Nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, kiedy kierowca znajduje się w stanie „po użyciu”, a kiedy „pod wpływem” środka odurzającego. Sejm zajmie się projektem, który próbuje to doprecyzować
Podobne sytuacje, całkiem inne konsekwencje / Dziennik Gazeta Prawna
W przypadku alkoholu sprawa jest jasna i zależy od jego stężenia we krwi. W zależności od tego polskie prawo różnicuje odpowiedzialność kierowcy. Stan po spożyciu odpowiada od 0,2 do 0,5 promila alkoholu, a prowadzenie pojazdu w tym stanie jest traktowane jako wykroczenie. Natomiast stężenie przekraczające 0,5 promila określane jest jako stan nietrzeźwości, co powoduje, że prowadzenie auta staje się przestępstwem.
Tej jasności brakuje przy karaniu osób przyjmujących narkotyki. Dlatego na najbliższym posiedzeniu Sejmu obędzie się pierwsze czytanie projektu nowelizacji kodeksu karnego i kodeksu wykroczeń (druk 2825), który zawiera takie doprecyzowanie w stosunku do marihuany. Projektowany art. 180a k.k. ma definiować stan pod wpływem środka odurzającego jako przekroczenie 10 ng/ml delta-9-tetrahydrokanabinolu we krwi (nanogram na mililitr) w przypadku konopi i ich przetworów. Zawartość od 5 do 10 ng/ml tej substancji stanowiłaby wykroczenie.
Jest to o tyle istotne, że ta substancja jest wykrywalna w organizmie o wiele dłużej (kilka dni), niż trwa jej wpływ na zdolności psychomotoryczne człowieka (kilka godzin).
– Celem art. 87 kodeksu wykroczeń i art. 178a kodeksu karnego jest wyeliminowanie z dróg kierowców powodujących zagrożenie. Tymczasem przez brak precyzyjnych przepisów dochodzi do sytuacji, że na podstawie przepisów zabraniających jazdy „pod wpływem” lub „po spożyciu” karane są osoby, które, choć mają śladowe ilości środków odurzających w organizmie, to nie zaburza to zdolności do prowadzenia pojazdu – tłumaczy Michał Kabaciński z Twojego Ruchu, przedstawiciel wnioskodawców.

Sędziowie widzą potrzebę

Jednak zdaniem Andrzeja Seremeta brak legalnych definicji zwrotów „pod wpływem środka odurzającego” oraz „po użyciu podobnie (do alkoholu) działającego środka” nie jest przypadkowy.
– Zwrot normatywny „pod wpływem środka odurzającego” intepretowany jest jako tego rodzaju zaburzenie czynności psychomotorycznych organizmu, które jest analogiczne do stanu nietrzeźwości – wskazuje Andrzej Seremet.
Przyznaje jednocześnie, że jest różnica jakościowa pomiędzy stanem „pod wpływem” i stanem „po użyciu”, ale ich rozróżnienie w sytuacjach granicznych może być trudne. Brakuje bowiem obiektywnego miernika określającego zawartość środka działającego podobnie do alkoholu, powodującego zaburzenia odpowiadające stanowi nietrzeźwości.
– Nie wypracowano takiego miernika, jakim jest zawartość alkoholu wyrażona w promilach lub mg/dcm3 – wskazuje Andrzej Seremet, który podkreśla, że niewątpliwie słuszny postulat normatywnego określenia dopuszczalnych stężeń środków odurzających jest przy obecnym stanie wiedzy po prostu niemożliwy do spełnienia.
Do tego – jak wskazuje prokurator generalny – te same ilości środków odurzających mogą w różny sposób wpływać na różne osoby. PG krytycznie ocenia też fakt, że projekt ogranicza się do doprecyzowania dopuszczalnych ilości tylko w odniesieniu do jednej substancji. Co więcej: proponuje limity, zdaniem Andrzeja Seremeta, ustalone w sposób arbitralny, niepoparte rzetelnymi badaniami.
Innego zdania jest jednak Krajowa Rada Sądownictwa, która co do zasady pozytywnie ocenia potrzebę doprecyzowania pojęć „stanu pod wpływem środka odurzającego” oraz „stanu po spożyciu środka odurzającego”. Brak precyzyjnej definicji tych terminów zdaniem KRS budzi wiele wątpliwości. Jednak rada proponuje, by wszelkie projekty zmian legislacyjnych poprzedzić badaniami substancji czynnych tych środków. Dopiero ich wyniki, o ile będzie to możliwe, zdecydowałyby o sprecyzowaniu dopuszczalnych limitów.

Potrzeba progów

– Nie ulega wątpliwości, że czym innym jest stan po użyciu narkotyków i stan pod wpływem, więc prędzej czy później ten dylemat będzie musiał zostać rozstrzygnięty. W przypadku alkoholu jest prosto, jeśli zaś chodzi o środki odurzające to mamy całą ogromną listę środków i substancji, które trzeba by przebadać. Konia z rzędem temu, kto tego dokona – mówi Barbara Wilamowska, koordynator Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii.
Projekt nie podoba się Ryszardowi Stefańskiemu z Uczelni Łazarskiego, który uważa, że próby doprecyzowania stanów „po użyciu i „pod wpływem” w odniesieniu do jednej substancji wprowadzą niepotrzebny bałagan.
– Owszem, marihuana jest bardzo popularna, ale biegli sądowi z zakresu toksykologii wskazują, że wśród kierowców może nawet bardziej popularna jest amfetamina i jej pochodne – zaznacza prawnik.
– Dlatego ważniejsze od precyzowania na siłę przepisów jest jednolite orzecznictwo. A w tym zakresie biegli sądowi doszli już do porozumienia, przynajmniej jeśli chodzi o kilka substancji – przypomina Stefański.
Podczas krakowskiej konferencji zorganizowanej dwa lata temu przez Instytut Ekspertyz Sądowych, toksykolodzy określili stan „po użyciu i „pod wpływem” w celu zapewnienia jednolitej interpretacji. Ich zdaniem w odniesieniu do marihuany czy haszyszu stan „po użyciu” odpowiada zawartości od 1 do 2,5 ng/ml, a pod wpływem - od 2,5 ng/ml. W przypadku amfetaminy „stan po użyciu” toksykolodzy określają jako 25 – 50 ng/ml, a pod wpływem od 50 ng/ml.
– Samo wspólne stanowisko toksykologów nie znaczy, że taka interpretacja będzie wykorzystywana, zwłaszcza przez policję w sprawach o wykroczenia. Jeśli jest zgoda wśród toksykologów, to tym lepiej, jednak tym bardziej powinno się to znaleźć w ustawie – uważa dr Piotr Kładoczny, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Ustalenie konkretnych progów, przynajmniej w stosunku do najbardziej popularnych narkotyków, korygowałoby dzisiejszą praktykę i wprowadziło większą pewność prawa – pointuje Kładoczny.