Do 9 lipca 2015 r. Polska musi wdrożyć dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/11/UE w sprawie alternatywnych metod rozstrzygania sporów konsumenckich (rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 524/2013 w sprawie internetowego systemu rozstrzygania sporów konsumenckich stosować się będzie od 9 stycznia 2016 r.).
Do 9 lipca 2015 r. Polska musi wdrożyć dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/11/UE w sprawie alternatywnych metod rozstrzygania sporów konsumenckich (rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 524/2013 w sprawie internetowego systemu rozstrzygania sporów konsumenckich stosować się będzie od 9 stycznia 2016 r.).
/>
Do tego czasu Polska musi stworzyć sieć podmiotów ADR, które mają objąć wszystkie obszary rynku. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opracował właśnie założenia do ustawy, która ma implementować dyrektywę o ADR.
W UE funkcjonują trzy modele takiego systemu:
● biznesowy, w którym podmioty ADR tworzone są przez organizacje przedsiębiorców z danej branży, a standardy działania opierają się zasadach przez nich określonych w różnego rodzaju kodeksach dobrych praktyk etc.,
● administracyjny, w którym podmiot ADR jest podmiotem publicznym, finansowanym z budżetu i działającym w oparciu o przepisy prawa stanowionego,
● hybrydowy, stanowiący połączenie tych dwóch modeli, która poniekąd już w Polsce funkcjonuje.
Z jednej strony mamy Inspekcję Handlową, która rozstrzyga wszelkiego rodzaju spory konsumenckie zarówno poprzez mediację, jak i za pomocą arbitrażu w ramach stałych polubownych sądów konsumenckich działających przy wojewódzkich inspektoratach IH. Z drugiej funkcjonują podmioty ADR o charakterze sektorowym: zarówno publiczne (przy prezesie Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Komisji Nadzoru Finansowego, rzeczniku ubezpieczonych), jak i przedsiębiorców (arbiter bankowy przy Związku Banków Polskich).
Wadą obecnych rozwiązań jest jednak ich fragmentaryczność. Wciąż istnieją bowiem obszary, w których alternatywne metody rozwiązywania sporów są nieefektywne albo nie funkcjonują wcale: w niektórych sektorach typowo konsumenckich (np. usługi turystyczne czy deweloperskie) odczuwalna jest potrzeba zorganizowania wyspecjalizowanych podmiotów ADR. Ale istnieją też obszary, w których dotychczas nie było potrzeby tworzenia polubownych instrumentów (sektor usług prawniczych i innych zawodów regulowanych).
Według projektu rozwiązaniem optymalnym będzie ustanowienie wspólnych mechanizmów i platformy współpracy dla wszystkich podmiotów ADR działających w Polsce. Projekt przewiduje więc rozwój wyspecjalizowanych sektorowych ADR-ów, usytuowanych przy lub w strukturze organów publicznych (UKE, KNF, RzU, ale też Urząd Regulacji Energetyki, Urząd Lotnictwa Cywilnego, Urząd Transportu Kolejowego). Miałyby by one uzupełniać się z ADR-ami tworzonymi przez przedsiębiorców w ramach związków, stowarzyszeń czy izb gospodarczych. Dla spraw, dla których nie został utworzony żaden sektorowy podmiot ADR, właściwym adresem byłaby Inspekcja Handlowa. Nad całością systemu czuwałby UOKiK.
Ogromnym problemem pozostaje jednak mała popularność takich metod. „Sądy polubowne oraz inne formy pozasądowego rozwiązywania sporów konsumenckich są skutecznym i tanim środkiem dochodzenia przez konsumentów swoich praw (w szczególności w sprawach drobniejszych, w przypadku dochodzenia których system sądownictwa powszechnego nie sprawdza się ze względu na: długotrwałość postępowania, wysokie koszty, sformalizowane procedury oraz opory natury psychologicznej związane z wikłaniem się przez konsumentów w postępowanie sądowe) [...] Obserwuje się też ciągle niewystarczające zainteresowanie tą formą rozwiazywania sporów przez przedsiębiorców” – przyznają autorzy projektu.
Pomimo tego założenia nowej ustawy nie przewidują obowiązkowego poddawania się przez przedsiębiorców rozstrzygnięciom danego podmiotu ADR.
– Tam, gdzie taki obowiązek wprowadzono, np. we Włoszech, doprowadziło to do wypaczenia tej instytucji, bo przedsiębiorcy traktowali to jako uciążliwy obowiązek, który trzeba odfajkować – tłumaczy Paweł Zagaj z departamentu polityki konsumenckiej UOKiK.
– Zachętą dla przedsiębiorców ma być dość duży wachlarz form, w jakiej ADR może działać: od koncyliacji, poprzez mediację, po arbitraż do sądów polubownych. Podmiot ADR nie będzie więc kolejnym typem sądu czy jakiegoś przedsądu. To ma być platforma, na której za pośrednictwem niezależnego podmiotu obie strony będą mogły się wymienić argumentami, a niezależny arbiter wskaże, kto ma rację. Przy czym nie musi mieć to charakteru wiążącego – dodaje Zagaj.
Przewiduje on, że w rozwiązywaniu sporów konsumenckich, które w wielu przypadkach wynikają z nieporozumienia, najbardziej pomocne będą miękkie formy, właśnie takie jak koncyliacja i mediacja.
Dodatkowym argumentem dla przedsiębiorców może być fakt, że podmiot ADR będzie zobowiązany rozstrzygnąć sprawę w ciągu 90 dni. Na rozstrzygnięcie sądu przedsiębiorcy muszą czekać przeciętnie 830 dni.
– Cała istota alternatywnych metod rozwiązywania sporów polega na dobrowolności, dlatego dobrze, że nie ma przymusu poddania się pod rozstrzygnięcie ADR. Natomiast wprowadzenie 90-dniowego terminu na rozstrzygnięcie sprawy moim zdaniem będzie istotnym argumentem dla przedsiębiorców, którzy będą chętniej korzystać z tego typu rozwiązań. Spory sądowe, które ciągną się po kilka lat, są sporym obciążeniem, nie tylko finansowym – przyznaje mec. Joanna Jarosz-Zugaj z kancelarii adwokackiej JZP.
Według ekspertów koszty mediacji są nawet dziesięciokrotnie niższe niż postępowania sądowego.
Ale są i inne głosy. Mec. Stanisław Żemojtel z kancelarii Wierzbowski Eversheds postuluje wprowadzenie zasady, zgodnie z którą odmowa udziału w postępowaniu ADR automatycznie powodowałaby konieczność poniesienia przez przedsiębiorcę całości kosztów ewentualnego postępowania sądowego. I to niezależnie od tego, czy ostatecznie sąd podzieli stanowisko konsumenta, czy firmy.
Ani założenia, ani ustawa nie będą określały natomiast kosztów, jakie będą wiązały się ze skorzystaniem z jednej z alternatywnych metod rozstrzygania sporów. Dyrektywa stanowi, że ma to być darmowe lub finansowane na minimalnym poziomie.
– Nie będziemy tego przesądzać w ustawie. Będzie to zależało od konkretnego podmiotu. Pamiętajmy, że podmioty ADR mogą się tworzyć w różnych obszarach rynku o nieraz bardzo specyficznych usługach. Czasem więc uzasadniona będzie opłata początkowa w wysokości 50 zł, a czasem uzasadniony będzie brak tej opłaty – tłumaczy Paweł Zagaj z UOKiK.
Podmioty ADR będą też mogły pobierać dodatkowe – poza opłatą wstępną – opłaty od konsumentów (np. związane z powołaniem biegłego), natomiast unijny ustawodawca milczy na temat kosztów ponoszonych przez przedsiębiorców. Wszystko zależeć będzie więc od poszczególnych ADR-ów. Co istotne, podczas postępowań polubownych nie będzie natomiast wymogu korzystania z profesjonalnych pełnomocników.
Przedstawiciele UOKiK są dobrej myśli. Zapowiadają, że projekt gotowej ustawy powinien trafić do Sejmu na początku przyszłego roku. Warto przypomnieć, że jednocześnie minister gospodarki we współpracy z resortem sprawiedliwości podjął działania pozalegislacyjne, które mają się przyczynić do szerszego wykorzystania polubownych (i pozasądowych) metod rozwiązywania sporów w obrocie gospodarczym.
Projekt założeń skierowany do konsultacji i uzgodnień międzyresortowych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama