lecz niewygórowane ceny usług. Dlaczego usługi pomocy prawnej mają być wyjątkiem nieobjętym takim systemem? To nie minister powinien ustalać cenę – to jest relikt minionej epoki. Przecież minister nie może rozporządzeniem np. tłumaczom nakazać pracy dla resortu spraw zagranicznych w cenie np. 10 zł za godzinę? Dlaczego zatem miałby taką pracę nakazywać adwokatom i radcom prawnym?
Jak w tej sytuacji ma się odnaleźć adwokatura? Dziś powinna wyeksponować naruszenie prawa unijnego i rozważyć podjęcie kroków prawnych, zmierzających do stwierdzenia naruszenia przepisów unijnych. Zasadne jest skierowanie wniosku do Komisji Europejskiej akcentującego, że proponowany stan prawny uniemożliwi prawnikom z całej Europy wejście na rynek. Projekt takiego wniosku spróbujemy zaproponować w ramach Komisji Legislacyjnej NRA.
Proponowany mechanizm nieodpłatnej pomocy jest sprzeczny z interesem obywateli. Pół biedy, jeśli pakamery będą świecić pustkami. Gorzej, jeśli szkody wyrządzone potrzebującym przez magistrów prawa – ludzi jeszcze nie dość kompetentnych, by doradzać obywatelom – będą bardziej dotkliwe dla potrzebujących, niż gdyby nigdy nie poszli po pomoc prawną. Potrzebujący zostaną oszukani, gdyż państwo, dostrzegając zagrożenie brakiem kompetencji magistrów prawa, nakazuje korzystającym z pomocy podpisać oświadczenie wyłączające odpowiedzialność (dotyczące akceptacji świadczenia pomocy przez nieprofesjonalistę). W efekcie jeżeli w konsekwencji błędnej porady korzystający z pomocy poniesie szkodę, to nikt nigdy mu jej nie naprawi. To jest działanie państwa przeciwko swoim obywatelom.
Podjętą niedawno uchwałę Naczelnej Rady Adwokackiej o rozpoczęciu protestu adwokatury traktuję jako symboliczny sprzeciw przeciwko wieloletniemu psuciu przez polityków rynku pomocy prawnej, ze szkodą dla obywateli. Adwokatura powinna także sprzeciwić się nieuczciwemu, nierynkowemu i nieprofesjonalnemu systemowi nieodpłatnej pomocy przedsądowej. Jeśli pomoc ostatecznie będzie dobrowolna – a w polskim procesie legislacyjnym wszystko jest możliwe – ustawa, choć kiepska, nie będzie aż tak szkodliwa. Obawiam się jednak, że ministerstwo będzie próbowało forsować tezę o obowiązku zawarcia umowy przez rady adwokackie reprezentowane przez dziekana (art. 10 ust. 2 projektu). Nawet w uzasadnieniu projektu znalazło się skandaliczne stwierdzenie, że mechanizm wyznaczania adwokatów „odwołuje się do pozytywnych doświadczeń bazujących na istniejącym systemie wyznaczania pełnomocników z urzędu w postępowaniu cywilnym” – czyli do obowiązku.
Jeśli nie będzie chętnych adwokatów – bo ustalona przez ministerstwo stawka okaże się nierynkowa – adwokatura powinna pójść krok dalej i odmówić prośbom resortu o pomoc w naprawianiu ministerialnych błędów. W każdym razie w Wielkopolsce ministerstwo zrozumienia nie znajdzie. Jeśli ostatecznie w ustawie znajdzie się zobowiązanie rad adwokackich czy dziekanów do imiennego wskazywania adwokatów, ja osobiście odmówię wskazywania tych, którzy nie będą zainteresowani udzielaniem pomocy po zaproponowanych stawkach. Niezgodność z prawem unijnym i wynikające z konstytucji zasada wolności pracy (art. 65) i wolność działalności gospodarczej (art. 20) stanowić będą podstawę takiej odmowy.