Strony, zamiast skarżyć wyroki wydane na podstawie ekspertyz, zaczynają kwestionować opinie biegłych w odrębnych postępowaniach cywilnych. To może prowadzić do chaosu
Projekt ustawy o biegłych sądowych, którego autorem jest Ministerstwo Sprawiedliwości, nie rozstrzyga kwestii odpowiedzialności za opinię biegłego wobec osób trzecich. Tymczasem orzecznictwo w tej kwestii jest niejednolite – zdarza się, że sądy dopuszczają pozwy osób pokrzywdzonych opiniami sądowych ekspertów.

Pozwać każdy może

W kwestii odpowiedzialności biegłych wobec osób trzecich wszystko było jasne do momentu, w którym nie rozpoczęły się zakusy fiskusa co do objęcia wynagrodzeń biegłych VAT. Po różnych orzeczeniach w tej sprawie Naczelny Sąd Administracyjny podjął uchwałę w składzie siedmiu sędziów (sygn. akt I FPS 3/08). Stwierdził w niej, że biegły jest płatnikiem VAT, bo ponosi odpowiedzialność wobec osób trzecich. Podobnie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu wyroku w sprawie o sygn. akt K50/05.
Zdaniem prof. Tadeusza Widły z Uniwersytetu Śląskiego obydwa te orzeczenia były błędne, zbędne i szkodliwe, bowiem otwierają one drogę do pozywania biegłych przez niezadowolone z ich opinii strony. Chodzi tutaj nie tylko o możliwość pozywania biegłych za szkody poniesione na skutek wydanej opinii, ale nawet za zniszczenie, uszkodzenie lub inne pomniejszenie wartości badanych przedmiotów czy też niemożność korzystania z nich z uwagi na (zdaniem stron) za długie wykonywanie ekspertyzy. Można się też spodziewać pozwów o naruszenie dóbr osobistych, np. poprzez przypisanie w opinii psychiatrycznej lub psychologicznej pewnych skłonności czy cech źle widzianych w danym środowisku.
Co ciekawe, w marcu 2014 r. rząd przyjął projekt założeń do ustawy o biegłych sądowych, w którym znalazł się zapis, że nowa ustawa powinna zawierać rozwiązanie wyłączające odpowiedzialność cywilnoprawną biegłego za wydaną opinię wobec osób trzecich. Jednak w projekcie, który jest przedmiotem konsultacji, taki zapis już się nie pojawił.
– Jeśli nie będziemy mieli przepisów, które wyraźnie ograniczają odpowiedzialność biegłego, to strony będą kierowały przeciwko nim powództwa, powołując się na uchwałę NSA i wyrok TK. Kilka przykładów tego typu już mieliśmy – mówi mec. Łukasz Jędruszuk z kancelarii Ars Legis. – Na razie biegli wygrywali takie sprawy, ponieważ sądy nie dopatrzyły się związku przyczynowo-skutkowego. Gdyby jednak taki przepis znalazł się w ustawie, sąd mógłby odrzucić przepis na samym początku bez konieczności prowadzenia długotrwałego i kosztownego procesu – wyjaśnia radca prawny.
Trzeba też zaznaczyć, że takie sprawy są bardzo skomplikowane, bo konieczne jest wykazanie winy lub bezprawności w zachowaniu biegłego. A to wymaga przeprowadzenia dowodu z opinii innego biegłego lub instytucji naukowej. Taka kontropinia będzie dowodem nie na to, czy opinia biegłego była prawdziwa, lecz na to, czy została opracowana sumiennie, zgodnie z najlepszą wiedzą i kanonami obowiązującymi w danej dziedzinie. A tylko w przypadku naruszenia tych zasad będzie można udowodnić winę.
Ponadto możliwa jest sytuacja, w której strona pozywa biegłego, nawet gdy wyrok, jaki zapadł z wykorzystaniem opinii biegłego, nie został zakwestionowany.
– To jest problem, bo pojawia się tendencja, że strona nie skarży rozstrzygnięcia wydanego m.in. na podstawie opinii czy stanowiska biegłego, a w odrębnym postępowaniu cywilnym kwestionuje opinię biegłego – przyznaje mec. Jędruszuk.
– To może prowadzić do kompletnego chaosu. Co, jeśli w jednej sprawie sąd uzna opinię biegłego za prawdziwą, a w innej za fałszywą? – pyta retorycznie prof. Wilda.

Zbędny nowy bat

Pytanie, czy wyłączenie ustawowe cywilnoprawnej odpowiedzialności biegłego wobec osób trzecich nie spowoduje wśród biegłych poczucia bezkarności lub mniejszej odpowiedzialności za przygotowywane ekspertyzy.
Zdaniem ekspertów takiego niebezpieczeństwa nie ma.
– Nie należy mylić kwestii dbałości o poziom opiniowania ze statusem procesowym biegłego. Przecież biegli działają w imieniu i na rachunek organu procesowego. O tym, czy biegły ma rację, przesądza stanowisko sądu, który uznaje bądź nie przedłożoną mu opinię – zaznacza prof. Widła. – Poza tym przecież za złożenie fałszywej opinii biegły ponosi odpowiedzialność karną. Więcej, mogą być także pociągnięci do odpowiedzialności cywilnej, tyle że przez organ procesowy – dodaje prof. Widła.
Na takim samym stanowisku stoi mec. Jędruszuk. – Trzeba wyraźnie powiedzieć, że to nie opinia biegłego wywołała negatywne skutki dla strony postępowania, ale wydane na jej podstawie orzeczenie. Strona ma środki procesowe umożliwiające podważenie wiarygodności opinii biegłego – zaznacza radca prawny.
Prof. Widła zastrzega, że nie ma biegłych nieomylnych.
– Co więcej, jakość opiniowania jest różna, szczególnie biegłych, których ja nazywam ekspertami z własnej nominacji – przyznaje profesor.
– Jednak zlecenie wykonania opinii kiepskiemu fachowcowi obciąża organ procesowy. Jeśli opinię biegłych traktuje się czołobitnie, to nie da się uniknąć błędów w orzecznictwie – zauważa.
Możliwość pozywania biegłych przez osoby trzecie może się negatywnie odbić na jakości opiniowania. Jak podnosi mec. Jędruszuk, pozwala stronom na szykanowanie biegłych, co może uniemożliwić biegłemu zachowanie bezstronności. Eksperci zwracają też uwagę, że może dojść do sytuacji, w której nawet gdy biegli uświadomią sobie, że popełnili błąd, to będą się kurczowo tego poglądu trzymać, żeby nie narazić się na ciąganie po sądach przez niezadowolone strony.
– A to utrudni dochodzenie prawdy – puentuje prof. Tadeusz Widła.