Darmowe poradnictwo prawne miało przysługiwać tylko najuboższym. Ostatecznie katalog uprawnionych rozdęto jednak do tego stopnia, że nie ma przeszkód, by skorzystali z tego systemu nawet najbogatsi Polacy.
Darmowe poradnictwo prawne miało przysługiwać tylko najuboższym. Ostatecznie katalog uprawnionych rozdęto jednak do tego stopnia, że nie ma przeszkód, by skorzystali z tego systemu nawet najbogatsi Polacy.
/>
Po kilkunastu latach starań parlament wreszcie uchwalił ustawę o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej. Została ona już przesłana do podpisu prezydenta, a bezpłatne poradnictwo ruszy z początkiem przyszłego roku. Ma kosztować podatników 100 mln zł rocznie. Jednak ostatecznie przyjęte przepisy różnią się w sposób znaczący od wyjściowych propozycji, które opracowano w Ministerstwie Sprawiedliwości. Niestety i tym razem ustawodawcy nie udało się ustrzec zapisów, które ze zdrowym rozsądkiem nie mają wiele wspólnego.
Darmowy prawnik niezależnie od portfela
Podstawowym założeniem ustawy miało być zapewnienie dostępu do bezpłatnej pomocy prawnej na etapie przedsądowym osobom niemajętnym, których nie stać na uzyskanie fachowego wsparcia na wolnym rynku.
I rzeczywiście, pierwotny projekt ustawy przyznawał prawo do skorzystania z darmowych porad jedynie osobom korzystającym ze świadczeń pomocy społecznej. Obejmowałoby więc nie tylko niezamożnych, lecz także np. niepełnosprawnych czy ofiary przemocy w rodzinie, sieroty, alkoholików czy narkomanów, bo i oni przychodzą po wsparcie do OPS.
Szybko dodano do tego kręgu również osoby dotknięte klęską żywiołową, katastrofą naturalną czy zagrażającą im awarią techniczną.
Jeszcze na etapie konsultacji społecznych i międzyresortowych krąg beneficjentów ustawy był jednak stopniowo poszerzany: o posiadaczy karty dużej rodziny, o weteranów, o osoby, które ukończyły 75 lat. W ślad za tym nie dopisywano jednak wcale żadnego kryterium dochodowego. Na etapie parlamentarnym obniżono jeszcze granicę uprawniającą do skorzystania z porad z 75 do 65 lat, a także przyznano takie prawo ludziom młodym: najpierw tylko studentom, a potem wszystkim poniżej 26. roku życia. Znów niezależnie od dochodów.
– Przedsądowa pomoc prawna miała przysługiwać osobom znajdującym się w trudnej sytuacji majątkowej. Tymczasem tak skonstruowano przepisy, że z grupy dziesięciu najbogatszych Polaków co najmniej ośmiu kwalifikuje się do uzyskania bezpłatnej pomocy, bo albo przekroczyli 65. rok życia, albo są beneficjentami karty dużej rodziny – wskazywał Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej podczas prac w senackiej podkomisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej.
Podpowiadał senatorom, że wystarczyłoby w ustawie dopisać, że taka pomoc nie przysługuje tym, którym sytuacja majątkowa umożliwia pokrycie kosztów porady w zakresie, jaki przewiduje projektowany system. Na próżno.
Także mec. Jacek Trela, wiceprezes NRA, jest zdania, że przepis jest wadliwie skonstruowany, bo nie zawiera czytelnych kryteriów.
– Z jednej strony pojawia się zgodnie z pierwotnymi intencjami kryterium dochodowe, ale jest ono całkowicie zniwelowane licznymi włączeniami poprzez przyznanie np. nieodpłatnej pomocy wszystkim do 26. i powyżej 65. roku życia. To jest poważny mankament tej ustawy. Osoby, które stać na opłacenie z własnych źródeł pomocy prawnika, nie powinny dostawać takiego przywileju ze strony państwa – wskazuje mec. Trela.
Z ostatecznego efektu prac nie jest zadowolony również senator Jan Rulewski.
– Nie można powiedzieć, że krąg beneficjentów jest zbyt szeroki. On jest po prostu fatalny – uważa senator PO.
– Gdyby przyjęto szeroki krąg uprawnionych, kierując się jakąś logiką, byłoby to zrozumiałe, a tu nie ma żadnej logiki. Z jednej strony przyznaje się przywileje emerytom, nawet jeśli są bogaci, a odmawia się ich rencistom czy opiekunom osób niepełnosprawnych – krytykuje Jan Rulewski.
Pozostaje pytanie, jak te przepisy będą stosowane w praktyce. Jak często osoby, które stać na skorzystanie z pomocy prawnika, będą zabierać miejsce w punktach bezpłatnej pomocy rzeczywiście potrzebującym.
Proszę o poradę, bo pralka była zepsuta
Jeszcze większe obawy budzi art. 4 ust. 1 pkt 7 przyjętej ustawy. W ostatecznym brzmieniu nadanym przez posłów stanowi on, że uprawnioną do uzyskania pomocy prawnika jest osoba, która w wyniku klęski żywiołowej, katastrofy naturalnej lub awarii technicznej znalazła się w sytuacji zagrożenia lub poniosła straty. Wystarczy, że chcąc skorzystać z pomocy opłacanego przez państwo prawnika złoży deklarację, że jest do tego uprawniona z uwagi na wystąpienie awarii technicznej, w wyniku której poniosła straty.
Jeszcze na etapie prac sejmowych Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Rzeczpospolitej Polskiej, przewidywał, że tak nieprecyzyjne zapisy mogą być źródłem nadużyć i konfliktów pomiędzy obywatelami a jednostkami świadczącymi pomoc.
– Czy np. zniszczenie w wyniku powodzi elementów małej architektury na działce siedliskowej, co niewątpliwie jest stratą, będzie wystarczającym kryterium udzielania bezpłatnej pomocy prawnej? – pytał.
Zdaniem mec. Dariusza Golińskiego z takiej redakcji przepisu wynika, że awaria praktycznie każdego urządzenia, w wyniku której właściciel poniesie stratę, będzie uprawniała do ubiegania się o darmową poradę. Ale mec. Aleksander Pociej, senator PO, liczy na zdrowy rozsądek osób stosujących przepisy.
– Gdybyśmy tak dosłownie czytali ten przepis, to do takich absurdalnych wniosków można by dojść. Nie taka była jednak intencja ustawodawcy – zapewnia prawnik.
– Jak każdy przepis będzie on podlegał interpretacji. Przy każdej regulacji jest pewien margines dla poszerzania bądź zawężania rozumienia danego przepisu. Ale nie jest to na pewno najszczęśliwsze sformułowanie – przyznaje mec. Pociej, przewidując, że pewnie znajdą się tacy, którzy będą próbowali uzyskać darmową poradę dlatego że zepsuł im się samochód.
Jak można się domyślać, twórcom przepisów chodziło o takie awarie techniczne, których skutki są odczuwalne dla wielu osób. Przykładowo, gdy w wyniku przerwania tamy zostało zalane np. jakieś gospodarstwo. Kłopot w tym, że z ustawy wcale to nie wynika. W Senacie zgłoszono co prawda poprawkę, która ten problem by rozwiązała: polegała na wykreśleniu pojęcia „awarii technicznej” i zastąpieniu go odesłaniem do definicji klęski żywiołowej z ustawy o stanie klęski żywiołowej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 333). Zgodnie z jej art. 3 ust. 1 pkt 1 klęską żywiołową jest katastrofa naturalna lub awaria techniczna, których skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach. Poprawka ta jednak została odrzucona.
Pewnie znajdą się tacy, którzy będą próbowali uzyskać darmową poradę, dlatego że zepsuł im się samochód
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama