Prokuratorzy coraz odważniej korzystają z możliwości umorzenia sprawy w przypadku posiadania niewielkiej ilości nielegalnych substancji. Zdaniem ekspertów takich decyzji powinno być jednak więcej
Prokuratorzy coraz odważniej korzystają z możliwości umorzenia sprawy w przypadku posiadania niewielkiej ilości nielegalnych substancji. Zdaniem ekspertów takich decyzji powinno być jednak więcej
/>
Z najnowszych danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w niektórych prokuraturach apelacyjnych (PA) wzrost liczby umorzeń w tego rodzaju postępowaniach sięgnął w ubiegłym roku kilkuset procent. Oczywiście nie dziwi 400-procentowy wzrost w rzeszowskiej PA, skoro w liczbach bezwzględnych oznacza to 44 umorzenia w 2013 r. w stosunku do zaledwie 11 takich decyzji rok wcześniej. Jednak w PA katowickiej czy krakowskiej, gdzie umorzeń w 2012 r. było stosunkowo dużo, rok później było ich i tak dwa razy więcej. Najwięcej spraw zakończyło się umorzeniem w stołecznej PA – aż 676, podczas gdy w 2012 r. było ich tylko 198.
Podstawę do umorzenia stanowi art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 124 ze zm.) dodany w nowelizacji z końca 2011 r. Przepis daje prokuraturze możliwość umorzenia postępowania jeszcze przed wszczęciem śledztwa, jeśli sprawca posiada małą ilość środków odurzających na własny użytek. Ale dopiero w ubiegłym roku prokuratorzy zaczęli odważniej korzystać z nowej możliwości. Z wyjątkiem apelacji poznańskiej, gdzie liczba umorzeń od początku była wysoka.
– To jest zdroworozsądkowe podejście. Nie ma sensu kierować spraw do sądu w ewidentnych sytuacjach – mówi prok. Marek Konieczny, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu.
– Jeśli z materiału dowodowego wynika, że ta osoba nigdy nie była karana, ilość posiadanych narkotyków była nieznaczna, a narkotyki były na własny użytek, to skorzystanie z art. 62a jest racjonalne i logiczne. Przecież gdy taka sprawa trafi do sądu, to sędzia zrobi to samo – umorzy postępowanie – tłumaczy.
Jednak w pozostałych PA prokuratorzy częściej decydowali się od razu umarzać takie sprawy dopiero w 2013 r.
– Clue problemu leży w określeniu, co to jest ta nieznaczna ilość; a oportunizm ścigania przewidziany w art. 62a jest nową instytucją. Jednak wraz ze wzrostem liczby orzeczeń sądowych, na podstawie których można w przybliżeniu określić „nieznaczną ilość”, przepis się coraz bardziej upowszechnia i jest coraz chętniej stosowany przez prokuratorów – przyznaje Piotr Kosmaty z prokuratury apelacyjnej w Krakowie.
Łącznie oskarżyciele umorzyli w ubiegłym roku 3132 tego rodzaju sprawy, co stanowiło 19,45 proc. wszystkich spraw o posiadanie narkotyków. W 2012 roku było takich prokuratorskich umorzeń 2154, a więc 13,45 proc. To oznacza wzrost o 6 pkt proc.
– Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo szczerze mówiąc myślałem, że ten artykuł będzie przepisem kompletnie martwym – mówi adwokat Jerzy M. Majewski.
– Cieszy mnie, że te umorzenia prokuratorskie są, że to działa, choć mówię to trochę wbrew sobie. Uważam bowiem art. 62a za jakieś kompletne kuriozum. Umorzenie postępowania przed jego wszczęciem jest jakimś dziwolągiem w teorii prawa karnego i ucieczką od depenalizacji – komentuje.
