Publikacja dr. Witolda Klausa i Agaty Winiarskiej pt. „100 mln zł na iluzoryczną pomoc” (DGP, 21 stycznia 2015 r.) wymaga odpowiedzi. Również przez wzgląd na opinię Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o projekcie ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej.
Publikacja dr. Witolda Klausa i Agaty Winiarskiej pt. „100 mln zł na iluzoryczną pomoc” (DGP, 21 stycznia 2015 r.) wymaga odpowiedzi. Również przez wzgląd na opinię Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o projekcie ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej.
Nie ma sporu, że zakres przedsądowej pomocy prawnej dla ubogich mógłby być szerszy. Więcej: konieczne jest wprowadzenie pełnomocnika z urzędu w postępowaniach administracyjnych i podatkowych. Ale nie można się zgodzić, by nieodpłatna przedsądowa pomoc prawna obejmowała pisanie pism procesowych. Wszak ubogi już dziś może żądać przyznania mu pełnomocnika z urzędu, który napisze mu wszystkie pisma w sprawie. Po co to zmieniać?
Słuszny jest również postulat, by zakres uprawnionych do pomocy prawnej był szerszy. Ograniczenie tego kręgu do beneficjentów pomocy społecznej może pozbawić pomocy tych, których nie stać na poradę w chwili, gdy mają taką potrzebę. Zasadny jest również postulat dopuszczenia aplikantów do udzielania przedsądowej pomocy prawnej. Ale aplikant, jako kandydat do zawodu, w systemie pomocy prawnej z urzędu nie może być samodzielnym graczem. Kłóciłoby się to z istotą aplikacji. Aplikant powinien udzielać porad, ale pod nadzorem i na ryzyko swojego patrona. Wystarczy tu drobna zmiana przepisów rozszerzająca zakres uprawnień aplikanta.
Nie można się natomiast zgodzić z postulatem dopuszczenia do systemu nieodpłatnej przedsądowej pomocy prawnej dla najuboższych osób nieposiadających uprawnień zawodowych: studentów i nieprawników po różnego rodzaju kursach. Wątpliwe jest nawet to, czy wolno dopuścić do tego typu porad magistrów prawa, za słabych, by zdać państwowy egzamin wstępny na aplikację. Kierując się celami HFPC, w tym propagowaniem praw człowieka jako podstawy funkcjonowania państwa i społeczeństwa, postawię kilka pytań: czy ubodzy mają prawo powierzać swoje problemy osobom objętym tajemnicą zawodową? Czy mają prawo, by doradca posiadał doświadczenie i umiejętność samodzielnego wykonywania zawodu prawniczego, potwierdzoną zdanymi egzaminami państwowymi? Czy nie ma żadnego ryzyka, gdy osoba udzielająca pomocy prawnej z zakresu prawa cywilnego i procedury cywilnej (odsetek takich spraw wynosi 15 proc. – to druga kategoria spraw) nigdy nie była w sądzie i nie wie, jak na udzieloną poradę prawną zapatrywać się będzie wymiar sprawiedliwości? Czy osoby ubogie mają prawo wymagać, aby doradzający ponosił odpowiedzialność dyscyplinarną za swoje zaniedbania lub przewinienia? I w końcu – parafrazując tezę dr. Klausa i p. Winiarskiej – czy wiedza i doświadczenie adwokata lub radcy prawnego są rzeczywiście tak cenne i zbyt drogie, by oferować je wyłącznie osobom zamożnym?
Debatując o modelu poradnictwa dla najuboższych, dążmy do systemu najlepszego z możliwych. Najlepszego dla najuboższych. I nie sięgajmy po tezy nieprawdziwe, jak choćby mit, że usługi adwokata są zbyt cenne. W ocenie skutków regulacji wskazano, że na jej działanie przeznacza się 100 mln zł rocznie, zaś godzina pracy profesjonalnego prawnika została wyceniona na ok. 63 zł. Natomiast w opracowaniu pt. „System nieodpłatnego poradnictwa prawnego i obywatelskiego w Polsce (propozycje rozwiązań modelowych i założeń polityki państwa)” z 2013 r., którego pani Agata Winiarska jest współautorką, wskazano, że „przy (arbitralnym i konserwatywnym) założeniu, że rozwiązanie jednego problemu prawnego wymaga średnio dwóch godzinnych spotkań przy średniej stawce 112,50 zł brutto za godzinę (a więc, że nakład pracy na realizację zadań poradniczych systemu wynosi od 2,045 do 3,379 mln roboczogodzin), oznacza to nakłady na koszty pracy w wysokości od 230 do 380 mln zł rocznie”. Jeśli koszt dwugodzinnej porady prawnej udzielonej przez osobę bez uprawnień to średnio 225 zł, a koszt dwugodzinnej porady udzielonej przez adwokata określa się na 125 zł, to odpowiedź na pytanie, czyje porady faktycznie są droższe, staje się zbędna. Gdy doda się do tego, że usługi adwokata są lepsze niż usługi studenta lub nieprawnika po kursie, to byłoby zwykłym marnotrawstwem ze strony państwa oferowanie ubogim obywatelom gorszej i droższej usługi prawnej.
Pointując znów zacytuję przytaczane opracowanie: „Jak wskazuje doświadczenie osób udzielających porad, osoby zgłaszające się po pomoc prawną często borykają się z wielowątkowymi, nawarstwionymi problemami prawnymi. W tym przypadku najbardziej odpowiednią osobą do udzielania porady prawnej będzie wykwalifikowany prawnik – radca prawny bądź adwokat”.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama