W ostatnim roku z puli przeznaczonej na świadczenia dla ofiar przestępstw wydano mniej niż 0,5 proc. Wcześniej nie było wcale lepiej, bo ustawa w tej sprawie jest legislacyjnym bublem. To ma się wreszcie zmienić
W ostatnim roku z puli przeznaczonej na świadczenia dla ofiar przestępstw wydano mniej niż 0,5 proc. Wcześniej nie było wcale lepiej, bo ustawa w tej sprawie jest legislacyjnym bublem. To ma się wreszcie zmienić
Zdaniem prof. Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, ustawa o państwowej kompensacie przysługującej ofiarom niektórych przestępstw (Dz.U. z 2005 r. nr 169, poz. 1415 ze zm.) jest najgorszym aktem prawnym ostatnich lat. Ale na potrzebę jej zmiany zwracali uwagę już poprzednicy prof. Lipowicz – Janusz Kochanowski czy prof. Andrzej Zoll.
– Nie ma ministra sprawiedliwości z ostatnich lat, który nie ponosiłby odpowiedzialności za brak zmiany tej ustawy – uważa prof. Lipowicz tydzień temu podczas składania senatorom sprawozdania ze swojej działalności.
Miarą skuteczności tego uregulowania jest liczba ofiar bądź ich rodzin, którym rocznie przyznawane są świadczenia kompensacyjne. Można się o nie obiegać w przypadku, gdy nie udało się ustalić sprawcy bądź nie ma on z czego pokryć kosztów zasądzonej nawiązki. Choć co roku na ten cel rezerwowanych jest 70 mln zł, to pieniądze są spożytkowane w znikomym procencie.
– Kwoty na wypłatę kompensaty są zabezpieczane w budżecie sądów. Jeżeli nie wszystkie środki zostały wykorzystane, ponieważ zostało wydanych mniej, niż zakładano orzeczeń, bądź przyznano kompensaty w niższej wysokości, niewykorzystane środki wygasają, to znaczy, że nie przechodzą na kolejny rok – tłumaczy Patrycja Loose, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
Co gorsza, z powodu trudności z uzyskaniem kompensaty z roku na rok spada liczba osób, które się o nią ubiegają. W ostatnim roku na ten krok zdecydowało się 119 obywateli, z czego pieniądze przyznano niespełna połowie.
– Sytuacja nie może się poprawić, dopóki przepisy ustawy tak naprawdę nie dają skutecznych narzędzi do przyznawania kompensat ofiarom przestępstw – mówi dr Marta Kolędowska-Matejczuk, zastępca dyrektora zespołu prawa karnego w biurze RPO.
Zarzutów do ustawy jest całe mnóstwo, poczynając od maksymalnej kwoty, o jaką można się ubiegać, po tryb, w jakim jest przyznawana.
I tak art. 6 stanowi, że kompensata nie może przekraczać kwoty 12 tys. zł. Jak wskazuje Kolędowska-Matejczuk w przypadkach bardzo ciężkich uszczerbków na zdrowiu taka kwota nie pozwala na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji. Ale to nie wszystko.
– To powoduje, że o taką samą kwotę może się starać rodzina pokrzywdzonego, który w wyniku przestępstwa poniósł śmierć, jak i ktoś, komu przestępca wybił ząb – zwraca uwagę prof. Ewa Bieńkowska, karnistka i wiktymolog.
– W rezultacie mamy takie paranoiczne sytuacje, że przyznaje się 10 tys. zł. za wybity ząb i 300 zł człowiekowi, który doznał poważnych obrażeń czaszki – dodaje.
– Wynika to również z tego, że w obecnym kształcie przepisy faworyzują bogatych – przyznaje prawniczka.
Osoba, której ktoś wybił ząb, mogła bowiem dostać zwrot kosztów wstawienia nowego, dlatego że najpierw sama je poniosła, a potem przedstawiła sądowi rachunki. Natomiast jeśli kogoś nie stać na wcześniejsze sfinansowanie leczenia, albo dowiedział się o możliwości kompensaty zbyt późno i nie dokumentował wydatków, wówczas praktycznie nie ma szans na otrzymanie świadczenia. I to mimo że sprawy o jego przyznanie przeprowadzane są w trybie cywilnym nieprocesowym. Bo z jednej strony prawo cywilne dopuszcza wydawanie postanowienia na podstawie oświadczeń składanych przez stronę, ale z drugiej ustawa o kompensacie wyklucza taką możliwość. Art. 9 ust. 2. stanowi bowiem, że do wniosku należy załączyć wszelkie dokumenty potwierdzające informacje w nim zawarte.
To wszystko sprawia, że faktycznie przyznawane świadczenia rzadko kiedy sięgają ustalonego w ustawie limitu. Mało tego: z badań, jakie przeprowadziła prokurator Lidia Mazowiecka z prof. Ewą Bieńkowską wynika, że czasem zasądzane kwoty są tak niskie, że ledwo przekraczają koszty postępowania. Bo niestety mamy do czynienia nie tylko ze złymi przepisami, ale i fatalną praktyką.
Ustawa przewiduje, że stroną w postępowaniu jest prokurator. Nie wiadomo, czy w tym procesie ma on dbać o interesy pokrzywdzonego, czy może Skarbu Państwa. Inny niefortunny zapis przewiduje, że świadczenia nie przyznaje się, jeśli w sprawie karnej dotyczącej popełnienia przestępstwa zapadł wyrok uniewinniający.
– A przecież to tylko oznacza, że osoba, która była oskarżona o popełnienie danego czynu, nie popełniła go. Nie zmienia to tego, że do przestępstwa doszło i pokrzywdzony doznał obrażeń czy nawet poniósł śmierć. Takie miny napotykamy w tej ustawie co krok – sygnalizuje prof. Bieńkowska, która od razu po uchwaleniu ustawy apelowała o wyrzucenie jej do kosza i napisanie na nowo.
Kompensata jest dla ofiar przestępstw ostatnią deską ratunku, ale zdaniem ekspertów przepisy dotyczące jej przyznawania są tak skonstruowane, aby skorzystało z nich jak najmniej osób.
– Ta ostatnia deska ratunku nie działa. Ustawa nie przewidziała np. systemu zaliczek, więc dyskryminuje osoby biedne. Pozornie implementuje unijną dyrektywę 2004/80/WE w sprawie kompensaty dla ofiar przestępstw, ale w rzeczywistości nie spełnia jej wymogów. Stąd apele rzecznika najpierw do Ministerstwa Sprawiedliwości, a potem do prezydenta, posłów i senatorów ze wszystkich ugrupowań, o podjęcie prac legislacyjnych – wyjaśnia Marta Kolędowska-Matejczuk z biura RPO.
Odpowiedź resortu sprawiedliwości zawsze sprowadzała się do zapewnienia, że ministerstwo dostrzega problemy i trwają prace nad projektem założeń. Efektów jednak brak. Wreszcie misji opracowania projektu nowelizacji ustawy podjęli się senatorowie z komisji praw człowieka, samorządności i petycji.
– Czekamy tylko na ostatnie opinie agend rządowych. Nie jest wykluczone, że w czerwcu projekt wyjdzie z komisji – informuje prof. Michał Seweryński, przewodniczący komisji.
– Chcemy ułatwić dochodzenie kompensat osobom, które są w trudnym położeniu, często bez środków do życia. Jedną z rozważanych koncepcji jest zmiana postępowania z cywilnego na administracyjny, co stanowiłoby duże uproszczenie – dodaje.
Z takimi pomysłami nie zgadza się prof. Bieńkowska.
– Tryb administracyjny jest jeszcze bardziej skomplikowany niż cywilny, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie odwołań od decyzji administracyjnych. Świadczenia kompensacyjne, aby spełniały swój cel, powinny być przyznawane możliwie szybko. Do tego jest potrzebny specjalny tryb, a nawet powołanie odrębnej instytucji, jakiegoś urzędu kompensacyjnego – uważa karnistka.
Takie urzędy funkcjonują w USA czy niektórych krajach europejskich. Dzięki temu wnioski rozpatrywane są niemal natychmiast po wpłynięciu, a świadków powołuje się w razie potrzeby.
– U nas pokrzywdzony jest poniżany, wymaga się od niego cudów i traktuje jak osobę, która chce coś od państwa wyłudzić. Jeżeli miałabym komuś ze znajomych doradzić, czy ma się ubiegać o kompensatę, czy nie, to odradzałabym, bo musiałby przejść przez piekło – pointuje prof. Bieńkowska.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama