Lustracja rejonowych jednostek w okręgu bydgoskim ujawniła masowe nieprawidłowości w rejestracji zgłaszanych przez obywateli spraw
Ze sprawozdania Andrzeja Seremeta z działalności prokuratury w 2014 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Dotarliśmy do pisma prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, który potwierdza ten proceder. Jest to jego reakcja na wyniki lustracji, jaką przeprowadził w podległych rejonówkach prokurator okręgowy w Bydgoszczy, który z kolei podlega apelacyjnemu w Gdańsku.
„Łącznie zespół lustracyjny zakwestionował zasadność rejestracji w rejestrze Ko 50,5 proc. zbadanych spraw” – czytamy w piśmie Ireneusza Tomaszewskiego, prokuratora apelacyjnego w Gdańsku.
Wpisywanie zawiadomień do Ko to metoda manipulowania wynikami, po którą sięgają najbardziej zdesperowani szefowie rejonówek. Na czym polega? Pod byle pretekstem nie rejestruje się spraw karnych w repertorium Ds, czyli dochodzeniowo-śledczym. Zamiast tego sprawa ląduje w rejestrze Ko, czyli w repertorium pozakarnym, nazwanym w slangu prokuratorskim śmietnikiem. To miejsce, gdzie trafiają np. anonimy, doniesienia o atakach kosmitów czy sprawy, które powinny być przekazane do właściwości innej prokuratury.
Po co się wpisuje sprawy do Ko zamiast do Ds? Zwykle aby ukryć rzeczywisty wpływ spraw. Mogłoby się bowiem okazać, że są problemy z jego pokryciem. Prokuratura musi zaś pokryć wpływ, czyli załatwić tyle spraw, ile do niej wpłynęło – narzucają to plany statystyczne. A im lepsze wyniki, tym lepsza ocena pracy przez zwierzchników, od czego zależą m.in. awanse. To także sposób na ukrywanie spraw długotrwałych. Prowadzi się sprawę pod sygnaturą Ko, a ujawnia w Ds dopiero przed jej zakończeniem.
Prokurator apelacyjny w Gdańsku w swym piśmie uczula wszystkich podległych mu prokuratorów okręgowych na nieprawidłowości dotyczące rejestracji. Przypomina im o bezwzględnym zakazie odnotowywania w rejestrze Ko zawiadomień o przestępstwie, poza pewnymi wyjątkami (np. przekazanie zawiadomienia właściwej jednostce, wszczęcie sporu kompetencyjnego czy wezwanie do usunięcia braków formalnych).
„W pozostałych sytuacjach, gdy nie ma wątpliwości, iż wpływające materiały noszą cechy zawiadomienia o przestępstwie, a właściwość innej jednostki nie jest oczywista, dekretacja do rejestru Ko jest błędem” – przypomina podwładnym Ireneusz Tomaszewski, szef PA w Gdańsku.
Za niedopuszczalną uznaje praktykę dekretowania do rejestru Ko m.in. w celu obejścia terminów procesowych czy prowadzenia tak postępowania sprawdzającego.
– Takie pisma to himalaje hipokryzji. Szefów prokuratur interesują wyniki, a nie sposób, w jaki są one osiągane. To już problem rejonów i ich szefów. Kluczowe pytanie brzmi: czy wobec kogokolwiek wyciągnięto konsekwencje służbowe lub dyscyplinarne? Założę się, że nikomu włos z głowy nie spadł – komentuje prokurator Mateusz Wolny ze Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. – I tak to się kręci – dodaje.
Wszystko dlatego, że – jak tłumaczy – impuls do podkręcania wyników idzie z góry. Funkcyjni są doceniani za dobre osiągnięcia na papierze.
Tym razem było jednak inaczej. Jak nas informuje PA w Gdańsku, wyciągnięto konsekwencje służbowe: trzech prokuratorów dostało upomnienia. Rzecznik dyscyplinarny skierował też wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego „w sprawie rażącego i oczywistego naruszenia przepisów prawa wyrażającego się bezczynnością przy nadaniu biegu zawiadomieniu o przestępstwie”.
W tym roku planowana jest kolejna kontrola.
Zadaniem prokuratury jest strzeżenie praworządności, nie statystyk
Komentarz Pawła Wojciecha Osika, adwokata, partnera w Kancelarii Pietrzak Sidor Wspólnicy, ekspert z zakresu ochrony praw człowieka:
To pismo jest dowodem na to, że już wewnątrz samej prokuratury problem sposobu prowadzenia statystyk jest dostrzegany. Szef dużej prokuratury nie zbagatelizował problemu, zareagował, dyscyplinując podległe jednostki. Pytanie, czy poszły za tym dalsze kroki? Czy weryfikowano potem sytuację? Czy i jak jest ona monitorowana? Jeśli w kontrolowanych jednostkach nieprawidłowości w odnotowywaniu spraw w rejestrze Ko sięgają ponad 50 proc., to naprawdę poważny i niepokojący sygnał. Pytanie, czy podobnie jest w innych jednostkach? A tego nie wiemy. Prokurator generalny powinien podjąć działania zmierzające do weryfikacji skali tego problemu. A jeśli się to potwierdzi, powinien dać wyraźny sygnał, że liczby nie są ważniejsze niż prawidłowe działanie prokuratury.
Takie praktyki uderzają w prawa ofiar. Kwestia właściwej rejestracji spraw wpływających do prokuratury ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia ochrony praw człowieka. Każdy ma prawo do rzetelnego postępowania i rozpatrzenia jego sprawy bez zbędnej zwłoki. Nie każdy ma przecież pełnomocnika, który napisze prawidłowy wniosek i odpowiednio zareaguje, gdy zauważy ewentualne nieprawidłowości. Pozostałe sprawy zasługują na nie mniejszą uwagę prokuratury, której zadaniem jest strzeżenie praworządności, a nie statystyk. Wyniki powinny odzwierciedlać rzeczywistość, a nie służyć do kreowania jej lepszego obrazu.