– W trakcie prac nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ustawodawca zakładał odsetek umorzeń na poziomie 10 proc. Jest prawie dwa razy więcej. Ze wstępnej analizy spraw z pierwszego półrocza 2012 roku wynika też, że ta tendencja jest wzrostowa – cieszy się Barbara Wilamowska, koordynator ds. krajowego programu przeciwdziałania narkomanii w Ministerstwie Sprawiedliwości.
– Jeśli ten wynik się podwoi, to będziemy mogli powiedzieć, że w obecnym stanie rzeczy mamy najrozsądniejsze prawo w Europie – dodaje Wilamowska, która zwraca jednocześnie uwagę, że nowelizacja miała też pozytywne przełożenie na sądy.
Jeśli zsumujemy liczbę spraw umorzonych i warunkowo umorzonych (zarówno przez sądy, jak i prokuratury) oraz uniewinnienia, to okaże się, że już co trzecia sprawa o posiadanie narkotyków nie kończy się skazaniem. Jeszcze w 2011 r. sądy umorzyły 285 spraw o posiadanie, a w ubiegłym już 787. Rośnie też liczba warunkowych umorzeń (z 1945 w 2011 r. do 2234 w 2013 r.).
– Przed nowelizacją akta osób zatrzymanych za posiadanie narkotyków były bardzo ubogie. W zasadzie składały się z protokołu zatrzymania i ekspertyzy stwierdzającej, że dany środek zawierał substancje uznawane w świetle polskiego prawa za nielegalne. To już wystarczyło, aby skierować sprawę do sądu albo zakończyć ją, korzystając z art. 335 k.p.k., czyli dobrowolnego poddania się karze – zwraca uwagę Wilamowska.
– Teraz zaś w aktach znajdują się informacje o osobie. Można stwierdzić, czy ma się do czynienia z okazjonalnym użytkownikiem, czy osobą uzależnioną. To bardzo ważne, bo ilość narkotyków przeznaczonych na własny użytek, w przypadku osób uzależnionych, jest przecież większa – tłumaczy prawniczka.
To zwiększa szansę, że osoba uzależniona od narkotyków czy substancji psychoaktywnych nie zostanie potraktowana jak diler.
– Pytanie za 100 punktów brzmi, czy jest już bardzo dobrze, czy jest po prostu lepiej, niż wszyscy się spodziewaliśmy – studzi jednak dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który zwraca uwagę, że liczba skazań w sprawach o posiadanie wcale nie spada tak szybko. Jeszcze w 2011 r., a więc przed nowelizacją, było ich 12 451. W 2013 r. – 10 503.
– Nie wiadomo jednak, ile z tych skazań w sprawach o posiadanie kwalifikowało się do umorzenia na etapie prokuratury – zaznacza karnista, który prowadzi badania nad takimi postępowaniami z dwóch warszawskich sądów.
– Na podstawie tak małej próby nie wolno niczego uogólniać, ale po analizie blisko 500 spraw okazuje się, że 90 proc. z nich w ogóle nie powinna trafić do sądu. Przynajmniej gdyby przyjąć kryteria „nieznacznej ilości”, jakie zastosowano w Czechach, gdzie posiadanie małej ilości takich substancji na własny użytek stanowi tylko wykroczenie – zauważa Piotr Kładoczny.
Jak przekonuje, nie ma sensu traktować posiadania niewielkiej ilości na własny użytek jako przestępstwa. Bo z drugiej strony z przepisu o posiadaniu skazywani są dilerzy, którzy powinni odpowiadać za handel.
– Przykładowo czytamy w aktach, że policja dostaje zgłoszenie, że w danym miejscu często parkuje samochód, z którego prowadzony jest handel narkotykami, a gdy policjanci po cywilnemu sprawdzali ten trop, zaproponowano im kupno. Pomimo tego prokurator stawia zarzuty tylko za posiadanie, bo to jest łatwiej udowodnić. I sąd też nie zmienia kwalifikacji czynu – utyskuje dr Kładoczny.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama