Opracowywany od miesięcy projekt założeń ustawy o monitoringu wizyjnym doczekał się już drugiej wersji. Ma on wprowadzić m.in. całkowity zakaz łączenia monitoringu z podsłuchem – przekazywaniem lub rejestracją dźwięku.
Przedsiębiorcy skupieni w Konfederacji Lewiatan chcą wyjątków od tej zasady, a Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wskazuje, że już teraz m.in. koleje słuchają naszych rozmów. Umożliwia im to właśnie brak przepisów dotyczących monitoringu.
Słuchające pociągi
Zaniepokojona informacjami o takich praktykach Fundacja Panoptykon zwróciła się do czterech spółek kolejowych z prośbą o dane na ten temat. PKP Intercity SA przyznała, że ze względów bezpieczeństwa kamery z funkcją nagrywania dźwięku znajdują się w 14 pociągach należących do spółki. Utrwalone nagrania przechowywane są od 24 godzin do 7 dni. Potrzebę utrzymania takich praktyk zauważa resort infrastruktury i rozwoju. „W sytuacji całkowitego zamaskowania potencjalnych przestępców zapis wizyjny jest praktycznie bezużyteczny, a dołączony zapis głosu mógłby stanowić dowód w sprawie” – podkreślał resort w uwagach do projektu. Dodał też, że koleje nie mogą odejść od nagrywania dźwięku, gdyż zapis treści głosu ma strategiczne znaczenie w ustalaniu powodów katastrof czy innych zdarzeń.
Konfederacja Lewiatan proponuje dopuszczenie takiego sposobu rejestracji, ale tylko w szczególnych przypadkach, np. gdy w celu zapewnienia bezpieczeństwa obiektu ochroniarze przeprowadzają kontrolę danej osoby. Takie nagranie miałoby odbywać się za zgodą kontrolowanego. Zdaniem organizacji ułatwiłoby to dokumentowanie takich działań.
Sporny termin
Projekt zakłada, że nagrania mogą być przetrzymywane przez administratora maksymalnie 90 dni z możliwością skrócenia terminu. Panoptykon postuluje obniżenie górnej granicy, wskazując na inne państwa europejskie, gdzie czas ten jest ustalony na 30 dni lub nawet tylko 72 godziny.
Konfederacja Lewiatan popiera rozwiązanie zaproponowane przez ustawodawcę, jednak zwraca uwagę na przypadki, gdy 3 miesiące mogą być okresem zbyt krótkim. Organizacja podkreśla, że nagrania mogą być wykorzystywane dla analizy zgłoszonych przedsiębiorcy reklamacji, które w praktyce trafiają do nich po ok. 3–4 miesiącach. „Nagrania pozwalają sprawdzić, czy zgłoszone uszkodzenie towaru nastąpiło przed jego wysłaniem [np. na placu, w trakcie załadunku – red.], czy już w transporcie, umożliwiając szybkie wyjaśnienie sprawy” – uzasadnia Lewiatan.
Dostęp do nagrań
Przedsiębiorcy zgodnie z projektem będą musieli zapewnić nieodpłatne udostępnienie i odnotować w dokumentacji przypadki użyczenia nagrań odpowiednim służbom. I to na podstawie ich choćby ustnego żądania. Zdaniem Lewiatana regulacja zapewnia zbyt dużą swobodę funkcjonariuszy w tym zakresie, a administratorzy nie są właściwie zabezpieczeni przed nadużyciami – nie mają możliwości odmowy udostępnienia nagrań.
Taka formuła budzi również wątpliwości Panoptykonu, który apeluje o precyzyjne określenie, jakie podmioty publiczne są uprawnione do korzystania z nagrań.
Lewiatan podkreśla też, że w przypadku mikro i małych przedsiębiorców zmiany przysporzą nieproporcjonalnych obciążeń finansowych i administracyjnych. Koszty generować będzie m.in. obowiązek prowadzenia dokumentacji określającej środki techniczne i organizacyjne, zapewniające ochronę rejestracji i odtwarzania obrazu czy sposóbu przechowywania i niszczenia nagrań.
Etap legislacyjny
Projekt założeń w uzgodnieniach