Najniebezpieczniejszy dla złego rządu jest zazwyczaj ten moment, kiedy zaczyna się on reformować” – to stwierdzenie Alexisa de Tocqueville'a bardzo dobrze wyjaśnia procesy zachodzące obecnie wokół parasystemu pomocy prawnej z urzędu. Nie chodzi tu oczywiście o rząd rozumiany jako konkretne osoby, dana opcja polityczna - uważa dr Łukasz Supera, adwokat.
Stanowisko ministra sprawiedliwości cechuje wszak niska stabilność zatrudnienia, koalicje przechodzą nieustanne roszady, natomiast archaizmy jurydyczne trwają w najlepsze. Jednak nietrudno dostrzec, że podjęty ostatnio przez Borysa Budkę wysiłek zmierzający do wprowadzenia kosmetycznych zmian w mechanizmie sądowej pomocy prawnej dla ubogich sprawia, iż cała istniejąca konstrukcja ma szansę się rozpaść. Powiedzenie de Tocqueville'a można w tym kontekście sparafrazować w następujący sposób: „najniebezpieczniejszy moment dla niesprawiedliwego systemu to ten, w którym zaczyna się go reformować”.
Prawdopodobnie gdyby jakiś czas temu minister sprawiedliwości zaproponował podwyżki stawek za pomoc prawną z urzędu w proponowanej w tej chwili wielkości, spotkałby się z co najmniej neutralnym przyjęciem. Obecnie reakcją w najlepszym razie jest ironiczny uśmiech zgodnie z regułą too little, too late. Adwokaci nie chcą już rozmawiać o symbolicznych zmianach archaicznych mechanizmów, opartych na ignorowaniu ich praw podstawowych. Obecnie niemal codziennie gdzieś w Polsce z sali sądowej wychodzi adwokat, któremu przyznano wynagrodzenie za sprawę z urzędu i który czuje się zwyczajnie oszukany przez demokratyczne państwo prawne. Nie pomogą tu kosmetyczne poprawki. Dla ministra sprawiedliwości punktem wyjścia jest przekonanie, że to adwokaci mają obowiązek pokrywać koszty pomocy prawnej z urzędu z mniejszym lub większym wsparciem budżetu. Dla członków palestry punktem wyjścia jest – zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego – prawo podstawowe do wynagrodzenia za wykonaną przymusowo pracę.
Skokowy przyrost liczby adwokatów i rosnąca presja rynkowa sprawia, że przedstawiciele tego zawodu coraz mniej podatni są na argumentację, iż ich obowiązkiem jest pracować dla dobra społecznego w praktyce za darmo. Jeżeli prawnik musi każdego dnia walczyć o przetrwanie, to przeważnie nie w głowie mu wcielanie się w rolę Stanisławy Bozowskiej. Urynkowienie zawodu adwokata oznacza, że z coraz mniejszą akceptacją będzie spotykał się narzucony przez państwo przymusowy altruizm. Jeżeli ustawodawca powiedział A, to musi się zdecydować na B. Nie da się utrzymać modelu adwokatury misyjnej przy obecnym stopniu urynkowienia usług prawnych. Współczesna palestra dramatycznie różni się od tej sprzed 10 lat, pod względem statusu majątkowego jej członków i zawodowych perspektyw. Lawinowemu przyrostowi adwokatów towarzyszył spadek liczby ludności i niedopasowanie popytowe na usługi prawne. Dawniej w nowo otwartych kancelariach szybko zaczynał unosić się zapach pieniędzy. Dziś można tam wyczuć raczej zapach nowiutkiej kasy fiskalnej. Sprawa urzędówek dotyka przy tym głównie adwokatów z nowych naborów, którzy musieli wyłożyć z prywatnej kieszeni kilkanaście tysięcy złotych na aplikację. Ciężar świadczenia pomocy prawnej z urzędu nie może w sensie gospodarczym być ciągle przerzucany na grupę, która nie cechuje się obecnie żadnym szczególnym statusem majątkowym.
Równocześnie rosnąca liczba adwokatów oraz radców prawnych sprawia, że stają się oni znowu opiniotwórczą częścią społeczeństwa. O ile kiedyś była to niewielka, lecz dobrze sytuowana grupa, na którą z lubością kierowano niechęć pozostałych obywateli, o tyle dziś sprawy mają się zupełnie inaczej. Najbliższa próba rozpętania akcji pod hasłem „adwokat musi pracować za darmo, bo zarabia krocie na innych sprawach” spotka się w przestrzeni publicznej z negatywną reakcją kilkudziesięciu tysięcy osób. Nasuwa się tu słynne powiedzenie Abrahama Lincolna: „Można oszukać wszystkich przez jakiś czas albo kilka osób przez cały czas, ale nie zdołasz oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas”. Wreszcie kluczowe znaczenie ma struktura wiekowa adwokatury, w której do głosu dochodzą ludzie młodzi. Każda nowa generacja ma tendencję do tego, żeby ruszyć bryłę z posad świata. W obecnej sytuacji rynkowej nie ma ona nic do stracenia, a wszystko do zyskania.
Wskazane przyczyny sprawiają, że w tej chwili samorząd adwokacki rozważa podjęcie środków, które można kwalifikować jako rodzaj nieposłuszeństwa obywatelskiego. Długotrwały protest nie będzie może jednak konieczny. Należy żywić przekonanie, że znajdą się w Rzeczypospolitej instytucje, które odważą się być mądre i przyczynią się do stworzenia systemu pomocy prawnej dla ubogich na miarę XXI wieku.

Jeżeli prawnik musi każdego dnia walczyć o przetrwanie, to nie w głowie mu wcielanie się w rolę siłaczki